Najlepszą bronią był blok
Tytan AZS Częstochowa pokonał Farta Kielce 3:0 (25:20, 25:15, 25:21). MVP meczu został Dawid Murek.
W 9. kolejce PlusLigi wicelider tabeli Tytan AZS Częstochowa zmierzył się z beniaminkiem ligi Fartem Kielce. Mecz zakończył się wynikiem 3:0 ( 25:20, 25:15, 25:21) dla gospodarzy. MVP spotkania został wybrany kapitan AZS-u Dawid Murek, który po meczu powiedział, że najlepszą bronią drużyny był blok, który był kluczem do zwycięstwa.
Początek meczu to dość wyrównana gra obu zespołów, ale to Akademicy zeszli na pierwszą przerwę z trzypunktową przewagą (8:5) po ataku ze środka Wiśniewskiego. W dalszej części seta AZS utrzymywał przewagę nad Fartem i na drugim czasie było już (16:12) dla gospodarzy. Nie pomogły nawet zmiany w składzie przyjezdnych, bowiem częstochowianie pewnie wygrali pierwszą partię (25:20), a ostatni punkt zdobył kapitan Tytanu Dawid Murek.
Drugi set dobrze rozpoczęli Akademicy, a to dzięki serwisom Drzyzgi, atakom Janeczka i Murka. Po chwili na tablicy widniał wynik (5:1). Przy takim obrocie spraw trener Daszkiewicz poprosił o czas dla swoich podopiecznych. Po czasie w polu zagrywki stanął Kapfer dzięki niemu kielczanie doprowadzili do remisu (5:5), jednak to biało-zieloni prowadzili na przerwie (8:6). W dalszej części częstochowianie brylowali na boisku w każdym elemencie. Na uwagę zasługuje m.in. świetna zagrywka Drzyzgi, przy tym dwa asy serwisowe z rzędu. Do wyniku swoje punkty dorzucili jeszcze Murek, Gierczyński oraz Nowakowski blokiem.
Ostatnia odsłona meczu rozpoczęła się od równej gry obu zespołów, ale należy dodać, że ta wyrówna gra dotyczyła ilości zepsutych zagrywek po obu stronach. Jednak na pierwszy czas to goście z Kielc zeszli z jednopunktową przewagą (8:7). Od stanu (12:10) AZS zaczął powracać do swojego rytmu gry i po chwili prowadził (16:12). Nerwowo zrobiło się w końcówce, bowiem dzięki zagrywkom Kozłowskiego i atakom Kapfera udało się gościom doprowadzić do remisu (19:19). Jednak w ostatnich akcjach więcej zimnej krwi zachowali Akademicy i to oni wygrali trzeciego seta (25:21). Ostatni punkt w tym meczu zdobył Hebda, który chwilę wcześniej zmienił Gierczyńskiego.
Na konferencji prasowej powiedzieli:
Maciej Dobrowolski (kapitan Farta Kielce): Przede wszystkim gratulacje dla zwycięskiego zespołu. Dzisiaj byli zdecydowanie lepsi, w żadnym elemencie nie mogliśmy się im przeciwstawić, nawiązać walki. Szkoda tylko, że po zdobytych punktach z AZS Politechniką, nie zdołaliśmy ugrać jakiegoś punktu. Mieliśmy nadzieję, że uda nam się nawiązać walkę i coś ugrać. Nie udało się nam tym razem, jest nam przykro, ale nie możemy się spodziewać, że w każdym meczu będziemy zdobywać punkty. Na pewno szkoda tego meczu, nie udało nam się niestety podjąć walki.
Dawid Murek (kapitan Tytanu AZS Częstochowa): Cieszymy się, że udało nam się wygrać. Dzisiaj wyszliśmy z podwójnym nastawieniem, w pełni zmobilizowani i skoncentrowani. Spodziewaliśmy się oczywiście walki do oporu. Dzisiaj wielkie brawa się należą naszym trenerom, bo rozpisali bardzo dobrze taktycznie przeciwnika. To już było widać na samym początku seta, gdzie bardzo dobrze funkcjonował blok, który jest naszą najlepszą bronią. Mam nadzieję, że tak będzie jeszcze przez długi czas. Cieszymy się z tych punktów, bo pierwsza runda zakończyła się dla nas bardzo dobrym dorobkiem punktowym. Gramy przede wszystkim spokojnie i gramy swoją siatkówkę.
Dariusz Daszkiewicz (trener Farta Kielce): Nie mieliśmy przewagi w żadnym elemencie, nie mogliśmy im zagrozić w żaden sposób. Najwięcej błędów popełniliśmy w przyjęciu, które było na bardzo słabym poziomie. Dodatkowo popełniliśmy błędów w ataku i zagrywce. Bardzo mało atakowali środkowi, ale tak naprawdę rozgrywający nie miał, z czego wystawić. Dziś grało nam się źle, mieliśmy krótkie momenty dobrej gry, ale to stanowczo za mało.
Marek Kados (trener Tytanu AZS Częstochowa): Jestem szczęśliwy, że wygraliśmy ten mecz 3:0. Byliśmy bardzo zdenerwowani, choć może nie do końca to było widać. Jednak moim zdaniem dało się to zauważyć w zagrywce. Były momenty, że traciliśmy punkty seriami. Gdybyśmy grali z mocniejszym przeciwnikiem, to mógłby to wykorzystać. Moglibyśmy przegrać set, potem kolejny i punkty zostały by podzielone. Jednak bardzo się cieszę, że chłopaki się zmobilizowali, nie odpuścili i wygrali.