Navidades, czyli Boże Narodzenie u Miguela Falaski
Trener PGE Skry Bełchatów Miguel Angel Falsca zdradza, gdzie spędzi święta w tym roku, jakie ma obowiązki i co kupiłby PlusLidze pod choinkę? – Przede wszystkim chciałbym życzyć kibicom, aby w Nowym Roku mogli cieszyć się z awansu reprezentacji narodowej na igrzyska olimpijskie. Życzę im także atrakcyjnych rozgrywek ligowych, silnych drużyn i ponownie dwóch drużyn w Final Four Ligi Mistrzów – podkreśla Falasca.
PLUSLIGA: Jest pan Argentyńczykiem i Hiszpanem. Jak wyglądają święta w obu tych krajach?
MIGUEL FALASCA: Cóż, przede wszystkim w Argentynie jest wtedy lato. Dzieciaki nie mają tam krótkiej przerwy na święta, bo trwają wakacje. Ale argentyńskie Boże Narodzenie nie różni się bardzo od tego w Polsce. Jest to czas rodzinny. Może jest trochę więcej zabawy niż tutaj, bo wasze święta są jednak bardziej uroczyste.
Gdzie spędza pan święta w tym roku?
MIGUEL FALASCA: W tym roku razem z moją żoną, córką i synem wybieramy się do Włoch, do Corvara in Badia.
Czy zdarzyło się panu spędzać Boże Narodzenie w obcym kraju?
MIGUEL FALASCA: Spędzałem święta w Belgii, we Włoszech, w Polsce i w Rosji. Zawsze była ze mną moja najbliższa rodzina: żona i dzieci. Kiedy miałem więcej czasu starałem się pojechać do Hiszpanii, żeby odwiedzić rodziców. Zazwyczaj jednak spędzałem święta w bardzo wąskim gronie, bo było tylko kilka dni wolnego, a podróż, przykładowo, z Rosji do Hiszpanii zabierała bardzo dużo czasu.
Gdyby miał pan wskazać dwa elementy bez których nie wyobraża pan sobie świąt, co by to było?
MIGUEL FALASCA: Na pewno bez prezentów (śmiech). Ale drugi element nie tak łatwo mi wymienić. Może bez zimy i bez śniegu, ponieważ tak jak mówiłem w Argentynie jest w tym czasie lato. No i bez mojej rodziny, ale to oczywiste.
Jaki najlepszy prezent dostał pan pod choinkę?
MIGUEL FALASCA: Nie pamiętam… Dostawałem mnóstwo prezentów (śmiech). Ale pamiętam, że kiedy byłem dzieckiem i spędzałem święta w Argentynie bądź w Hiszpanii, dostawałem duże prezenty na święto Trzech Króli, 6 stycznia, a nie podczas świąt Bożego Narodzenia.
O co prosił pan św. Mikołaja w tym roku?
MIGUEL FALASCA: O nic oryginalnego, chciałbym zdrowia dla mnie i całej mojej rodziny, i kilka wolnych dni, aby móc odpocząć wraz z nimi. Nie potrzebuję specjalnych prezentów.
Kiedy, w napiętym kalendarzu rozgrywek ligowych, kupuje pan prezenty świąteczne?
MIGUEL FALASCA: Teraz nie ma z tym problemu. Jest internet i wszystkie zakupy robię tam, więc mam dużo łatwiejsze zadanie niż wcześniej.
Jaka jest pana ulubiona kolęda, piosenka świąteczna?
MIGUEL FALASCA: Szczerze mówiąc to nie radzę sobie zbyt dobrze z piosenkami… (śmiech). Nie jestem dobrym śpiewakiem. Znam wiele świątecznych piosenek, ale żadna nie jest mi szczególnie bliska. Lubię je wszystkie, ale nie jestem w stanie wskazać jednej konkretnej.
Jakie są pana świąteczne obowiązki?
MIGUEL FALASCA: Kupowanie świątecznego drzewka. W zeszłym roku mieliśmy bardzo dużą choinkę, bo dzieciaki uwielbiają dekorowanie. Dlatego wszystkie sprawy związane z choinką to moje ulubione świąteczne zadanie.
Co kupiłby pan PlusLidze jako świąteczny prezent? Sporo mówi się o braku play-off. Czy to by był ten podarunek?
MIGUEL FALASCA: Rzeczywiście dużo mówi się o play-offach, choć dziwni mnie to. Gramy systemem, który ustalony był sporo przed sezonem, dlatego nie wiem skąd tyle wątpliwości. Ja ze swoją drużyną, dostosowaliśmy sposób gry do nowego stylu rozgrywek, godzimy europejskie puchary, więc nam ta sytuacja nie przeszkadza. Myślę, że zmienianie teraz zasad byłoby niesprawiedliwe, dlatego na pewno nie kupiłbym wam play-offów (śmiech). Chyba zdecydowałbym się na lżejszy kalendarz gier, który umożliwiłby nam jeszcze bardziej atrakcyjną siatkówkę. Teraz zawodnicy są zmęczeni dwoma meczami w tygodniu, podróżami i nie mogą grać na maksymalnym poziomie. Lżejszy kalendarz pozwoliłby im odpocząć, a kibicom dałby jeszcze piękniejsze sportowe widowiska.
Gdzie spędzi pan Sylwestra? W tym roku macie dłuższą przerwę i nie musicie stresować się meczami.
MIGUEL FALASCA: Tak rzeczywiście, w tym roku będzie to parkiet balowy, bo mamy tę dłuższą przerwą w związku z turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk. Mam szczęście, bo nie jestem ani zawodnikiem ani trenerem narodowej drużyny (śmiech). Ale wcześniej, przez wiele lat spędzałem Sylwestra na parkiecie boiska.
Niedługo zacznie się rok 2016. Jak chciałby pan, żeby on wyglądał?
MIGUEL FALASCA: Chciałbym wieść swoje życie w ten sam sposób. W zdrowiu, wraz z rodziną i wykonując zawodowe obowiązki najlepiej, jak potrafię. Chciałbym wygrać w tym roku polską ligę, Puchar Polski i Ligę Mistrzów – chciałbym wygrać wszystko, co jest do wygrania. Ale oczywiście nie jest to priorytetowa sprawa. Najważniejsze abym mógł cieszyć się zdrowiem wraz z całą rodziną.
Jakie było dla pana najważniejsze wydarzenie roku 2015?
MIGUEL FALASCA: Był jeden trudny moment, który odcisnął się na mnie i mojej rodzinie. Na początku kończącego się roku zmarł mój teść i to było dla nas przykrym wydarzeniem, o którym pamiętamy. Z drugiej strony miałem wiele pięknych chwil, ale żadna z nich nie była aż tak wyjątkowa, żeby być najważniejszą. Takie małe, ale sprawiające radość momenty złoży się na cały udany rok 2015.
Czego życzy pan polskim kibicom w Nowym Roku?
MIGUEL FALASCA: Przede wszystkim chciałbym życzyć kibicom, aby w Nowym Roku mogli cieszyć się z awansu reprezentacji narodowej na igrzyska olimpijskie. Życzę im także atrakcyjnych rozgrywek ligowych, silnych drużyn i ponownie dwóch drużyn w Final Four Ligi Mistrzów.