Nicolas Szerszeń: czuję się bardziej Polakiem niż Francuzem
PLUSLIGA: Jak są pana pierwsze wrażenia po kilku treningach w nowym otoczeniu?
NICOLAS SZERSZEŃ (przyjmujący Asseco Resovii Rzeszów): Bardzo dobre. Na uniwersytecie w USA miałem nieco inne treningi. Teraz jest bardziej regularnie na zajęciach i trzeba przykładać się do każdej piłki itd. Są też różnice w technice czy pracy fizycznej. Już na pierwszym trening wszystko było bardziej intensywne. Podoba mi się to bardzo, bo czuję, że pracuje. Bywałem kilka razy wcześniej na Podpromiu, wiem jak wygląda atmosfera na meczach z perspektywy kibica. Teraz jestem w zespole, trenuję i poczuję to wkrótce z zupełnie innej strony.
Studiując w USA wspominał pan, że marzeniem jest zagrać w Asseco Resovii i to się powoli spełnia?
Tak. Tato (Jacek – przyp. red) grał w Resovii 35 lat temu, więc honorem dla mnie jest grać w koszulce w pasy.
Jak na osobę urodzoną we Francji, która z rzadka pojawiała się w naszym kraju, bardzo dobrze mówi pan po Polsku?
Próbuję powoli i nie zawsze to dobrze wychodzi. Czasem brakuje mi słów, ale myślę, że z czasem będzie coraz lepiej. W domu z rodzicami rozmawiam po polsku. Tata jest z Dębicy, a mama (Magdalena – przyp. red.) z Krakowa. Będąc w Paryżu chodziłem do szkoły międzynarodowej. Maturę zdawałem z polskiego, historii i literatury, także język polski nie jest mi obcy. Przez ostatnie cztery lata nie mówiłem za bardzo, tylko z rodzicami przez telefon i siostrą Anną, która jest w Ameryce. Też grała w siatkówkę w młodzieżowej reprezentacji Francji, a potem studiowała na tym samym uniwersytecie co ja. Jednak zaprzestała już uprawiania sportu; pracuje i mieszka w USA.
Te ostatnie lata były dla pana bardzo udane na Ohio State University…
Wygraliśmy dwa mistrzostwa NCAA i dwa mistrzostwa konferencyjne tej ligi mniejszej. Wybrany byłem MVP rozgrywek i finałowego turnieju. Było bardzo dobrze, ale to też było inne granie i nieco inna siatkówka. Teraz przyzwyczajam się do czegoś nowego. W USA skończyłem licencjat z inżynierii i mechaniki, a później mogę wrócić na uzupełniające studia magisterskie, jak skończę profesjonalną karierę.
Czy rozgrywki siatkarskie NCAA w USA też cieszą się tak ogromną popularnością, jak koszykówka, gdzie od wielu lat na Final Four przychodzi po 60-70 tys. widzów?
Aż takiego szału jak z basketem nie ma, ale jak mieliśmy finał u nas w Ohio State, to przyszło 9 tys. ludzi na halę. Atmosfera była super. Siatkówka nie ma się jednak co równać z koszykówką, czy futbolem amerykańskim. Bywałem na meczach futbolu na stadionie, który mieścił 110 tys. ludzi. Warto to było zobaczyć, bo atmosfera była super.
Po udanych sezonach w NCAA pewnie nie brakowało wielu ofert ?
Miałem pytania o wielu agentów; kluby też wysyłały mi maile m.in. z Włoch, czy też z Polski, chyba nawet z ZAKSY. Resovia już dużo wcześniej zainteresowała się moją osobą, no i tato grał w Rzeszowie, więc to było jakby naturalne, że poszedłem jego śladem.
Jakie ma pan oczekiwania co do swojej gry w Asseco Resovii?
Zdaję sobie sprawę, że są tu bardzo dobrzy, doświadczeni zawodnicy i czeka mnie ciężka praca i rywalizacja o skład. Dam z siebie wszystko, żeby grać. Najważniejsze jednak, żeby zespół wygrywał i był jak najwyżej.
Jak już pan wspomniał, pochodzi Pan z polskiej rodziny, ale urodził się we Francji i ma obywatelstwo tego kraju…
Na razie mam francuskie, ale staram się zmienić na polskie. Dokumenty zostały wysłane do federacji i proces jest już w toku. Wcześniej grałem w reprezentacji Francji kadetów i juniorów, ale to już było jakiś czas temu. Ostatnio były jakieś zapytania ze strony francuskiej federacji o moją przyszłość, ale żadne konkrety. Wiem, że dla mnie najlepszym rozwiązaniem byłoby grać w PlusLidze jako Polak. Rodzice są przecież Polakami, wychowywany byłem jak Polak i tak też się czuję - bardziej Polakiem niż Francuzem.
Powrót do listy