Nicolas Szerszeń: Odzyskuję siły i czekam na powrót do gry
– Ważne jest, aby praca była powolna, ponieważ blizna po naderwaniu mięśni brzucha jest bardzo elastyczna. Miałem już wcześniej taki uraz, więc mam wiedzę na ten temat – mówi Nicolas Szerszeń, kontuzjowany kapitan Indykpolu AZS Olsztyn .
Szerszeń nie był w stanie pomóc swoim kolegom z drużyny podczas starć z dwiema siatkarskimi potęgami, czyli Jastrzębskim Węglem i Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Wszystko z powodu naderwania mięśnia brzucha, którego nabawił się podczas meczu inaugurującego sezon 2023/2024.
Mateusz Lewandowski: Spotykamy się kilka dni po tym, jak podczas pierwszego meczu sezonu z Aluronem CMC Wartą Zawiercie nabawiłeś się kontuzji. Jak to się stało? Co poczułeś? I najważniejsze pytanie – ile jeszcze zajmie ci powrót do zdrowia?
Nicolas Szerszeń: Ból poczułem podczas swojego ostatniego ataku w meczu, po wystawie Alana Souzy spod band reklamowych. Wtedy obróciłem swoje ciało trochę nienaturalnie i poczułem lekkie pociągnięcie w brzuchu. Miewałem wcześniej z nim problemy. Dlatego nie chciałem grać na siłę, ponieważ mogłoby to mieć gorsze konsekwencje. Według mnie postąpiłem słusznie. Mam naciągnięcie w mięśniach brzucha mierzące tylko trzy milimetry. Podczas wcześniejszych urazów rozmiar wynosił centymetr lub prawie dwa. Byłem u lekarza, zrobiliśmy badania USG – wiadome jest to, że nie wygląda to dobrze, ale mogło być gorzej. Najprawdopodobniej nie zagram w wyjazdowym meczu przeciwko PSG Stali Nysa [4 listopada, godz. 14:45 – przyp.red.]. Myślę jednak, że w kolejnym meczu pojawie się na parkiecie.
W sobotnim meczu byłeś wpisywany do protokołu meczowego, lecz wiadome było, że nie będziesz uczestniczył w meczu. Jak teraz wyglądają twoje treningi?
Wraz ze sztabem powoli zaczynamy wdrażać niektóre ćwiczenia, jak np. planki, abym wracał do dobrej formy fizycznej. Ważne jest, aby praca była powolna, ponieważ blizna po naderwaniu mięśni brzucha jest bardzo elastyczna. Miałem już wcześniej taki uraz, więc mam wiedzę na ten temat. Będe powolił wchodził na wyższe obroty, aby cały proces mojego urazu był kontrolowana do końca. Skoro mecz z PGE GiEK Skrą Bełchatów został przełożony na inny termin [grudzień – red.], to podziałało to na moją korzyść. Dzięki temu będę mógł w pełni odzyskać siły i wrócić na boisko.
Czy czujesz jeszcze pewien dyskomfort związany z tym urazem?
– Coraz mniej. Na początku, przy kichnięciu lub kaszlnięciu było to odczuwalne, lecz teraz nie ma takiej sytuacji. Jednak nie bagatelizuje tego problemu. Blizna po naciągnięciu mięśni brzucha jest taka sama, jak na przykład przy rozcięciu palca – musi się zagoić do końca.
Pod twoją nieobecność kapitanem drużyny był Dawid Siwczyk. Czy poradził sobię z tą funkcją?
– Oczywiście, że tak. Chociaż teraz z drużyną jestem cały czas, więc Dawid Siwczyk był kapitanem przez bardzo krótki okres. Nie zmienia to jednak faktu, że jest bardzo miłym i sympatycznym człowiekiem dla całej drużyny. Poza tym, nasz cały team jest złożony z pozytywnych osobowości, więc bycie kapitanem w takiej grupie to nie jest problem.