Nie boję się
Ktoś mi mówił, że przejąłem drużynę w najgorszym momencie, bo liga jeszcze tak silna nie była, ale ja się nie boję odpowiedzialności – mówi nowy trener Skry Bełchatów Jacek Nawrocki. Czeka go naprawdę ciężkie zadanie, bo w Bełchatowie awans do Final Four śni się kibicom i działaczom po nocach. Zadania na sezon trudne, a kłopotów nie brakuje.
PlusLiga: Nowy trener Skry Bełchatów, ale chyba nie ma osoby, która lepiej niż Pan znałaby tę drużynę.
Jacek Nawrocki: To prawda. Już parę ładnych lat pracuje z niektórymi zawodnikami z tego składu i jestem z najdłuższym stażem więc chyba trudno mówić o nowym trenerze
- A jak się Pan czuje w roli pierwszego szkoleniowca?
- Zdążyłem się już chyba przyzwyczaić, bo przecież decyzja o tym, że przejmę zespół zapadła już kilka miesięcy temu. Patrzę na to z dużym spokojem, a życie samo pokaże jak to się rozwinie.
- Początek przygotowań do sezonu to zawsze spory kłopot dla Skry, bo reprezentanci są na kadrach swoich krajów, ale nie pamiętam sytuacji, żeby została tylko trójka.
- Ostatnie trzy lata nie były takie najgorsze, bo mieliśmy do dyspozycji prawie cały zespół, ale gdy trenerem był Ireneusz Mazur to zaczynaliśmy w pięciu, sześciu zawodników. Teraz faktycznie jest jeszcze gorzej, bo mamy do dyspozycji tylko trzech siatkarzy z podstawowej dwunastki. Są to Dawid Murek, Maciej Dobrowolski i Radosław Wnuk. Dobraliśmy do nich czterech młodych zawodników, z których dwóch znajdzie się w kadrze na cały sezon i będzie trenowało z pierwszym zespołem. Najważniejsze, żebyśmy indywidualnie potraktowali bardzo poważnie prace z tymi zawodnikami, których mamy do dyspozycji, bowiem cała trójka będzie miała zadania do wykonania w sezonie. Przy takim natężeniu gier będą to istotne ogniwa naszej drużyny. Nie możemy sobie pozwolić, żeby coś tutaj zgubić po drodze. Oczywiście będziemy się przyglądać jak idzie reszcie czyli reprezentantom, zarówno tym krajowym jak i zagranicznym, będziemy im kibicować i czekać na nich.
- Dwie niezbyt dobre informacje to są kontuzje atakujących Mariusza Wlazłego i Jakuba Novotnego. Kiedy oni będą mogli zagrać?
- Trudno powiedzieć na dzień dzisiejszy. Mam nadzieję, że zdążą się wyleczyć na sezon i jeśli nie w pełnej dyspozycji, to chociaż przygotowani do grania. Jeżeli nie, to będziemy musieli szukać alternatywnego rozwiązania.
- Wczoraj klub poinformował o podpisaniu kontraktu z Michałem Winiarskim. Ten zawodnik podobno marzył się wszystkim
- Michał Winiarski jest takim graczem, przydałby się w każdej drużynie na świecie.
- Jak będą wyglądały Wasze przygotowania?
- Przede wszystkim indywidualizacja zajęć. Niestety, mało będzie prób, sprawdzania. Koncentrujemy się na tym, żeby przez prewencję i siłę odpowiednio przygotować zawodników i na pewno nic nie zaniechamy. Ta indywidualizacja pozwoli monitorować stan przygotowania każdego gracza. To będzie trudny okres dla nas, ale myślę że sobie poradzimy.
- Oczekiwania wobec Skry jak zwykle są ogromne, bo przecież chcecie obronić tytuł mistrza Polski, krajowy puchar, awansować do Final Four no i dochodzi Puchar Świata. Nasza liga się zbroi i chyba jest najmocniejsza kadrowo w swojej historii.
- To fakt, rozgrywki zapowiadają się bardzo ciekawie. Ktoś mi nawet mówił, że przejąłem zespół w najgorszym momencie, ale to chyba nie tak. Co roku można byłoby tak powiedzieć, bo poziom idzie w górę co sezon.
- W tej chwili jest Pan ikoną Skry. Grał Pan tu wiele lat, później był asystentem Ireneusza Mazura i Daniela Castellaniego. Nie boi się Pan sytuacji, że coś nie wyjdzie i Jacek Nawrocki straci na wartości, bo kibice o sukcesach pamiętają, ale jeszcze bardziej siedzą im w głowach porażki, a w Bełchatowie mistrzostwo Polski to rzecz normalna.
- Zdaję sobie sprawę z tego jak trudny jest to moment i jak ciężkie czeka mnie zadanie, ale nigdy nie uciekałem od odpowiedzialności. Nie zamierzam uciekać i teraz. Zobaczymy co życie przyniesie. Ja wierzę w ten zespół i wierzę w naszą pracę.
- Zarzuca się Skrze, że mimo waszego niepodważalnego panowania od kilku lat na polskich parkietach, nie możecie przebić się do ścisłej czołówki europejskiej, czego wyrazem byłby awans do Final Four. Owszem graliście raz w tym turnieju, ale awans mieliście zagwarantowany jako gospodarz. Mostostal swego czasu potrafił sam awansować.
- Trzeba pamiętać, że Mostostal o to miejsce w czołówce walczył kilka razy. Musimy próbować i ten moment awansu nadejdzie. Nie możemy się zniechęcać, a wręcz przeciwnie, jeszcze ciężej pracować. A co do czołówki europejskiej, to proszę pamiętać na jakim etapie i z kim odpadamy w walce o Final Four. To nie jest tak, że nie wychodzimy z grupy. W zeszłym sezonie odpadliśmy dopiero z Iskrą Odincowo, a to był naprawdę świetny zespół.
- Na swoim podwórku też łatwo nie będzie, bo inne kluby mają chyba już dość waszej dominacji.
- Nie dziwię im się, ale my oczywiście będziemy walczyć o podwójną koronę w kraju. Do tego dochodzi nam jeszcze Klubowy Puchar Świata i pogodzenie tego wszystkiego będzie trudną sztuką. Ilość grania to chyba największe niebezpieczeństwo.