Nie było niespodzianki w Bydgoszczy
Delecta Bydgoszcz przegrała z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 1:3 (24:26, 25:18, 23:25, 14:25) w rewanżowym meczu 1/4 finału Pucharu Polski.
Bydgoszczanie, którzy w pierwszym meczu wygrali inauguracyjną partię, a trzecią przegrali 28:30, z pewnością mieli cień nadziei na wykorzystanie atutu własnej hali. Nie udało im się jednak wygrać także pierwszego seta u siebie i choć potem doprowadzili do remisu, to w trzecim mieli spore problemy z kończeniem akcji i w efekcie po przegraniu go "spuścili z tonu".
W tym pierwszym bardzo wyrównanym secie (aż 19 remisów) w ekipie Piotra Makowskiego zbyt długo "rozgrzewał" się Dawid Konarski. Atakujący miał kłopoty z trafieniem w boisko (trzy błędy, dwa bloki) i choć w końcówce był pewniejszy to więcej szczęścia mieli goście. Przy stanie 22:22 Wika popsuł zagrywkę, Rouzier serwisem trafił Siltalę, któy chwilę wcześniej zastąpił Antigę. Gospodarze doprowadzili do remisu po po ataku Konarskiego i autowym ataku Kapelusa, ale wtedy przy przechodzącej na stronę Delecty piłce, Zagumny "przepchał" na siatce Wronę, a za chwilę kędzierzynianie skończyli kontrę.
W drugim secie bydgoscy siatkarze zaczęli dość ostro (5:1, 8:3), głównie dzięki skuteczności Siltali, który zastąpił już w 1. secie Antigę. Gospodarze skutecznie blokowali Rouziera, goście mieli też spore problemy z szybującymi zagrywkami Wrony, w efekcie cały czas przegrywali różnicą przynajmniej 4-5 punktów (6:12, 9:13, 11:16, 13:18).
Mimo dobrego początku Delecty (2:0), ZAKSA po kontrach Kapelusa i asie serwisowym Rouziera prowadziła w tzreciej partii 5:3. I tą dwupunktową przewagę utrzymywała dość długo, powiększając do stanu 22:17 i 23:19. Podopieczni Makowskiego ambitnie walczyli do końca, po zepsutej zagrywce Kaźmierczaka jeszcze dwukrotnie kontrowali (22:23), ale po akcjach Kapelusa i Rouziera goście mogli się cieszyć z wygranego drugiego seta i awansu do finału w Rzeszowie.
Przy takim wyniku trener Krzysztof Stelmach zostawił ze składu wyjściowego tylko Gładyra, Kapelusa i Gacka, a na parkiecie pojawili się rezerwowi: Pilarz, Witczak, Warda i Popelka. Mimo tego, bydgoszczanie mający świadomość, że wygrana nic im nie daje "oddali pola" przegrywając 2:4, 3:10, 7:16 i 11:20.
- Jestem bardzo zadowolony z tego wyniku, bo tak szczerze mówiąc, ta para była najsilniejsza w ćwierćfinale i obawialiśmy się drużyny z Bydgoszczy - mówił trener Krzysztof Stelmach. - Tu przyjechaliśmy z nastawieniem, że musimy wygrać dwa sety. I dlatego skorzystałem z moich zawodnikó rezerwowych, bo muszę ich ogrywać, zobaczyć co prezentują. To nie jest niedowartościowanie przeciwnika. Musiałem nimi grać, bo będę musiał z nich skorzystać później.
- Mieliśmy problem, że Antiga nie mógł atakować i blokować w pierwszej linii, z konieczności musiał wejść Siltala i został trafiony zagrywką, ale w drugim secie pokazał, że można na niego liczyć - tłumaczył zmianę trener Piotr Makowski. - W trzecim secie sami troszeczkę zafundowaliśmy sobie to, że Kędzierzyn odskoczył, bo nie kończyliśy akcji, popełnialiśmy błędy. Choć szansa była jeszcze na remis 24:24. W ostatnim nie bardzo mieliśmy jak zrobić zmiany na przyjęciu, bo nie było Wojtka Gradowskiego, Marcina Walińskiego i trochę "uszło z nas powietrze".
Składy zespołów:
DELECTA: Masny, Konarski, Jurkiewicz, Wrona, Antiga, Wika, Dębiec (libero) oraz Siltala, Lipiński, Cerven i Owczarz
ZAKSA: Zagumny, Rouzier, Kaźmierczak, Gładyr, Ruciak, Kapelus, Gacek (libero) oraz Pilarz, Warda, Popelka i Witczak