Nie tak miało być
Mecz na szczycie rozczarował. Blisko 7 tysięcy widzów (rekord w 10-letniej historii PlusLigi) obejrzało łatwe zwycięstwo pięciokrotnego mistrza Polski. Bydgoska Delecta nie wykorzystała okazji, że Skra Bełchatów nie zagrała w pełnym składzie, że podstawowi zawodnicy rywala mogli się czuć zmęczeni grą w Klubowych Mistrzostwach Świata i japońskim turnieju o Puchar Wielkich Mistrzów.
Bydgoskim siatkarzom wyraźnie nie leży gra we własnej hali. Z trzech spotkań wygrali jedno, ale z outsiderem PlusLigi – warszawską Politechniką. Porażka ze Skrą ujmy bydgoszczanom nie przynosi; problem w tym, że gospodarzom zabrakło odwagi, by postawić rywalom wysoko poprzeczkę.
Oba zespoły do meczu przystąpiły osłabione. W Delekcie, w składzie nie było w ogóle chorego Grzegorza Szymańskiego, w Skrze Michała Bąkiewicza, z kolei Miguel Falasca był wpisany w protokole, jednak z powodu kontuzji nie pojawił się na parkiecie. Godnie go zastąpił Maciej Dobrowolski, o którego grze po meczu trener Waldemar Wspaniały powiedział tak: Maćka obserwuję od 10 lat i nie przypominam sobie tak dobrego spotkania jakie rozegrał dziś.
To jeden z elementów, który decydował o wygranej mistrza Polski. Dobrowolski gubił bydgoski blok jak chciał. W pierwszym secie gospodarze nie mieli żadnych atutów: Konarski, który zastąpił Szymańskiego na „dzień dobry” dostał chyba trzy bloki od Kurka i Wspaniały wprowadził na miejsce młodego atakującego doświadczonego Grzegorza Kokocińskiego, który swój pierwszy atak posłał... w aut. Jedynie Piotr Gruszka trzymał fason i to głównie jego ataki dawały nieliczne punkty z ataku.
W drugiej partii trener Wspaniały zmienił ustawienie: Gruszkę przesunął na atak, a na przyjęcie wszedł Stanisław Pieczonka. To przyniosło efekt, bo bydgoszczanie zaczęli się lepiej spisywać, potrafili też po dobrych zagrywkach Martina Sopko i Michala Cervena odrobić straty i doprowadzić do remisu 18:18. Niestety, zabrakło koncentracji i dokładności, bełchatowianie zdobyli kolejnych 5 punktów, a tak doświadczony zespół nie traci zdobytej przewagi.
W trzecim secie gra wyglądała podobnie jak w pierwszym. Trener Wspaniały prosił o przerwę przy stanie 6:11, ale niewiele mógł wykrzesać ze swoich graczy. Klasę pokazał Bartosz Kurek wybrany jak najbardziej zasłużenie MVP meczu, ale na jego poziomie zagrał także Piotr Gacek.
Mariusz Wlazły: Cieszę się, że wygraliśmy. Przygotowania do tego meczu przebiegały w nie najlepszej sytuacji, bo brakowało nam zawodników i obawialiśmy się meczu z Delectą.
Piotr Gruszka: Skra pokazała jak się gra pewnie. Nie dała się „zahaczyć” w żadnym elemencie, grała bardzo konsekwentnie w kontratakach, czego nam brakowało. Trzeba wyciągnąć wnioski z tego meczu, bo właśnie ze spotkań z silnymi rywalami najłatwiej to zrobić. Skra pokazała klasę, a my nie jesteśmy jeszcze na jej poziomie.
Jacek Nawrocki: Podchodziliśmy do tego meczu z pewną obawą. To było wydarzenie sportowe dla Bydgoszczy. Gra przy tak licznej publiczności to znakomite uczucie i pomogło mojemu zespołowi w koncentracji. Obawialiśmy się tego meczu, bo wyniki Delecty pokazują, że jest to dużej klasy zespół i jego miejsce nie jest przypadkowe. Oba zespoły nie pokazały jednak wszystkiego co potrafią. Jestem pełen podziwu dla mojego zespołu, że pokazał charakter, skupienie i agresję w trudnej chwili.
Waldemar Wspaniały: Próbowaliśmy nawiązać walkę, ale to były tylko momenty dobrej gry. Z takim zespołem jednak jak Skra to jednak za mało. Oni byli bardziej odważni, a nam tej odwagi zabrakło. Przed meczem mówiłem, że jeśli chcemy coś z nimi ugrać, to musimy prowadzić grę punkt za punkt. Bo jeśli Skra nam odskoczy to nie mamy szansy by powalczyć Udowodnili, że są klasowym zespołem. Chciałbym podziękować kibicom i jednocześnie ich przeprosić bo nie tak miało to wyglądać.