Nie wracać do Kędzierzyna
Rok temu Jastrzębski Węgiel przegrał brązowy medal w trzech meczach. Tym razem, po pierwszej rundzie rywalizacji z ZAK S.A. Kędzierzyn Koźle, w walce o najniższy stopień podium jest remis. Obydwa zespoły chcą skończyć sezon już w pierwszy majowy weekend, oczywiście zwycięstwem.
Po przegranym półfinale ze Skrą Bełchatów trener Roberto Santilli zapowiedział, że choć porażka była bardzo bolesna, to podziałała na jego podopiecznych motywująco i jest przekonany, że sezon 2008/2009 Jastrzębski Węgiel zamknie z brązowym medalem na koncie. Włoch spodziewał się twardej walki i kompletu zwycięstw na gorącym terenie przeciwników z Kędzierzyna.
Tymczasem w pierwszej części rywalizacji nie było ani twardej, emocjonującej walki ani też żywo dopingujących kędzierzyńskich kibiców, którzy zjawili się w hali Azoty w bardzo okrojonym składzie i zwłaszcza w inauguracyjnym pojedynku, nie byli w stanie zagrzać swoich ulubieńców do boju.
Gospodarze zagrali bez kontuzjowanych Jakuba Novotnego i Terenca Martina. Goście, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, wystąpili w optymalnym składzie i od pierwszej minuty ostro ruszyli do natarcia.
Najlepiej zaprezentowali się pierwszego dnia Igor Yudin (MVP) i Guillaume Samica. Przy gorszym od rywali przyjęciu jastrzębianie zagrali świetne blokiem (10 oczek - ZAKSA - 5) i skutecznie w ataku (54% na 46% rywali).
W drugiej konfrontacji wciąż byli czujni na siatce, ale stracili skuteczność na skrzydłach. Zawiedli zwłaszcza ci, na których powinna opierać się siła ataku - Igor Yudin (30%) i Robert Prygiel (44%).
Najskuteczniejszym graczem jastrzębian w obydwu pojedynkach był Guillaume Samica, który jednak w sobotę miał problemy z odbiorem zagrywki i kilkakrotnie był zmieniany przez Benjamina Hardego. Słabszy dzień odnotował też Grzegorz Łomacz i w czwartej partii zastąpił go, po dłuższej nieobecności w szóstce Nico Freriks. Bez efektu. Kluczowa dla wyniku była trzecia odsłona, w której goście prowadzili 16:10, by ostatecznie przegrać do 22. - Popełniliśmy za dużo błędów własnych, różnicę było widać zwłaszcza w przyjęciu i zagrywce. To zdecydowało - wyliczał Robert Prygiel. - Takie wpadki nie powinny się zdarzać w walce o medale - dodał Sebastian Pęcherz.
- W obydwu spotkaniach to my kontrolowaliśmy grę. W sobotę sporo zamieszania wniósł Jakub Novotny (w I secie zmienił Dominika Witczaka). To leworęczny zawodnik i zanim zdołaliśmy ustawić na niego blok, napsuł nam trochę krwi. W końcówce czwartego seta, przy wyrównanej grze decydowały niuanse - ocenił z kolei Nico Freriks. Holenderski rozgrywający jest przekonany, że również w kolejnych dwóch meczach, jego zdaniem ostatnich, o wyniku przesądzą detale. - Wygra ten zespół, który w rozstrzygających momentach setów zachowa więcej zimnej krwi.
- Wróciliśmy do Jastrzębia częściowo usatysfakcjonowani - skwitował Roberto Santilli. - Żeby dokończyć dzieła na własnym terenie musimy w kolejnych pojedynkach zagrać z taką intensywnością, jak w meczu otwierającym bój o brąz.
Bardzo prawdopodobne, że spotkania 1 i 2 maja będą dla części śląskiej ekipy ostatnimi w barwach Jastrzębskiego Węgla. Warto więc zmobilizować siły i wykrzesać z siebie wszystko to, co najlepsze, by swoją - krótszą lub dłuższą - przygodę z klubem zakończyć zwycięskim akcentem.
Mecze o 3. miejsce PlusLigi:
Jastrzębski Węgiel - ZAK S.A. Kędzierzyn Koźle: 1 maja godz. 17.00, 2 maja godz 17.00 – Jastrzębie, hala lodowiska Jastor.