Niedziela z PlusLigą: Aluron Virtu Warta Zawiercie - Stocznia Szczecin 3:0
Dokładnie w setną rocznicę odzyskania niepodległości Aluron Virtu Warta Zawiercie podejmował w swojej hali gwiazdorską Stocznię Szczecin i po raz trzeci w tym sezonie obronił "jurajską" twierdzę, pokonując rywali 3:0 (26:24, 25:23, 26:24). Nagroda MVP powędrowała w ręce Grzegorza Boćka.
Jak w każdym siatkarskim ośrodku w Polsce, również i w Zawierciu weekend z PlusLigą upłynął pod hasłem obchodów 100-lecie odzyskania przez nasz kraj niepodległości. Z tej okazji siatkarze obydwu ekip wystąpili na prezentacji w specjalnych, okolicznościowych koszulkach. Szczecinianie pozostali w nich przez cały mecz.
Do niedzielnego starcia ze Stocznią Szczecin Jurajscy Rycerze rozegrali w swojej hali cztery mecze, notując remisowy bilans zwycięstw i porażek - pokonali Asseco Resovię Rzeszów i GKS Katowice, a musieli uznać wyższość Jastrzębskiego Węgla oraz Cerradu Czarnych Radom.
W zeszłym roku szczecinianie nie byli zbyt wygodnym rywalem dla zawiercian, bo wygrali z nimi dwukrotnie. W tym sezonie to prawdziwy kalejdoskop gwiazd, który z meczu na mecz spisuje się lepiej, a indywidualne popisy zawodników coraz częściej zastępuje tam praca zespołowa. Tym razem jednak gwiazdy zostały mocno przyćmione przez „jurajską armię”, która imponowała walecznością i ogromną dojrzałością w końcówkach setów.
Pierwszą partię gospodarze rozpoczęli bardzo dobrze (11:6), ale w środkowej fazie gry sami sobie narobili problemów, nie wykorzystując okazji do zdobywania punktów po błędach rywali i ostatecznie musieli walczyć na przewagi. Zawiercianie od pierwszej piłki wywierali presję zagrywką na siatkarzach Stoczni Szczecin i głównie tym elementów wygrali inaugurację. Skutecznie zasadzili się też na siatce na Bartosza Kurka (świetny wyblok), któremu walka z jurajskim murem szła w kratkę.
W drugim secie goście wstrzelili się w końcu zagrywką (Matej Kazijski), a na środku siatki bardzo dobrze w ich szeregach spisywał się Janusz Gałązka. Gdy prowadzili pięcioma oczkami (13:18), wydawało się, że nic złego już im się nie stanie. Ale stało się, za sprawą atomowych bomb zza linii 9. metra najpierw Kamila Semeniuka, a potem Grzegorza Boćka, który notabene niesamowicie raził także w ataku. To właśnie ci dwaj zawodnicy stanowili o sile Warty w całym pojedynku.
Także w trzecim fragmencie spotkania początkowo prowadzili szczecinianie (6:9), ale już w połowie seta, po błędzie Łukasza Żygadło na siatce (przeszkadzanie w rozegraniu), na tablicy świetlnej pojawił się remis 16:16. Potem Bociek zaserwował asa i to jego drużyna była o punkt z przodu, a gdy zawiercianie złapali podwójnym blokiem Kurka było 20:18. Podobnie jak w pierwszej odsłonie, o wyniku rozstrzygnęła walka na przewagi, w której znów górą byli miejscowi.
Relacja punkt po punkcie: http://pls-web.dataproject.com/Livescore_Adv.aspx?ID=27807
Statystyki meczu:http://pls-web.dataproject.com/MatchStatistics.aspx?ID=1054&mID=27807&Page=S
Powrót do listy