Niedziela z PlusLigą: Cerrad Enea Czarni Radom - PGE Skra Bełchatów 1:3
Cerrad Enea Czarni Radom przegrał z PGE Skra Bełchatów 1:3 (19:25, 25:18, 31:33, 22:25) w meczu 10. kolejki PlusLigi. MVP Norbert Huber.
Hala w Radomiu siatkarzom PGE Skry nie kojarzy się dobrze. W minionym sezonie tutaj przegrali ostatnie spotkanie. - Ale teraz to nie będzie miało żadnego znaczenia. Teraz są nowe rozgrywki, a zarówno Radom, jak i my jesteśmy innymi drużynami. Karta jest czysta, zaczynamy z czystą głową i zrobimy wszystko, żebyśmy to my wygrali ten mecz - powiedział przed spotkaniem libero gości, Kacper Piechocki.
W niedzielnym spotkaniu kolegom na boisku nie mógł pomóc kapitan PGE Skry Mariusz Wlazły, który zachorował i wspierał kolegów jedynie z trybun. W roli kapitana zastąpił go Grzegorz Łomacz, a jako pierwszy atakujący zagrał Serb Dusan Petković.
Obie drużyny postawiły na mocną zagrywkę i od początku realizowały swoją taktykę. Z czasem to jednak PGE Skra zaczęła dominować - wszystko dzięki solidnej obronie i grze na kontrze. Po kolejnej takiej akcji, kiedy w kontrataku akcję zakończył Norbert Huber (świetna zagrywka Jakuba Kochanowskiego!) trener gospodarzy poprosił o czas (9:5). PGE Skra wcale nie zwalniała tempa - dzięki dobremu przyjęciu Łomacz miał wiele opcji w ataku, a to i kolejne świetne zagrywki (m.in. Ebadipoura) przełożyło się na kolejne punkty i... wygranego seta (25:19).
W drugim secie PGE Skra nie była już tak skuteczna, jak w pierwszym secie, a gospodarze zanotowali kilka punktowych bloków. Choć trener Michał Mieszko Gogol próbował wpłynąć na drużynę zmianami (weszli Milan Katić i Kamil Droszyński), to jednak Enea Cerrad Czarni okazali się zdecydowanie lepsi (18:25).
Trzecia partia przyniosła kolejne emocje. PGE Skra przez większą część seta utrzymywała kilkapunktową przewagę. Pomogła w tym m.in. zagrywka Petkovicia czy skuteczne ataki Kochanowskiego (19:17). Enea Cerrad Czarni nie pozostali dłużni - mocno zagrywał Protopsaltis, przez co stan seta się wyrównał. Na odpowiedź PGE Skry też nie trzeba było długo czekać - chwilę później punktową zagrywkę zanotował Ebadipour i dał sygnał do dalszej walki w końcówce partii. I to dosłownie. Kontrowersyjne decyzje sędziowskie wprowadziły spory zamęt i wywołały wiele niepotrzebnych emocji. W wielkim chaosie więcej chłodnej głowy zachowali bełchatowianie - wygrali 33:31 i objęli prowadzenie 2:1!
W czwartym secie PGE Skra dobrze grała zagrywką, dzięki temu mogła wyjść na kilka punktów przewagi. Spora w tym zasługa Artura Szalpuka, przy którego serwisie bełchatowianie prowadzili 8:3. To nie zapowiadało jednak końca emocji, bo gospodarze zdołali dwukrotnie wyrównać (na 12:12 i 20:20).
Statystyki: http://www.plusliga.pl/games/id/1100615.html#stats