Niedziela z PlusLigą: Cerrad Enea Czarni Radom - Trefl Gdańsk 3:2
Siatkarze Cerradu Enei Czarnych Radom pokonali w meczu 15. kolejki PlusLigi z Treflem Gdańsk 3:2 (25:22, 21:25, 22:25, 25:21, 15:12). MVP: Brenden Sander (Cerrad Enea Czarni Radom).
W pierwszej rundzie w Gdańsku Trefl pokonał radomian 3:1. Tym razem też miał ochotę na powtórkę, bo gracze trenera Michała Winiarskiego pokazali pucharowym meczu w Jastrzębiu-Zdroju, że dobrze przepracowali przerwę w rozgrywkach. Dla graczy trenera Roberta Prygla to był dopiero pierwszy sprawdzian.
Gdańszczanie pecha mieli już na rozgrzewce, bo w jednym z ostatnich rozgrzewkowych ataków kontuzji kolana nabawił się Paweł Halaba. Biorąc po uwagę fakt, iż Halaba pokazał w niedawnym meczu pucharowym w Jastrzębiu-Zdroju, że jest w wyśmienitej formie, to straty mogły okazać się niepowetowane. Do tego trener Michał Winiarski już na samym początku musiał oficjalnie przeprowadzić zmianę, bo Halaba odniósł uraz, gdy wyjściowe składy były już podane. W tej sytuacji Halaba utykając musiał wejść na boisko i jeszcze przed pierwszą piłką zastąpił go Szymon Jakubiszak.
Radomianie błyskawicznie przeanalizowali sytuację i dostosowali taktykę do nowego składu rywali. W kierunku Jakubiszaka raz po raz szły zagrywki, a wysoki przyjmujący Trefla miał spore problemy z przyjęciem. Prezentował za to swoje niezaprzeczalne atuty, jakim jest przede wszystkim wysoki zasięg w ataku. Mimo tego, podobnie jak i niezłej skuteczności w ataku bohatera ćwierćfinału Pucharu Polski Bartosza Filipiaka, pierwsza partia padła łupem gospodarzy.
Widać było, że gdańszczanie nie zamierzają przejmować się chwilowymi niepowodzeniami. W obu następnych partiach dość szybko zyskiwali przewagę, którą bez większych problemów utrzymują aż do zdobycia dwudziestego piątego miejsca. Jak zwykle na dobrym poziomie grał reprezentant Niemiec Ruben Schott, okrzepł Jakubiszak, a Filipiak trzymał poziom. Na nierówno grających gospodarzy to wystarczało. Do czasu.
Przegrywając 1:2 podopieczni trenera Roberta Prygla rzucili się do ataku i w czwartej partii to oni mieli inicjatywę. Nerwowo zrobiło się przy stanie 22:20, gdy Trefl zdobył punkt, ale sędziowie, za sprawą systemu challenge, przyznali, iż gracze Trefla popełnili błąd podwójnego odbicia i przyznali punkt Cerradowi Enei Czarnym. Za chwilę pomylił się Marcin Janusz i stało się jasne, że zespoły podzielą się punktami. To było sprawiedliwe, bo poziom sportowy prezentowany przez Trefla i Cerrad Eneę Czarnych jest bardzo podobny. Na koniec można dodać, że ten poziom jeszcze bardziej wyrównała kontuzja Pawła Halaby, który przecież rozgrywa świetny sezon w PlusLidze.
Tie-break był dokładnym odzwierciedleniem całego meczu, bo byl bardzo wyrównany, a wynik najczęściej był remisowy bądź dawał jednopunktowe prowadzenie którejś z drużyn. Radomianie mieli w rękach atut własnej, nietypowej przecież hali. Zmieniając strony boiska to właśnie zawodnicy Prygla prowadzili jednym punktem. A chwilę później na zagrywkę poszed Athanasios Protopsaltis i ustrzelił jednego z rywali podnosząc prowadzenie do dwóch punktów, a chwilę później błąd przełożenia rąk nad siatką popełnił Janusz i przewaga gospodarzy w kluczowym momencie meczu urosła już do trzech punktów. I co? I nic, bo trzy kolejne piłki wygrał Trefl i wściekły Prygiel musiał prosić o czas.
Tym razem pomogło, a przede wszystkim zaszkodziło gdańszczanom. Gracze Winiarskiego popełniali błędy na zagrywce i sami mieli kłopoty z przyjęciem zagrywki. Ostatecznie Cerrad Czarni Enea Radom pokonał Trefla Gdańsk w tej partii 15:12 i w całym meczu 3:2.
Powrót do listy