Niedziela z PlusLigą: GKS Katowice - Indykpol AZS Olsztyn 3:1
Swój trzeci sezon w rozgrywkach PlusLigi siatkarze GKS-u Katowice rozpoczęli od zwycięstwa 3:1 (25:23, 25:17, 23:25, 25:23) z Indykpolem AZS Olsztyn. MVP został wybrany atakujący katowiczan Karol Butryn.
We wcześniejszych rozgrywkach GKS zajmował kolejno 10. i 11. miejsce, choć apatyty, szczególnie w poprzednim sezonie były większe. Tym razem zespół przystępuje do walki z nadzieją na awans do najlepszej ósemki PlusLigi. - To wysoki cel, ale takie trzeba sobie stawiać, jeśli chce się rozwijać - powiedział cytowany przez oficjalną stronę klubu trener Piotr Gruszka.
Drużyn z podobnymi aspiracjami jest w polskiej lidze co najmniej kilka, także ich pierwszy rywal, Indykpol AZS Olsztyn, który był jedną z największych niespodzianek minionego sezon. - GKS to zespół, z którym jeśli chce się wygrać, to trzeba zostawić na boisku kawałek zdrowia i nerwów - ocenił Siergiej Kapelus, były siatkarz katowickiej „Gieksy”, a obecnie olsztyńskiego AZS-u. Razem z nim z Katowic do Olsztyna przeniósł się także Paweł Pietraszko. Transfer w odwrotnym kierunku wykonał z kolei Tomas Rousseaux. Ten ostatni był jasnym punktem swojej nowej drużyny i w dużej mierze przyczynił się do końcowego zwycięstwa (drugi po Butrynie najskuteczniejszy zawodnik).
W inauguracyjnej partii od początku ton boiskowym wydarzeniom nadawali katowiczanie, którzy prowadzili 6:3 i 14:10. W połowie seta olsztynianie doszli ich na 15:15 i do końca trzymali kontakt punktowy z rywalami. Zaciętą końcówkę rozstrzygnęli na swoją korzyść siatkarze GKS-u, po asie serwisowym Dawida Wocha. Podopieczni Piotra Gruszki imponowali w tej części gry przede wszystkim zagrywką.
Jeszcze lepiej miejscowi poczynali sobie w drugiej odsłonie, w której do dobrego serwisu dołożyli też skuteczną grę na siatce. Nie miał szczęścia atakujący Indykpolu Jan Hadrava, który trzykrotnie został złapany blokiem (w całym meczu aż 7 razy). Za to bombardier drużyny po drugiej stronie siatki bardzo dobrze wywiązywał się ze swoich obowiązków i to właśnie on zakończył ten fragment meczu atakiem z prawego skrzydła.
W trzecim secie Akademicy przegrywali już 10:20 i nie mieli żadnych argumentów, by przeciwstawić się rozpędzonym Ślązakom. Wtedy włoski szkoleniowiec wprowadził rezerwowych (Wardę, Gila, Urbanowicza, Luxa) licząc, że może oni nawiążą z przeciwnikami walkę. Jego zawodnicy, ze sporą pomocą kąśliwych podań Sebastiana Wardy zdobyli sześć oczek z rzędu, a chwilę później, po atomowym serwisie Marcela Luxa był remis po 22. Tym razem końcówkę wygrali olsztynianie, przedłużając losy rywalizacji.
W tym momencie zawodnicy obydwu drużyn z pewnością wrócili w myślach do wydarzeń sprzed kilku miesięcy, gdy także w Szopienicach GKS prowadził 2:0, by ostatecznie przegrać po tie breaku. Tym razem jednak historia się nie powtórzyła, choć katowiczanie musieli sporo się napracować, by wyrwać tę czwartą odsłonę i cały mecz.
Relacja punkt po punkcie: http://pls-web.dataproject.com/Livescore_Adv.aspx?ID=27763
Statystyki meczu: http://pls-web.dataproject.com/MatchStatistics.aspx?ID=1054&mID=27763&Page=S
Powrót do listy