Niedziela z PlusLigą: Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - GKS Katowice 3:0
Siatkarze Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle kolejny raz zdobyli trzy punkty. Lider PlusLigi we własnej hali pokonali GKS Katowice 3:0, a nagrodę MVP otrzymał atakujący z drużyny gospodarzy Łukasz Kaczmarek.
Kędzierzynianie to bezapelacyjnie najlepsza drużyna w tym sezonie - rozgrała szesnaście meczów i szesnaście wygrała, a przy tym tylko raz straciła punkt, gdy pokonała 3:2 PGE Skrę Bełchatów. Przewaga ekipy trenera Nikoli Grbicia nad resztą stawki jest ogromna - choć obok Asseco Resovii Rzeszów ma najmniej rozegranych meczów, to drugi w tabeli Jastrzębski Węgiel wyprzedza o jedenaście, a szósty GKS Katowice o dwadzieścia jeden punktów! Katowiczan zresztą też można pochwalić, bo plasują się wysoko w tabeli, ale trzeba pamiętać, że dopiero teraz będą się mierzyć z najmocniejszymi zespołami. Nie tylko z ZAKSĄ, bo przed nimi m.in. dwa mecze z Treflem Gdańsk, starcia z VERVĄ Warszawa ORLEN Paliwa i Jastrzębskim Węglem u siebie, czy wizyta w Bełchatowie.
Pierwsza partia idealnie pokazała różnicę między ekipą ZAKSY, a większością drużyn w PlusLidze. Kędzierzynianie grają bardzo równo, bardzo konsekwentnie, a przede wszystkim wykorzystują każdą okazję, by budować przewagę. Ostatni remis był przy wyniku 4:4, później gospodarze uciekli na dwa-trzy punkty, a gdy trafili kolejną okazję to pognali już daleko do przodu. - Można przegrać, ale trzeba walczyć, a my stoimy - wściekał się na czasie trener GKS Grzegorz Słaby, gdy na świetlnej tablicy był wynik 17:9. Wtedy już było jasne, że Grupa Azoty ZAKSA rozpocznie mecz od prowadzenia w setach 1:0. Ostatecznie kędzierzynianie wygrali inauguracyjną partię 25:16.
Być może reprymenda Słabego podziałała na jego drużynę, bo kolejną partię katowiczanie rozpoczęli od prowadzenia... 5:0. Gracze GKS rozpoczęli tę partię, w przeciwieństwie do gospodarzy, mocno skoncentrowani. Kędzierzynianie gonili całego seta i dopadli rywali dopiero w ostatniej chwili. Najpierw, po ataku Bartłomieja Klutha, przewaga gości stopniała już tylko do jednego punktu (19:20). Od tego czasu, niemal do samego końca - niemal! - goście prowadzili na zmianę raz jednym, raz dwoma punktami. I, przy stanie 23:24, katowiczanie mieli dwa razy piłkę setową w górze. Najpierw skuteczny wyblok, a później punktowy blok na Adrianie Buchowskim dał jednak gospodarzom remis po 24. Kędzierzynianie takich szans z rąk nie wypuszczają - kolejny atak wykończył Kamil Semeniuk, po czym Jakub Kochanowski zablokował Jakuba Jarosza i Grupa Azoty ZAKSA wygrała 26:24.
To był moment, w którym stało się jasne, że katowiczanie nic w hali Azoty nie zwojują. Kędzierzynianie wielokrotnie pokazywali, że gdy potrafią wyciągnąć się z najgorszej możliwej sytuacji to później nabierają olbrzymiej pewności siebie. GKS nie mógł przegrać drugiej partii, jeśli chciał powalczyć o coś więcej z Grupą Azoty ZAKSĄ. Ale przegrał, a nim się dobrze rozgościł w trzeciej partii to już wysoko przegrywał. Zespół z Kędzierzyna-Koźla wygrał trzeciego seta 25:16.
Statystyki z tego meczu można znaleźć tutaj.
Powrót do listy