Niedziela z PlusLigą: PGE Skra Bełchatów – Aluron Virtu Warta Zawiercie 3:2
To był niezwykle ważny mecz dla obu ekip walczących o miejsce w czołowej szóstce i grę w play-off o medale. Drużyny stworzyły wspaniałe widowisko, które zakończyła pięciosetowa walka. Warto także pochwalić kluby kibica obu ekip, które dopingowały swoich z olbrzymią pasją i kulturą.
Relacja punkt po punkcie: http://pls-web.dataproject.com/Livescore_Adv.aspx?ID=27911&cmpID=1054
Statystyki meczu: http://pls-web.dataproject.com/MatchStatistics.aspx?ID=1054&mID=27911&Page=S
Oba zespoły rywalizowały w zawodowej lidze jak dotąd zaledwie trzy razy. PGE Skra wygrała przed własną publicznością w minionym sezonie, z kolei Aluron Virtu wygrał oba starcia w swojej hali. Jak będzie w czwartym meczu tych ekip?
Przed meczem okazało się, że w ekipie gości nie zagra Krzysztof Rejno. – Przeziębiłem się wczoraj, miałem lekką gorączkę, stąd moja nieobecność na boisku – mówił przed pierwszym gwizdkiem. W ekipie gospodarzy w kadrze meczowej znaleźli się David Fiel oraz Artur Szalpuk, ten drugi potrzebuje jednak jeszcze trochę czasu, by w ogóle móc pojawić się na placu gry.
Mecz od początku miał zaskakujący przebieg, gdyż goście rzucili się na rywali z ogromną pasją i agresją. Przy dopingu ponad 200 kibiców z Zawiercia zagrywali niesamowicie – sam Marcin Waliński zaliczył 4 asy w pierwszym secie! Aluron Virtu Warta grała bardzo skutecznie na skrzydłach i zupełnie zdominowała gospodarzy. Wygrała pierwszego seta do 15!
Drugą partię Aluron zaczął od identycznego prowadzenia jak pierwszą – 5:1. Prowadził przez cały set, lecz gospodarze starali się gonić. Udało się prawie wyrównać dzięki dobrym zagrywkom Karola Kłosa (18:19), lecz w końcówce znowu przebudził się Mateusz Malinowski i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie 23:20. Ostatnia akcję drugiej odsłony skutecznym atakiem z lewego skrzydła skończył Marcin Waliński, chyba najlepszy jak na razie gracz tego spotkania. W ekipie gości warto też wyróżnić Michala Masnego, który rozgrywał z olbrzymią fantazją.
Trzeci set to dużo lepsza gra PGE Skry, nie tylko w polu serwisowym, lecz także w obronie oraz w ataku. W kluczowym momencie świetnie grał Karol Kłos, a emocje w hali sięgały zenitu. Niewiele brakowało, by w samej zaciętej końcówce bełchatowianie popełnili kuriozalny błąd – trenerzy chcieli podwyższyć blok i wpuścić Kubańczyka Fiela, na szczęście jednak dla nich sędziowie wyłapali błąd gospodarzy, był to bowiem czwarty obcokrajowiec...
Bełchatowianie kontynuowali lepsza grę także w kolejnym secie, a goście stracili swoją agresywną zagrywkę. To spowodowało, że PGE Skra była skuteczna w ofensywie i pewnie wygrała do 16. O wszystkim miał rozstrzygać piąty set.
W tie-breaku trener Mark Lebedew zdecydował się pozostawić na boisku Kamila Semeniuka, który zastąpił w poprzedniej odsłonie Alexandre’a Ferreirę. Ta zmiana na niewiele się zdała na początku, bowiem PGE Skra nadal świetnie zagrywała (Kochanowski) a goście mieli problemy z kończeniem ataków. Wtedy jednak właśnie Semeniuk zaczął mocno serwować a blokiem popisał się świetnie dysponowany środkowy Marcin Kania.
Później bełchatowianie byli skuteczni w bloku i wyszli na prowadzenie 8:6, po chwili zrobiło się po 8, gdy kontrę wykorzystał Semeniuk. Goście wyszli na dwupunktowe prowadzenie po skończeniu przechodzącej piłki przez Kanię, wcześniej świetną zagrywkę wykonał wpuszczony zadaniowo Ferreira, a później kolejnym udanym ataku środkowego.
Później jednak goście popełnili kilka błędów w ataku, wymuszonych także dobrą zagrywką Kochanowskiego. Ostatnią akcję wykończył Milan Katić i PGE Skra zgarnęła dwa punkty.
MVP meczu: Jakub Kochanowski.