Niedziela z Plusligą: PGE Skra Bełchatów – VERVA Warszawa ORLEN Paliwa 3:1
To był niezwykle ważny mecz dla układu tabeli PlusLigi przed fazą play-off. Obie drużyny miały o co walczyć na finiszu fazy zasadniczej. PGE Skra awansowała na szóste miejsce, a VERVA po udanym pierwszym secie, straciła ogromną szansę na awansu na trzecie miejsce.
Statystyki meczu: https://www.plusliga.pl/games/id/1101160.html#stats
Relacja punkt po punkcie: https://www.plusliga.pl/games/id/1101160.html#pktvspkt
Do tej pory oba kluby (wliczając warszawską Politechnikę) rywalizowały w PlusLidze 52 razy. Bilans wypada imponująco dla PGE Skry, która wygrywała w aż 45 konfrontacjach ze stołeczną drużyną.
Przed meczem okazało się, że podczas spotkania Ligi Mistrzów z Zenitem Kazań kontuzji doznał Taylor Sander, który jest jednym z najjaśniejszych punktów bełchatowskiej drużyny. Amerykanin ma stan zapalny w kolanie i potrzebuje czasu, by się wyleczyć oraz wrócić do pełnych treningów. Oznacza to, że nie zagra w niedzielnym meczu z VERVĄ Warszawa ORLEN Paliwa. Siatkarz będzie kibicował swoim kolegom z kwadratu dla rezerwowych. W spotkaniu nie zagra też kontuzjowany Bartosz Filipiak, który, podobnie jak Sander, robi wszystko, by jak najszybciej wrócić do pełnych treningów. W niedzielę atakujący będzie musiał zająć miejsce w kwadracie.
Od początku spotkania w Hali Energia widać było, że grający w optymalnym składzie goście będą chcieli walczyć o pełną pulę i wskoczyć na trzecie miejsce w ligowej tabeli. Warszawianie świetnie przesuwali się w bloku, bronili ataku Skry i wyprowadzali kontry. Widać było, że VERVA jest nieźle przygotowana na nowe ustawienie gospodarzy, z Milanem Katiciem w pierwszym składzie. Dodatkowo warszawianie mocno zagrywali i gospodarze niedzielnego starcia mieli problemy, by dokładnie dograć piłkę do siatki, a co za tym idzie, często musieli rywalizować z podwójnym czy potrójnym blokiem.
W drugim secie kluczowa okazała się kapitalna seria Mateusza Bieńka w polu serwisowym. Środkowy PGE Skry wszedł na zagrywkę przy stanie 8:8, a opuścił pole serwisowe przy 15:9 dla swojej drużyny. Trzy razy upolował Bartosza Kwolka, pozostałe serwisy były na tyle silne i precyzyjne, że goście nie byli w stanie skończyć akcji. Później warszawianie się obudzili i zaczęli odrabiać straty, zmusili trenera Michała Mieszka Gogola do wzięcia dwóch czasów (Andrea Anastasi już wcześniej wykorzystał dwie przerwy – w trakcie serii Bieńka). Wypracowanej przez Bieńka przewagi gospodarze nie oddali już do końca tej partii, tym bardziej że w końcówce środkowy znowu świetnie zagrywał i dokończył dzieła. W meczu mieliśmy znowu remis.
Wydawało się na początku trzeciej odsłony, że bełchatowianie złapali rytm i będą mieli większą kontrolę nad meczem. Tymczasem VERVA dogoniła rywali i to ona przez większość seta minimalnie prowadziła. Później jednak dobrze grający dotąd Michał Superlak zupełnie stracił skuteczność. Zepsuł trzy kolejne ataki i goście pozwolili się dogonić. W końcówce najpierw prosty błąd popełnił Damian Wojtaszek, a później skutecznie obił blok Katić. Obie drużyny (poza kapitalnie serwującym Bieńkiem!) grały dużo skróconych zagrywek, popełniały też sporo błędów w tym elemencie. Trener Gogol w trzeciej odsłonie zdecydował się zdjąć Karola Kłosa i postawić na Norberta Hubera.
W czwartym secie trener Anastasi wpuścił na boisko byłego gracza PGE Skry Artura Szalpuka, lecz to nie odmieniło obrazu gry. Na siatce obie ekipy grały podobnie, lecz VERVA nie mogła sobie poradzić z przyjęciem mocnych zagrywek rywali. W kluczowych momentach albo popełniała błędy albo piłka wracała na stronę rywali – a w bełchatowskiej drużynie na kłopoty byli Mateusz Bieniek i Duszan Petković. Skra zdobyła bardzo ważne trzy punkty, a VERVA praktycznie pogrzebała nadzieje na trzecią lokatę po zakończeniu sezonu zasadniczego.
MVP meczu: Duszan Petković (PGE Skra Bełchatów).