Niemcy szlifowali formę w Brazylii
Rywale reprezentacji Polski w fazie grupowej zbliżających się mistrzostw Europy, Niemcy rozegrali trzy kontrolne mecze z Brazylią. - Rok temu, przed mistrzostwami świata też sparowaliśmy z Brazylią i byliśmy bardzo dobrze przygotowani do turnieju - akcentuje członek sztabu szkoleniowego ekipy Lozano, Nicola Vettori.
Tym razem jednak przeprawa z mistrzami świata była znacznie trudniejsza, bo podopiecznym Raula Lozano nie udało się ani razu wygrać z Canarinhos. Dwukrotnie przegrali (0:4 i 1:3), raz zremisowali 2:2.
Rok temu, tuż przed włoskim Mundialem Niemcy pokonali Brazylijczyków. - Te rezultaty są bardziej "normalne”, niż zeszłoroczne zwycięstwa nad ekipą z Ameryki Południowej - przekonuje Nicola Vettori. - Nasza postawa w pierwszym sparingu była niepokojąca. W drugim spisaliśmy się już lepiej, a w trzecim, choć przegranym, uważam, że było naprawdę dobrze.
Drużyna Raula Lozano pojechała do Brazylii bez Simona Tischera, który ma problemy z łokciem i być może dołączy do kolegów w ostatniej chwili - gdyby okazało się , że ktoś z aktualnie nominowanej dwójki rozgrywających – Steuerwald, Kampa - nie będzie w stanie udźwignąć ciężaru rywalizacji.
Nie zabrakło natomiast powracających po kontuzji Gyorgy Grozera i Bjoerna Andrae, ale jak przyznaje Vettori, obydwaj jeszcze szukają formy. - Dlatego, zwłaszcza ten pierwszy sporo grał w sparingach z Brazylijczykami. - Po nich trener Lozano jest optymistą - mówi scoutman niemieckiej kadry.
Nicola Vettori podkreśla, że dodatkową korzyścią z brazylijskich wojaży była możliwość podglądania treningów najlepszej drużyny na świecie i najwybitniejszego szkoleniowca, Bernardo Rezende.
- Jest jeszcze dużo do nauczenia się. Rezende wciąż wyprzedza pozostałych - tak pod względem taktycznym, jaki i technicznym oraz siłowo - regeneracyjnym. Do tego dochodzą rewelacyjne warunki - cztery hale, basen, siłownia, wszystko, czego tylko można sobie życzyć. Uważnie obserwowałem treningi Brazylijczyków i jestem przekonany, że to zaprocentuje w przyszłości.
Podróż do Brazylii była absorbująca i męcząca, a czasu na odpoczynek przed zbliżajacymi się mistrzostwami Europy pozostało niewiele (siatkarze dostali zaledwie 3 dni wolnego). Niemcy jednak tym się nie martwią. Zgodnie podkreślają, że warto było pojechać i zmierzyć się z najlepszym z możliwych sparingpartnerem.
Cel minimum na czempionat Starego Kontynentu, to kwalifikacja do II rundy turnieju. - To nie tyle cel minimum, co pierwszy poważny egzamin do zaliczenia. Zrobimy wszystko, by go zrealizować, choć zdajemy sobie sprawę, że trafiliśmy do najmocniejszej grupy mistrzostw - nie ma wątpliwości Nicola Vettori.