Niepokonani!
W młodości siła, mawiają. I mają rację. Mieszanka młodych siatkarzy pod „dowództwem” dojrzałego Nikoli Grbicia okazała się wybuchowa. Jak szampany, którymi Trentino Volley oblewało sukces w Lidze Mistrzów. Sukces, tyleż zasłużony, co oczekiwany. – Po to był budowany ten zespół – przyznał ze świeżo powieszonym na szyi medalem Łukasz Żygadło.
- Zawsze chciałem wiedzieć, jak to jest wygrać – teraz już wiem – mówił zaraz po zakończeniu spotkaniu drugi Polak w ekipie mistrza Włoch – Michał Winiarski. Określenie „drugi” niech nikogo jednak nie zmyli. Polski przyjmujący we włoskim klubie jest jednym z podstawowych garczy. A w praskim turnieju on, i jak sam oceniał – cały zespół zagrał koncertowo. – Było bardzo ciężko. Grecy zagrali świetne spotkanie, przede wszystkim w zagrywce. Ale potem to my wzmocniliśmy serwis i sytuacja się odwróciła.
- Nie byliśmy zaskoczeni, że ten mecz tak wyglądał – bardzo nerwowy, pod ciśnieniem, ciężki. Ale wygrać w ten sposób jest znacznie lepiej i piękniej wygrać niż 3:0 – przyznał kapitan Itasu – Nikola Grbic. Dla niego złoto w Lidze Mistrzów to nie nowość. Ma już w swojej sportowej kolekcji takie trofeum. - Tym razem było znacznie trudniej, spotykały się dużo silniejsze zespoły niż w tamtej edycji. Dlatego to złoto jest tym piękniejsze - bo przyszło trudniej.
Trudności sami sobie przysparzali zawodnicy Itasu. - Mieliśmy problem ze zmianami, ze znalezieniem optymalnej opcji – mówił kapitan Greków Simon Tischer. Rozgrywający przyznał, że rywalom należało się zwycięstwo. - Jeśli weźmiemy wszystko pod uwagę, to mieli lepszą drużynę. Próbowaliśmy walczyć, ale nie byliśmy w stanie nic odpowiedzieć. Zasłużyli na zwycięstwo.
Zawodnicy Trento zdania mają wcale nie odmienne. - W tym momencie myślę, że jesteśmy najlepszym klubem w Europie – przyznał Grbic. Jednak przed turniejem, jako w roli faworytów się nie stawiali. - Iraklis nie przegrał nic przed przyjazdem tutaj. Grają dobrą siatkówkę i wywierają dużą presję swoim serwisem. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko.
Pierwszy set ciężki nie był zdecydowani. Grecy bez walki przegrali do 12. Na tym jednak spacerek Itasu się skończył. - Kolejny set zaczął się znowu od stanu 0:0, tak, jakby nic wcześniej się nie stało. Tak wygląda nowoczesna siatkówka – przyznał Serb.
A finały - jak to finały, wyglądają tak, że z reguły decydują nerwy i dyspozycja. No ale w końcu na tym siatkówka i chyba cały sport stoi. - Spodziewaliśmy się wszystkiego. W takich momentach wkrada się nerwowość. Tutaj w grę wychodzą niuanse – mówił Żygadło.
Jeden cel osiągnięty. Kolejny – scudetto. - Mam nadzieję, że to zwycięstwo nie zmieni naszego nastawienia przed kolejnym meczami play off we Włoszech.