Nieudany koniec roku w Olsztynie
Koniec roku nie był udany dla siatkarzy Indykpolu AZS Olsztyn. Przegrali oni we własnej hali w meczu 10. kolejki rozgrywek z Asseco Resovią Rzeszów. Rywal rozbił gospodarzy zagrywką.
Indykpol AZS Olsztyn przystąpił do meczu z Asseco Resovią Rzeszów po wygranej z AZS Politechniką Warszawską w Pucharze Polski ale przede wszystkim istotne było zwycięstwo nad wiceliderem tabeli ZAKSĄ Kędzierzyn- Koźle. Rzeszowianie liczyli się z tym, że olsztynianie zagrają równie dobre spotkanie - Cieszę się, że kończymy ten rok zwycięstwem. Nie ukrywam, że mieliśmy obawy przed tym meczem, bo widzieliśmy ostatni mecz AZS-u z Kędzierzynem. Zespół z Olsztyna grał bardzo dobrze, nadspodziewanie dobrze i była obawa, jak zaprezentuje się w spotkaniu z nami - powiedział trener rzeszowian, Andrzej Kowal.
Niestety, siatkarze z Olsztyna nie zaprezentowali już tak dobrej formy. Trudno było im nawiązać wyrównaną walkę. - Cieszymy się ze zwycięstwa za trzy punkty. W bardzo dobry sposób kończymy ten rok. Ważne było dla nas to, żeby zdobyć w Olsztynie trzy punkty i w dobrych nastrojach oczekiwać kolejnych meczów- podsumował kapitan Asseco Resovii Rzeszów Olieg Achrem.
- Kluczem była zagrywka o czym wiedzieliśmy wcześniej i do czego staraliśmy się przygotować na tyle, na ile to było możliwe. Rzeszowianie "zabili" nas dzisiaj serwisem i jeżeli chodzi o te trudne zagrywki Grozera lub Achrema, nie można mieć pretensji.- stwierdził po meczu trener Indykpolu AZS Olsztyn, Tomaso Totolo. - Goście świetnie zagrywali, możemy się tłumaczyć, roztrząsać zagrywki niektórych graczy na przykład Grozera, ponieważ to były potężne bomby. Czasami śmialiśmy się, że trzeba wziąć challenge, żeby zobaczyć piłkę - dodał kapitan Paweł Siezieniewski. - Drużyna gospodarzy miała duże problemy z przyjęciem, a my swoją zagrywką odrzucaliśmy ich od siatki co nam ułatwiło grę. Wszystko wychodziło. Kontrolowaliśmy ten mecz od początku do końca- powiedział Olieg Achrem.
Akademicy z Olsztyna mogą czuć się rozczarowani po gładko przegranym meczu. - Nie ustrzegliśmy się prostych błędów w przyjęciu, co było następstwem nerwowości, która się wkradła po tych właśnie zagrywkach. Mam wewnętrzny niedosyt bo czuliśmy, że możemy więcej i lepiej, ale jeżeli drużyna w każdym secie, wypracowuje sobie 5-6 punktową przewagę, to łatwo się gra. My byliśmy zmuszeni grać na wysokich piłkach, Rzeszów grał świetnie blokiem i obroną. Nie mieliśmy nic do powiedzenia. Szkoda bo liczyliśmy na więcej - stwierdził kapitan Indykpolu AZS Olsztyn. -Wszystko zaczyna się od przyjęcia. Zbyt wiele punktów straciliśmy też przy łatwym serwisie. To było następstwem konstruowania następnych akcji. Na dobrą sprawę, kiedy przyjmowaliśmy zagrywkę, graliśmy dobrze i mieliśmy kilka fajnych akcji. To było za mało i stąd też taki rezultat- zakończył Tomaso Totolo.
Trener gości Andrzej Kowal, oprócz zagrywki upatruje jeszcze jednego elementu, który doprowadził drużynę do wygranej. - Kluczowa, oprócz zagrywki, była skuteczność pierwszego ataku, czyli po przyjęciu. Jeżeli gramy na wysokim procencie pierwszego ataku, po przyjęciu, to możemy sobie pozwolić na większe ryzyko w zagrywce ponieważ wiemy, że ten atak skończymy. Wtedy gra się łatwiej i spokojniej.
Zespoły spotkają się ponownie 4 stycznia w meczu Pucharu Polski. - Cieszymy się, ale jestem pewien, że każdy następny mecz będzie wyglądał inaczej i już do następnego meczu, w Pucharze Polski , musimy przystąpić jeszcze bardziej skoncentrowani. W życiu tak jest, że przeciwnik zrobi wszystko żeby wygrać. Zagrają na pewno dużo lepiej i w tym wypadku, koncentracja będzie bardzo ważna- podsumował Andrzej Kowal.