Nieudany początek Ligi Światowej
Od porażki rozpoczęli Polacyprzygodę w tegorocznej edycji Ligii Światowej. W inaugurującym meczu przegrali z Brazylią 1:3 (25:23, 18:25, 20:25, 19:25). Tylko w pierwszym secie i na początku czwartego podopieczni Daniela Castellaniego byli w stanie prowadzić wyrównaną walkę z mistrzami Świata. Jutro o 15.00 kolejne spotkanie i szansa do rewanżu.
Pierwsza partia rozpoczęła się od prowadzenia Brazylii. Jednak w kolejnych akacjach to Polacy wyszli na prowadzenie dzięki trzem kolejnym skutecznym blokom (6:4). Do każdego z nich swoje ręce dołożył Piotr Nowakowski. Pierwsza przerwa techniczna miała miejsce po udanym ataku Jakuba Jarosza przy stanie 8:6. Po niej Brazylia w dalszym ciągu miała ogromne problemy ze skończeniem akcji, co doskonale wykorzystywali Polacy. Przy drugiej przerwie technicznej reprezentacja Polski prowadziła 16:15. W końcówce prowadzenie gości wzrosło aż do czterech punktów po fenomenalnym pojedynczym bloku Bąkiewicza (16:20). Jednak Brazylia nie odpuszczała i zdołała jeszcze zmniejszyć prowadzenie Polaków do dwóch punktów(22:20). Partię wynikiem 25:23 zakończył Jakub Jarosz.
Już na początku drugiej partii Brazylijczycy zdołali odskoczyć na dwa punkty. Polacy wyrównali po ataku Jarosza 3:3. Jednak to gospodarze zeszli na pierwszą przerwę techniczną prowadząc 8:6, po udanym ataku ze środka Edera. Dalsza część partii mimo wysiłków i waleczność reprezentacji Polski przebiegała pod kontrolą Brazylii. Po autowym serwisie Bartosza Kurka Brazylia prowadziła już 16:13. Dużo błędów popełnili goście w końcówce drugiej partii, co bezlitośnie wykorzystywali rywale i momentami prowadzili aż siedmioma punktami. Przy wyniku 16:20 kontuzji na lewym ataku doznał Bartosz Kurek. W jego miejsce na boisku pojawił się Zbigniew Bartman. Nie udało się reprezentacji Polski odwrócić losów tej partii i przegrali ją wynikiem 25:18. Początek trzeciego seta był bezdyskusyjną dominacją Brazylii. Dzięki dobremu przyjęciu i błędach przeciwników przy pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:1. Potem obraz gry podopiecznych Daniela Castellaniego nie zmienił się w dalszym ciągu nie umieli znaleźć sposobu na fenomenalnie grających gospodarzy. Przy wyniku 11:6 skutecznym atakiem popisał się Marcel Gromadowski i przewaga Brazylijczyków zmalała do czterech punktów.
Jednak na drugiej przerwie technicznej Canarinhos prowadzili sześcioma punktami. W końcówce pojedynczym blokiem popisał się Paweł Woicki. Ostatecznie partia zakończyła się 25:20.
Od wyrównanej gry rozpoczęła się czwarta partia. Jednak od stanu po 5 Brazylia ponownie zaczęła budować swoją przewagę i tak po chwili prowadziła już czterema punktami (10:6). W dalszej części partii Brazylijczycy nadal kontrolowali sytuację na boisku. Na drugiej przerwie technicznej prowadzili czterema punktami. Przy stanie 18:14 asem serwisowym popisał się Zbigniew Bartman. Do samego końca goście próbowali odwrócić losy tej partii, ale na doskonale grających gospodarzy nie było mocnych. W końcówce ich prowadzenie wzrosło nawet do pięciu punktów (23:18). Czwartego seta jak i całe spotkanie zakończył Lucas (25:19).
Polska: Łomacz, Bąkiewicz, Możdżonek, Jarosz, Kurek, Nowakowski, Ignaczak (libero) oraz Ruciak, Grzyb, Bartman, Woicki, Gromadowski; Brazylia: Bruno, Eder, Murilo, Joao Paulo, Rivaldo, Lucas, Sergio (libero) oraz Visotto, Marlon