Niewidoczni bohaterowie LOTTO EUROVOLLEY POLAND 2017
Międzynarodowe drużyny, sławni siatkarze, mecze, które trzymają w napięciu, zaangażowani kibice, niesamowita atmosfera… Takie przymioty kojarzone są z największymi wydarzeniami sportowymi. Podobnie wygląda to także w trakcie najważniejszego w tym roku siatkarskiego wydarzenia w Europie. Nie wszyscy jednak zdają sobie sprawę, że widowiskowa część imprezy jest rezultatem ciężkiej pracy ludzi, którzy zdecydowali poświęcić swój czas i wesprzeć organizatorów w przygotowaniach i przeprowadzeniu zawodów. WOLONTARIUSZE - to dzięki ich zaangażowaniu udaje się wszystkie elementy poskładać w jedną sprawnie działającą całość.
W trakcie LOTTO EUROVOLLEY POLAND 2017 pracują ich setki. 45 w Krakowie, Katowicach i Gdańsku, 40 w Szczecinie. Dodatkowo ogrom zaangażowany był w trakcie inauguracyjnego meczu otwarcia na Stadionie Narodowym w Szczecinie.
Decydują się na wolontariat z różnych powodów. Czasami kontynuują przygodę rozpoczętą przed laty, czasami debiutują w tak wielkim wydarzeniu sportowym. Chcą się uczyć, podglądać, mieć swój udział w wielkim widowisku. Rola kibica przestała już im wystarczać.
– Swoją przygodę z wolontariatem rozpocząłem w 2011 podczas pierwszych w naszym kraju mistrzostw Europy w Pływaniu seniorów na krótkim basenie w Szczecinie. Kiedyś trenowałem pływanie. Po zakończeniu kariery postanowiłem kontynuować swoja przygodę ze sportem tylko ze z innym wymiarze. I nie ma znaczenia, że nie mam okazji obejrzeć całego spotkania. Taki rodzaj pomocy-pracy wchodzi w krew – powiedział Miłosz Kolec.
Helena jest prawnikiem, pracuje na pełnym etacie, a jednak znalazła czas, by udzielać się w ten sposób podczas LOTTO EUORVOLLEY POLAND 2017. Przed laty w takiej samej formule sadziła już drzewa na pustyni w Senegalu. To przedsięwzięcie zostało uwiecznione w filmie dokumentalnym “Wielka Zielona Ściana, Afryka Afryce”, który w 2015 roku zdobył główną nagrodę na festiwalu w Monako. – Moja miłość do siatkówki sprawiła, ze jestem tu z wami, wśród wolontariuszy. W tej roli mogę doświadczyć i zobaczyć więcej niż na trybunach. Czuję się też częścią całego wielkiego wydarzenia – podsumowuje Helena Lipska.
Niektórzy, tak jak Urszula podejmują spore wyzwania, by znaleźć się w gronie wolontariuszy siatkarskich wydarzeń – Przyjechałam tu z Dusseldorfu, ponieważ kocham siatkówkę. Przy okazji jestem fanką polskiej reprezentacji, a z racji miejsca zamieszkania kontakt z nią był ograniczony. Aż do początku 2016 roku, gdy w Berlinie w trakcie europejskich kwalifikacji do igrzysk w Rio mogłam wreszcie spotkać idoli. Kocham siatkówkę, podglądam proces organizacji, a na co dzień studiuję business sport management. Wszystko pięknie się łączy, więc nie mogło zabraknąć mnie i tutaj – z uśmiechem dodała Urszula Hanusiak, na co dzień pomagająca także pierwszoligowemu niemieckiemu klubowi. – Siatkówka w Niemczech nie jest tak popularna jak w Polsce. Tam jest przede wszystkim piłka nożna. Tu oglądam inny świat – dodaje.
– Uwielbiam siatkówkę. Do tej pory nie miałam okazji pracować w wolontariacie. To mój debiut. Chciałam to wszystko zobaczyć od środka. Przygotowana byłam nawet na większy wysiłek i bardzo wymagającą pracę, ale nie jestem zawiedziona. To trzeba przeżyć, to trzeba zobaczyć – zakończyła spotkanie Marta Szłapak, na co dzień młodsza specjalistka do spraw restrukturyzacji.