Nikola Grbić: czuję ogromną satysfakcję
Serbski rozgrywający, Nikola Grbić, zdobył drugie mistrzostwo Włoch w swojej karierze, a pierwsze w historii klubu z Cuneo. 36-letni zawodnik nie ukrywał po finałowym meczu przeciwko Trentino w Bolonii olbrzymiej radości.
- Czuję przede wszystkim ogromną satysfakcję i przyjemność, że mogłem zdobyć po raz kolejny „scudetto” i to dla innego klubu - mówił po finale „V-day” w Bolonii NIKOLA GRBIĆ. - Moja radość jest tym większa, że włodarze i kibice klubu z Cuneo czekali na ten tytuł ponad 20 lat. Mam nawet wrażenie, że ten tytuł było mi trudniej zdobyć niż mistrzostwo olimpijskie w Sydney z Jugosławią, bo od wielu lat we Włoszech były takie opinie, że Cuno nigdy nie wygra mistrzostwa, a nasi kibice nieraz musieli przełknąć gorycz porażki. Wiedziałem o tym, jak bardzo zależało im na tym mistrzostwie. Wszyscy odczuwaliśmy dużą odpowiedzialność i presję. Uważam jednak, że niezależnie od tych wielkich oczekiwań graliśmy świetną siatkówkę przez cały sezon i zasłużyliśmy na ten sukces.
PlusLiga: - Początek finałowej rywalizacji nie układał się jednak po waszej myśli. Co pomyślałeś sobie po tym pierwszym secie, w którym Trentino dosłownie zniszczyło was zagrywką (25-14 i 5 asów serwisowych)?
Nikola Grbić: - Wiedziałem, że będzie im trudno utrzymać taki poziom gry przez całe spotkanie. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że byłem przekonany na sto procent, że to my wygramy kolejne trzy sety. Z mojego doświadczenia wnioskowałem jednak, że spotkanie się wyrówna. Jeszcze w życiu nie widziałem drużyny, która byłaby w stanie cały mecz zagrać na tak wysokim poziomie, jak Trentino w tym pierwszym secie i to się potwierdziło.
- Trentino i Cuneo udowodniły swoją postawą i wynikami osiągniętymi w tym sezonie, że są obecnie najlepszymi włoskimi zespołami. Oba zespoły spotkały się również w finale Pucharu Włoch pod koniec stycznia. Wtedy górą byli rywale z Trento (wygrali 3-1). Co zmieniło się od tego czasu w waszej drużynie?
- Bardzo wiele pozytywnego. Przede wszystkim jeszcze bardziej uwierzyliśmy w siłę i potencjał naszego zespołu. Po pucharze Włoch zaczęliśmy grać jeszcze lepiej niż wcześniej. Wygrywaliśmy ciężkie mecze w lidze włoskiej i zdobyliśmy puchar CEV. Trzeba również pamiętać o tym, że w finale Włoch nie mogliśmy liczyć na naszego kapitana – Wout’a Wijsmansa, który był wtedy kontuzjowany. Uważam, że byliśmy świetnie przygotowani do finału z Trentino. Wierzyliśmy w to, że jesteśmy w stanie ich pokonać, zwłaszcza, że o mistrzostwie decydował tylko ten jeden jedyny mecz. Wiedzieliśmy, że to jest dla nas wielka szansa i ją wykorzystaliśmy. W finale wyszło również doświadczenie naszych podstawowych zawodników, którzy mieli świadomość, że trudne chwile trzeba cierpliwie przetrzymać, a potem grać swoją siatkówkę i wygrać!
- O mistrzostwie Włoch w tym roku decydował tylko jeden mecz. Czy wg. ciebie dobrym pomysłem jest rozgrywanie jednodniowego finału i czy warto powtórzyć go również w kolejnych latach?
- Na pewno to coś zupełnie innego niż normalna walka w play – off do trzech zwycięstw. Jeśli ten pomysł miałby pozostać również na kolejne sezony, to wszyscy musielibyśmy się do tego przyzwyczaić. Muszę przyznać, że o wiele trudniej jest wygrać mistrzostwo, kiedy gra się do trzech, czy nawet dwóch zwycięstw. W takim meczu o wszystko liczą się drobne szczegóły, dyspozycja dnia i łut szczęścia. Tak było również w tym finale, tym bardziej, że spotkały się ze sobą bardzo wyrównane zespoły.
Powrót do listy