Nocne oczekiwanie na Podpromiu
Finałowe mecze rozgrywane w Rzeszowie cieszą się olbrzymim zainteresowaniem kibiców, którzy aby zdobyć na nie bilety „koczowali” pod kasą w hali na Podpromiu nawet aż 19 godzin.
W piątek pierwsi kibice pojawili się w hali na Podpromiu już o godz. 16 i czekali całą noc aż do godz. 10 w sobotę, kiedy to otwarto kasę. Podobnie było z soboty na niedzielę. Tuż po sobotnim meczu około godz. 15 ustawili się pierwsi chętni na niewielką ilość wejściówek. Zanosiło się nawet na to, że kibice wyposażeni w koce i śpiwory będą musieli czekać aż 26 godziny na otwarcie kasy (niedziela godz. 17). Skoro już w nocy stało się jasne, że kibiców jest tylu, że nie dla wszystkich wystarczy biletów, to organizatorzy postanowili rozpocząć sprzedaż w niedzielę po godz. 9.
- Gdybyśmy mieli halę cztery razy większą, to pewnie też zabrakł by biletów. Takiego zainteresowania biletami nigdy jeszcze nie było – mówi Jarosław Gutowski, dyrektor organizacyjny Asseco Resovii, która przed tym sezonem sprzedała ponad 3300 karnetów (hala ma pojemności 5 tys.). Ci, którzy nie dostali się na Podpromie mogli oglądać mecz na rzeszowskim Rynku, gdzie ustawiony był telebim. W sobotę frekwencja na rynku nie była jeszcze najwyższa, ale w niedzielę ma być już znacznie lepiej.