Nowa rola Andersona
Amerykanie od początku tego sezonu grają bez klasycznego atakującego, co zresztą wychodzi im na dobre i czego dowodem są wyniki. Z Matthewem Andersonem na ataku wygrali Final Six Ligi Światowej.
- Nie powiem, że nie ma to dla mnie większego znaczenia, bo od sześciu lat grałem regularnie na lewym skrzydle. Skoro jednak trener widzi dla mnie taką rolę, a drużyna darzy mnie zaufaniem na tej pozycji, to mam pozytywne podejście do tej zmiany – mówi Matthew Anderson, którego zespół ostatnio rozgrywał mecze kontrolne w Iranem, a wkrótce zagrają kolejne spotkania. – Każdy mecz dodobre przetarcie przed zbliżającymi się mistrzostwami świata. Zwłaszcza dla tak młodego zespołu, jakim dysponujemy ważne jest żeby jak najwięcej rywalizować z najlepszymi na świecie i pokazać, że jesteśmy gotowi do walki o najwyższe cele – stwierdza Anderson, z którym na ataku ekipa USA zagra również na mundialu w Polsce.
- System gry zespołu dopasowuje się do potencjału zawodników. Jeżeli drużyna nie ma bardzo dobrego atakującego, to przestawiony został Anderson i to się sprawdza. Podobnie było przecież u nas ze Zbyszkiem Bartmanem. W trudnych momentach Amerykanie w pierwszym ustawieniu wykorzystują Andersona do przyjęcia „chowając” Taylora Sandera. Mają większy potencjał jeśli chodzi o opcje gry, a jeśli to przynosi efekty, to widać, że nie ma problemu aby dokonywać jakichkolwiek innych rotacji – analizuje grę Amerykanów, trener wicemistrzów Polski, Asseco Resovii, Andrzej Kowal.