Nowakowski na pierwszym planie
Doskonale pamiętamy jego krótkie, ale skuteczne interwencje w mistrzostwach Europy. W Pucharze Wielkich Mistrzów w trudnym meczu z Kubą popisywał się przez wszystkie 111 minut spotkania. Z jego gry trener Castellani może być zadowolony. W przeciwieństwie do wyniku.
Polacy przegrali 1:3, ale Nowakowski był jedną z najjaśniejszych postaci po polskiej stronie. Już nie jedna - dwie ważne piłki, ale 10 punktów - tak wygląda czwartkowy dorobek naszego środkowego. Reprezentacyjni koledzy "po fachu" przeciętnie mogą pochwalić się podobnymi wynikami. Tym razem "uczeń przerósł mistrza" - kiedy Pliński siedział na ławce, Możdżonek zdobył tylko 3 punkty. Tyle jego młodszy kolega ugrał samym blokiem. Dołożył do tego 5 ataków (przy ośmiu próbach) i dwa asy. To ostatnie szczególnie cieszy, bo zagrywkę biało - czerwoni mieli w tym meczu fatalną.
Nowakowski - jak to Nowakowski - z trudnym rywalem zachował "chłodną głowę". Udowodnił, że nerwy umie utrzymać na wodzy znacznie dłużej niż tylko przez kilka punktów. Zresztą, sam przyznał, że w Japonii nie będzie już takiej nerwówki jak w Izmirze. Ale za to konkurencja na siatce większa. - Trzeba się będzie bardziej postarać. Razem z Karolem będziemy walczyć o to miejsce w pierwszej szóstce. Trzeba życzyć nam tylko powodzenia - mówił jeszcze przed wylotem zawodnik AZS-u Częstochowa.
Już na lotnisku Nowakowski nie krył, że w Pucharze Wielkich Mistrzów chciałby odegrać większą rolę niż w czempionacie starego Kontynentu. - Mam nadzieję dostać trochę więcej szans. Oczywiście będzie to zależało od formy jaką będę prezentował i od trenera - jak będzie widział moją osobę.
Trener szansę dał i się nie zawiódł. - W porównaniu do poprzedniego meczu poprawiliśmy się w kilku elementach. Lepiej gramy z wysokich piłek i na bloku - przyznał na konferencji Argentyńczyk.
A wszystko dzięki temu, że... rywal był trudny - tak można twierdzić wierząc zapewnieniom młodego środkowego. - Osobiście wolę te bardziej wymagające zespoły. Wtedy bardziej się skupiam i moim zdaniem gram lepiej.
Czy dobrze spisujący się zawodnik wróci do kwadratu dla rezerwowych? Najprawdopodobniej tak, bo na środku mamy w kadrze urodzaj. Ale i... zmęczonych występami klubowymi siatkarzy Skry Bełchatów. No i czwartego w kolejce - czekającego na swoją szansę Karola Kłosa.
- Miałem pewien dylemat czy lecieć do Japonii. Sytuacja w klubie nie jest dobra. Teraz jest okres przerwy i trzeba potrenować z zespołem, a mnie nie będzie. Ale wierzę, że ten wyjazd wyjdzie mi na dobre - powiedział środkowy Politechniki Warszawskiej. Jednak wielu minut na boisku 20-latek sobie nie wróży. - Myślę, że nie będę grał tu jakiejś kluczowej roli. Jestem jeszcze za młody. Mam nadzieję, że zbiorę cenne doświadczenie, które zaprocentuje w przyszłości - skomentował Kłos. Zupełnie jakby zapomniał, że Bartek Kurek i Jakub Jarosz są raptem o rok starsi, a Piotrek Nowakowski - o dwa. Dojrzalsi są jednak "boiskowo", stąd rzeczywiście rola Kłosa może okazać się epizodyczna.
Niestety, jak na razie epizodem są wygrane naszych siatkarzy w Pucharze Wielkich Mistrzów. W dwóch meczach zwyciężyli tylko w trzech setach.