Nowakowski: wykonaliśmy plan w 200 procentach
- To graniczyło z niemożliwością, ale jak widać wszystko jest możliwe. Chcieliśmy tu wygrać chociaż raz. Plan został wykonany nie w stu, a w dwustu procentach - powiedział uśmiechnięty Piotr Nowakowski.
- Bardzo się cieszymy, jednym z decydujących czynników o naszej wygranej z pewnością była zespołowość. Wszyscy zagrali na swoim poziomie, bardzo równo, nie trzeba było wprowadzać zbyt dużo zmian. To jest siatkówka, tutaj wiele może się zdarzyć. Dzisiaj akurat wszystko obróciło się na naszą korzyć. Już w trzecim secie mogliśmy spokojnie utrzymać naszą przewagę, ta nerwówka w końcówce była niepotrzebna. Bełchatowianie mieli ten problem, że przegrali pierwszy mecz na własnym boisku. Wiedzieliśmy, że nawet gdyby się waliło i paliło to i tak mamy dwa spotkania u siebie - to pozwoliło nam dziś zagrać na większym luzie. Bardzo chcemy skończyć tę rywalizacje już w trzecim meczu, nie możemy się pogubić. Od samego początku będziemy robić to, co zrobiliśmy tu w Bełchatowie, czyli będziemy bardzo mocno zagrywać. Wygraliśmy głównie dzięki mocnym serwisom, odrzucającym Skrę od siatki. Nie odpuścimy, ale bełchatowianie na pewno też tego nie zrobią. Chcą podtrzymać ich wspaniałą passę, ale my postaramy się ją przerwać – zapowiedział Piotr Nowakowski.
Po dwóch zwycięstwach w hali rywala, jego zespół nie może już uciec już od roli faworyta.
- Mamy atut własnego boiska, naszych kibiców i w zapasie dwa wygrane mecze. Nawet, jeśli nie jesteśmy teraz faworytem, to szanse bardzo mocno się wyrównały – uważa środkowy Resovii.
Dwie wygrane w hali „Energia” są pierwszymi w historii, które rzeszowianie odnieśli na tym terenie. Na korzyść Resovii przemawiają także statystyki. Skra w fazie play-off PlusLigi nigdy nie zakończyła zwycięsko rywalizacji, którą rozpoczynała od dwóch porażek. Ale historia klubu o żółto-czarnych barwach pamięta też wielkie powroty do gry. W 1999 r. w barażu o awans do Serii A, Skra przegrała z BBTS-em Bielsko-Biała dwa pierwsze spotkania, ale w trzy kolejne rozstrzygnęła na swoją korzyść. Bełchatowianie na etapie rozgrywek play-off po raz ostatni przegrali dwa mecze z rzędu w sezonie 2003/2004, kiedy w rywalizacji o brązowy medal ulegli Pamapolowi AZS Częstochowa.
- Powiem szczerze, że nie wiedziałem o tym. Wtedy jeszcze nie interesowałem się siatkówką (śmiech). Bardzo się cieszę, że trafiło na mnie i grając w Resovii pokonałem Skrę dwa razy z rzędu, w dodatku na jej boisku. To graniczyło z niemożliwością, ale jak widać wszystko jest możliwe. Chcieliśmy tu wygrać chociaż raz. Plan został wykonany nie w 100, a w 200 procentach - cieszył się Nowakowski, który żałował, że pod koniec spotkania w roli głównej wystąpił system weryfikacji wideo.
- Mam pewne obawy, co do systemu challenge, bo dzieją się z nim różne dziwne rzeczy. Wczoraj w moim pierwszym ataku udało mi się zmieścić piłkę w boisku. Zobaczyłem to później na powtórce, ale niestety system się zawiesił i nie można było odtworzyć tej powtórki. Całość trzeba dopracować, żeby nie było więcej takich problemów.