O sześć punktów
Tylko trzy kolejki spotkań zostały do zakończenia fazy zasadniczej PlusLigi. Aż sześć ekip ma realne szanse na pierwszą czwórkę w klasyfikacji. Dla dwóch z nich - Jastrzębskiego Węgla i Domexu Tytan AZS Częstochowa kluczowa może okazać się bezpośrednia konfrontacja, już w najbliższą sobotę.
W pierwszym pojedynku, w rundzie jesiennej jastrzębianie wywieźli z Częstochowy 2 oczka. Po zaciętych, pełnych ambitnej walki czterech setach, w piątym gospodarze jakby zapomnieli jak gra się w siatkówkę - przegrali do 5. - Nie wracajmy do tamtego pojedynku - prosi Krzysztof Wierzbowski, który wtedy nie pojawił się na boisku. - To było dawno temu, dużo się zmieniło. Z jednej strony, niestety nie ma Dawida Murka, z drugiej nasza młodzież jest bogatsza o doświadczenie kilku rozegranych tie breaków - argumentuje.
To właśnie Dawid Murek był wtedy siłą napędową AZS-u. Dziś kontuzjowanego gracza zastępuje Fin Toni Kankaanpaa - zawodnik, który choć jest w klubie już od kilku tygodni, dopiero w miniony piątek otrzymał szansę zaprezentowania się w dłuższym wymiarze czasu. I nie zawiódł. Występ fińskiego przyjmującego był, zdaniem trenera Grzegorza Wagnera, jednym z głównych pozytywów pojedynku z Resovią. - Widać, że już się zaaklimatyzował i dobrze wszedł do drużyny. To dobrze wróży przed play offami.
Może właśnie Fin okaże się asem w talii trenera Wagnera w najbliższą sobotę. Mało znany, niezbyt rozpracowany, może być dla rywali z Jastrzębia prawdziwą zagadką. - Niezależnie od tego kto wyjdzie na boisko, musimy zagrać dobry mecz, bez przestojów i bez głupich błędów, takich chociażby jakie popełniliśmy w I secie meczu z Resovią, głównie na zagrywce - uważa Wierzbowski.
- Jastrzębie to mocny zespół w całości, nie mają słabych punktów. My musimy skoncentrować się wyłącznie na swojej grze. Jeśli zagramy dobrze, to wynik meczu jest otwarty - dodaje.
Podobną receptę na pokonanie przeciwników z Częstochowy podaje kapitan JW Grzegorz Łomacz. - Koncentracja i konsekwencja - podkreśla. - Częstochowa gra czasami nierówno, ale jak im gra "zaskoczy” są naprawdę bardzo wymagającym rywalem, który może pokonać każdego.
Gospodarze najbliższej potyczki mierzą w pierwszą trójkę i zamierzają zainkasować w sobotę komplet punktów. Aby osiągnąć cel nie mogą pozwolić sobie na taki zastój, jaki przydarzył im się w konfrontacji z ZAKSĄ, gdy przez dwa pierwsze sety praktycznie nie byli w stanie skończyć ataku z pierwszej akcji. Dopiero gdy na boisku pojawił się (za Hardego) Sebastian Pęcherz, gra siatkarzy Roberto Santilliego nabrała kolorytu. - Jesteśmy w ciężkim treningu siłowym, trochę brakuje nam dynamiki i potrzebowaliśmy czasu, żeby rozgrzać mięśnie. To udało się dopiero po dwóch setach. Im dłużej trwał mecz, tym graliśmy lepiej - tłumaczy bohater zwycięstwa w Kędzierzynie.
Jastrzębianie są w tym sezonie mistrzami piątych setów. W PlusLidze nie przegrali dotąd żadnego, a w Lidze Mistrzów w secie prawdy pokonali Coprę Piacenza i Friedrichshafen. W pamiętnym finale PP z Resovią również triumfowali po tie breaku. Domex na ligowym polu radzi sobie gorzej - na siedem pięciosetowych pojedynków przegrał trzy. Zawsze w ten sam sposób - w decydujących momentach najbardziej brakowało "chłodnej” głowy i boiskowego cwaniactwa. Te atrybuty mogą okazać się niezbędne także w pojedynku ze znacznie bardziej doświadczonymi kolegami z Jastrzębia. Równie istotne będą jeszcze trzy inne:
Zagrywka
- Naszą siłą musi być zagrywka, która jest jednym z najmocniejszych punktów AZS-u, szczególnie flot. Jest w zespole parę osób, które dysponują trudnym serwisem i to będzie nasza główna broń – akcentuje Krzysztof Wierzbowski. - Następstwem dobrego serwisu jest blok, którego trochę zabrakło w poprzednim pojedynku. No i oczywiście przyjęcie, bo bez tego nie da się wygrać meczu.
Pierwsze tempo
Środkowi nie rozstrzygają na ogół losów meczu, ale mogą okazać się istotnym ogniwem. Tak było w poprzednim pojedynku AZS-u z Resovią. - Tym nas zniszczyli - twierdzi Wierzbowski, choć obydwie drużyny zdobyły tyle samo punktów z krótkiej (po 13).
Rozgrywający jastrzębian lubi posyłać w bój swoich środkowych, a jego krótkie z Patrykiem Czarnowskim są zazwyczaj nie do zatrzymania. W meczu z Kędzierzynem jastrzębscy środkowi jednak nie błyszczeli. Wspólnie zdobyli tylko 11 punktów. - Na szczęście dobrze chodziły skrzydła - śmieje się Łomacz. - Miejmy nadzieję, że w meczu z Częstochową zaskoczy jedno i drugie.
Błędy
Te są zmorą obydwu ekip. W pierwszych dwóch setach meczu z Asseco, Domex miał ich na koncie aż 19. Tyle samo siatkarze z Jastrzębia zaliczyli w spotkaniu z ZAKSĄ wyłącznie w polu serwisowym.
Jastrzębski Węgiel - Domex Tytan AZS Częstochowa: sobota 6 marca, godz. 14.45