Od atakującego do rozgrywającego
Rozgrywa dopiero od dwóch lat, ale już trafił do reprezentacji USA. Kyle Caldwell w rozmowie z PlusLigą opowiada o meczach z Polską, nowej drużynie i nowym trenerze.
PlusLiga: za nami dwa mecze pomiędzy Polską a USA, oba przez was przegrane. Czy spodziewałeś się, że z Polski wyjedziecie bez wygranej?
Kyle Caldwell: spodziewaliśmy się bardzo trudnych spotkań tutaj w Polsce. Polacy byli w trudnej sytuacji – zależało im na zwycięstwach, aby pozostać w walce o turniej finałowy Ligi Światowej. Poza tym grali przecież przed własną publicznością, która oczekiwała wygranych. Nasze przewidywania się spełniły – w piątek graliśmy aż pięć setów, a w niedzielę cztery. Szkoda, że nie udało się przechylić na swoją korzyść choć jednego meczu, ale taki jest sport.
- Czy to była twoja pierwsza wizyta w Polsce?
- Nie, rok temu miałem okazję być w Kędzierzynie-Koźlu razem z moim klubem podczas Ligi Mistrzów. Graliśmy wtedy z ZAKSĄ, ale tutaj w Katowicach wystąpiłem pierwszy raz jako zawodnik reprezentacji. Atmosfera na meczach w Polsce jest niepowtarzalna. To co przeżyłem w ciągu tych dwóch dni było czymś niesamowitym. Wspaniale gra się przy tak żywiołowo reagującej publiczności. Widać, że w Polsce siatkówka jest sportem wyjątkowym.
- W reprezentacji USA zaszło ostatnio wiele zmian – to charakterystyczne w nowym cyklu olimpijskim
- To prawda – zespół zmienił się dość znacząco. Mamy wielu nowych zawodników, którzy właśnie podczas Ligi Światowej występują w reprezentacji po raz pierwszy. To jest dla nas bardzo dobre doświadczenie, ponieważ Igrzyska Olimpijskie są za cztery lata i możemy ten czas wykorzystać na osfajanie się z atmosferą na meczach i grą przeciwko najlepszym drużynom.
- Poza nowymi zawodnikami jest też nowy trener. Co możesz powiedzieć o Johnie Sperawie?
- To świetny fachowiec. Wie jak podejść do każdego zawodnika, zwraca uwagę na najdrobniejsze szczegóły, daje nam wiele bardzo cennych rad. Myślę, że głównie dzięki niemu mam tak świetną atmosferę w zespole i nowi zawodnicy zaaklimatyzowali się w reprezentacji bardzo szybko. Mamy nowy zespół i jeszcze sporo pracy przed nami, ale sądzę, że przy takim trenerze jak John będziemy w stanie wiele osiągnąć.
- Wspomniałeś o świetnej atmosferze w zespole. Czy zawodnicy, którzy są w kadrze już dłuższy czas, jak Matthew Anderson czy David Lee są dla was wsparciem?
- O tak, oni są wspaniali. Dają nam wiele rad – przykładowo uprzedzili nas, że tutaj w Polsce czekają nas bardzo trudne spotkania w halach pełnych publiczności. Powiedzieli, żeby starać się grać spokojnie, nie ulegać presji i nerwom. Te rady są dla nas młodych zawodników bardzo cenne.
- Ligę Światową rozpoczynałeś na ławce rezerwowych. Ostatnio jednak to właśnie ty wychodzisz w podstawowym składzie. Szkoleniowiec stawia właśnie na ciebie.
- To prawda, czuję, że trener obdarza mnie większym zaufaniem, a to dla zawodnika bardzo ważna rzecz. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że jeszcze wiele muszę się nauczyć. Rozgrywam dopiero od dwóch lat i takie mecze jak te przeciwko Polsce są dla mnie nowością. Dlatego cieszę się, że mam możliwość występowania w Lidze Światowej.
- Wspomniałeś, że rozgrywasz dopiero od dwóch lat. Wcześniej występowałeś na innych pozycjach?
- Tak, na uniwersytecie grałem na pozycji atakującego i przyjmującego. W czasie ostatniego roku nauki nie mieliśmy w zespole rozgrywającego i tak jakoś wyszło, że zmieniłem pozycję aby właśnie występować na rozegraniu. Cieszę się, że tak się stało, bo pokochałem rozgrywanie. Na tej pozycji to właśnie ty kreujesz grę, ty decydujesz kto będzie atakował, dotykasz piłkę w praktycznie każdej akcji. Bardzo mi się to podoba, choć oczywiście przede mną jeszcze dużo pracy.
- W najbliższy weekend czekają was dwa ostatnie spotkania w Lidze Światowej z Canarinhos.
- Mecze z Brazylią będą na pewno bardzo trudne. Wciąż mamy duże szanse na awans do turnieju finałowego Ligi Światowej, więc zrobimy wszystko, aby wygrać.