Odrodzenie wicemistrza
AZS UWM Olsztyn przegrał z Asseco Resovią Rzeszów 2:3 (25:14, 25:15, 24:26, 23:25, 9:15). MVP meczu został Aleh Achrem.
Był to prawdziwy mecz walki. W dwóch pierwszych setach widzowie przecierali oczy ze zdumienia, widząc znakomicie spisujących się gospodarzy, którym wychodziła przede wszystkim zagrywka. Wicemistrz Polski był momentami bezradny wobec świetnie grających gospodarzy. W drużynie gości brakowało agresji i woli walki. Trener Ljubo Travica brał czas, dokonywał zmian, ale jego działania nie przynosiły efektu. Od trzeciej pratii nastąpiło prawdziwe odrodzenie wicemistrza Polski.
- Bardzo chcieliśmy zrobić prezent urodzinowy Mariuszowi Sordylowi. Szkoda, że nie wygraliśmy chociaż za dwa punkty. Rywale byli do pokonania. W trzecim secie też graliśmy dobrze tylko mieliśmy przestoje. Oni zaczęli gorzej, ale skończyli zwycięsko. Są lepszym zespołem - powiedział po spotkaniu libero AZS UWM Olsztyn Krzysztof Andrzejewski. Olsztyński szkoleniowiec obchodził czterdzieste urodziny. W trzeciej partii AZS UWM prowadził 19:18 i stracił kolejno trzy punkty. Olsztynianie jeszcze wyrównali, ale w grze na przewagi lepsza była Resovia. Ostatni punkt zdobył Aleh Achrem, który stawał się coraz skuteczniejszy i od trzeciego seta był bardzo silnym punktem zespołu gości.
Czwarta partia była znowu wyrównana. Początek piątej był korzystny dla rzeszowian, którzy prowadzili 8:4. AZS UWM zmniejszył straty na 8:9, ale w końcówce tie breaka lepsi byli goście. - Pierwsze dwa sety, to był koncert AZS UWM - mówił zachwycony mistrz olimpijski Włodzimierz Sadalski. - Jednak tak nie da się zagrać całego spotkania. Gospodarzom wszystko wychodziło. Mieli sto procent obron, sto procent kontr. Gdy Resovia nie wykorzystywała ataku w pierwszym tempie, to kontratak olsztyniam był skuteczny. W tym okresie cała szóstka grała rewelacyjnie. Aleh Achrem wykonał dużo roboty, ale było tak trochę dobrze i trochę źle.