Ograniczyli błędy
- Na własne życzenie przedłużyliśmy sobie pobyt w Rzeszowie. W piątek kontrolowaliśmy mecz do stanu 4:7 w IV secie, a później nie wiem czemu stanęliśmy. Wyciągnęliśmy niepotrzebnie rękę do naprawdę słabo grającej Resovii i pozwoliliśmy im wygrać. W sobotę tego już nie było - opisuje półfinałowe pojedynki środkowy PGE Skry, Marcin Możdżonek.
Zespół z Bełchatowa w czterech meczach zakończył rywalizację i awansował do finału. Resoviacy nie powtórzą zatem sukcesu z ub. sezonu i pozostaje im walka o brązowy medal, który choć trochę osłodziłby im przegrany, mimo wszystko, sezon.
W sobotę złudzeń i „prezentów” od faworyzowanej Skry już nie było. Mistrzowie Polski dyktowali warunki, choć determinacji i woli walki gospodarzom nie można odmówić (w II secie ze stanu 20:24 doprowadzili do 23:24; remis był na wyciągnięcie ręki, ale w kontrataku gospodarzom zabrakło nieco precyzji). Kto wie, jak potoczyłyby się losy meczu, gdyby resoviacy wygrali inauguracyjną partię, w której przez długi czas dominowali. - To był kluczowy moment, który mógł zmienić losy tego pojedynku - opisuje trener Travica. - Wygrywając I seta wprowadzilibyśmy nerwowość w szeregach rywala, ale tego nie udało nam się zrealizować. Później Skra już rozkręciła się na dobre. Ten mecz nie był najlepszy w naszym wykonaniu, ale zawodnicy robili co mogli i każdy starał się grać jak najlepiej. Największa różnica była w technicznych elementach. Najbardziej widoczne było to w bloku i na kontrze, gdzie w kluczowych momentach nie skończyliśmy kilku akcji - mówi szkoleniowiec Asseco Resovii, który chcąc ratować sytuacje w III secie desygnował do gry Aleha Akhrema. - Alek nie był gotowy do gry na sto procent. W trakcie meczu prosił mnie o to, abym wpuścił go na boisko, jednak gra w pełnym wymiarze była zbyt dużym ryzykiem - dodaje Travica.
Bełchatowianie nie ukrywali, że mieli spore obawy co do sobotniego meczu. - Gdyby nam coś nie wyszło, to wówczas byłoby bardzo ciężko i nerwowo w piątym meczu. Po tej piątkowej porażce, niejako na własne życzenie, pojawia się w naszej głowie niepewność, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że przegrywając w sobotę możemy sobie sami zgotować piekło. Dlatego naprawdę jesteśmy bardzo szczęśliwi, że już mamy awans i teraz tylko pozostaje nam koncentrować się na Final Four Ligi Mistrzów - mówi Michał Winiarski. Zadowolony z zakończenia rywalizacji, co zrozumiałe, jest trener PGE Skry Jacek Nawrocki. - Pierwszy set tego spotkania był w naszym wykonaniu bardzo nerwowy. Chcieliśmy ograniczyć liczbę błędów, jednak w trakcie meczu nasza gra wyglądała zupełnie inaczej. Po zwycięstwie w pierwszej partii później grało nam się już łatwiej - mówi Nawrocki.
Po ostatniej akcji fani Skry wyciągnęli transparent „ To my decydujemy, kiedy jest GAME OVER”, co było odpowiedzią na „GAME OVER” kibiców Resovii, którzy wywiesili taki transparent po wygraniu seta w rewanżowym meczu Pucharu Polski w Bełchatowie. Wówczas rzeszowianie wyeliminowali Skrę z tych rozgrywek. Tym razem w PlusLidze to już im się nie udało.