Ograny w pociągu Lloy Ball
Znakomity amerykański rozgrywający, mistrz olimpijski z Pekinu Lloy Ball był jedną z wyróżniających się postaci "Meczu Gwiazd" rosyjskiej Superligi, który odbył się w niedzielę w Jekaterynburgu. Razem z kolegami z Zanita podróż z Kazania odbył pociągiem.
- Widziałem u kibiców wiele uśmiechu na twarzy. Jeżeli ludzie uśmiechają się tzn. że są zadowolenie. Mecze gwiazd są po to organizowane, żeby ludziom sprawiać radość. Mogą oni zobaczyć najlepszych. Poza tym składy wybrali interneuci. Każdy poczuł się choć przez chwilę selekcjonerem. Dla zawodników jest to też wyróżnienie. Ja przynajmniej czuję się doceniony. W Jekaterynburgu grałem za sprawą kibiców - powiedział Lloy Ball.
Amerykanin podkreślił, że drużyna "Gwiazd Rosji" mająca w składzie czwórkę: Ball, Clayton Stanley, Aleksiej Wierbow i Siergiej Tietiuchin nie mogła przegrać. Lloy Ball nie wziął udziału w konkursie na najmocniejszą zagrywką. - Po moim uderzeniu piłka leci z prędkością 100 km/h. To jest za mało, żeby wygrać, a inne lokaty poza pierwszą mnie nie interesują - powiedział.
Lloy Ball z Kazania do Jekaterynburga jechał pociągiem i ma nadzieję, że na tym zakończy się jego znajomość z rosyjską koleją. - Nie, nie chodzi o komfort jazdy. Zagrałam z Tietiuchinem i Apalikowem w karty. Zanim zorientowałem się w zasadach gry moje pieniądze rozeszły się jak dym z parowozu. Nie pociągiem już nie pojadę - powiedział. Lloy Ball nie potrafił nazwać gry w którą grał. Na pewno nie był to ani brydż, ani poker.