Osiem finałów PlusLigi z rzędu? Dla Benjamina Toniuttiego nie ma rzeczy niemożliwych. To najlepszy rozgrywający w historii PlusLigi!
To bezsprzecznie jeden z najlepszych rozgrywających w historii zawodowej ligi w naszym kraju, przez wielu uważany za najlepszego. Właśnie rozgrywa swój ósmy z rzędu finał PlusLigi! Żaden z innych finalistów obecnych rozgrywek nie może się pochwalić taką serią meczów o złoto. – To już mój dziewiąty sezon w PlusLidze, ósmy finał z rzędu. Tak, można powiedzieć że w jakimś stopniu jestem uzależniony od wygrywania, ale po prostu za każdym razem staram się dać z siebie jak najwięcej mojej drużynie, klubowi. Będę tak robił aż zakończę karierę, z takim nastawieniem podchodzę do każdego dnia – podkreśla 34-letni mistrz olimpijski.
Toniutti zagrał pięć finałów w barwach Grupy Azoty ZAKSY, teraz rozgrywa trzeci w Jastrzębskim Węglu. W wielkim finale występuje zawsze od 2016 roku! Francuz nie zdobył złotego bądź srebrnego medalu tylko w 2020 roku, gdy z powodów koronawirusa sezon nie został dokończony.
– To już mój dziewiąty sezon w PlusLidze, ósmy finał z rzędu. Tak, można powiedzieć że w jakimś stopniu jestem uzależniony od wygrywania, ale po prostu za każdym razem staram się dać z siebie jak najwięcej mojej drużynie, klubowi. Będę tak robił aż zakończę karierę, z takim nastawieniem podchodzę do każdego dnia – przekonuje gracz, która ma na swoim koncie 278 meczów w PlusLidze. Jastrzębski Węgiel już ogłosił przedłużenie kontraktu na kolejne rozgrywki, więc zapewne Toniutti przekroczy barierę 300 meczów w polskiej lidze. Zdobył w niej do tej pory cztery mistrzostwa i trzy srebrne medale. Teraz jego zespól prowadzi w wielkim finale PlusLigi i ma szansę na kolejny triumf, po wygranej 3:0 w Zawierciu.
– Aluron został zbudowany, by wygrać, tak samo jak my i nikt tego nie ukrywa – zauważa 34-latek. – Po obu stronach są zawodnicy klasowi, potrafiący grać na najwyższym światowym poziomie. Wydaje mi się, że pierwszy set w środę był bez historii, bo rywale mylili się w polu zagrywki. W kolejnych patiach dużo lepiej serwowali i walką była bardzo zacięta. Wiedzieliśmy, że to właśnie taki zespół, który napędza się udanymi serwisami. Na szczęście daliśmy radę nieźle przyjmować i w miarę możliwości kontrolować sytuację. Nie pozwoliliśmy im na serie punktowe, a z tego przecież słyną. Czego się spodziewam przed sobotą? Zawiercianie zagrają na pewno jeszcze mocniej i lepiej. Jestem tego pewny i na to właśnie czekamy.
Toniutti zdradził, że dzień przed pierwszym finałowym starciem trochę się dłużył.
– To był długi dzień, mecz zaplanowano na godzinę 20.30, a od kilku tygodni nie graliśmy o tej porze, więc trzeba było wyczekać aż do wieczora w hotelu. Nie miałem jakiegoś specjalnego pomysłu na ten czas – odprawa wideo, obejrzałem jakiś serial i odpoczywałem. Nie mam żadnego dodatkowego sposobu na odstresowanie przez najważniejszymi meczami, przygotowuję się do nich w zwyczajny sposób. Kluczowe jest , by być skupionym, ale nie przesadnie – musisz mieć z tej gry i pracy jakąś przyjemność! Trenujesz pół roku, żeby zagrać takie mecze. I ja się cieszyłem, bo w hali panowała świetne atmosfera, dobrze się czułem w tym finale – dodaje gracz, który jest dla swoich pracodawców niemal gwarancją na sukces. – Nie jest łatwo walczyć co roku o trofea, ale w Jastrzębskim Węglu takie są oczekiwania i właśnie po to trafiają do klubu znakomici siatkarze. Mam nadzieję, że ten rok będzie dla nas wyjątkowy, na razie zrobiliśmy pierwszy krok w stronę złota, liczę że w weekend wykonamy kolejny. Mamy naprawdę wielu klasowych graczy, każdy jest dla nas ważny, a naszą największą siłą jest zespołowa gra. I to chcemy pokazać w decydujących momentach – dodaje gracz, który stał się już jedną z ikon PlusLigi.
Zachwycony postawą Toniuttniego jest Ireneusz Mazur, były selekcjoner reprezentacji Polski, ekspert Polsatu Sport. – Francuz potrafi budować, świetnie odnajduje się w zespole, potrafi przyznawać się do pomyłek, a u tak wspaniałych zawodników wcale to nie jest norma – zauważa Mazur. – Jeżeli weźmiemy pod uwagę umięjętności i wyniki to z całym przekonaniem powiem, że to najwybitniejszy rozgrywający w historii naszej PlusLigi. – Bardzo stabilny, nigdy wokół nie ma jakichś zawirowań, kłopotów. Artysta w swoim fachu, pomimo nikczemnych warunków fizycznych. Kreator nie tylko gry, ale odnoszę wrażenie, że także dobrej atmosfery na boisku i w szatni. Cieszę się, że takich zawodników możemy oglądać na naszych boiskach – dodaje ekspert.
Sam Toniutti nie ukrywa, że Polska jest dla niego drugim domem i najważniejszym przystankiem kariery. – Gdy przyszedłem grać do Polski to tak naprawdę byłem nikim, to znaczy nie miałem na koncie jakichś większych sukcesów. To właśnie w PlusLidze zacząłem sięgać po trofea, tutaj osiągnąłem największe sukcesy w karierze klubowej. Jako gracz nie ma możliwości, żeby nie cieszyć się grą w PlusLidze. Atmosfera w halach jest świetna, co weekend gramy przy pełnych trybunach, organizacja klubów wzorcowa. Nie pozostaje nic innego, jak w takich warunkach cieszyć się siatkówką.
Nawet wtedy, gdy w niektórych sezonach pojawiała się krytyka? – Krytyka? Bierze się stąd, że gdy coś już wygrasz to wiele osób myśli, że tak już będzie zawsze, że będziesz zwyciężać w każdym kolejnym sezonie i meczu. Takie przynajmniej potrafią być oczekiwania kibiców czy ekspertów, dziennikarzy. Jako zawodowy sportowiec musisz mieć w sobie zdolność skupiania się na tym, co masz zrobić dla zespołu, a nie na komentarzach i opiniach na temat swojej gry. Tym bardziej, że więcej przegrywasz niż wygrywasz. Te wszystkie lata tak właśnie robię i chyba nie wychodzi to najgorzej – dodaje gracz, który razem z Jastrzębskim Węglem po raz drugi z rzędu zagra także w wielkim finale Ligi Mistrzów.