Oskar Kaczmarczyk: niesamowite przeżycie
Jednym ze szczęśliwców, którzy w piątek wieczorem wzięli udział w ceremonii otwarcia IO w Londynie był statystyk polskiej kadry, Oskar Kaczmarczyk, który do udziału w uroczystości został wybrany w drodze losowania. - Niestety, pozostałe osoby ze sztabu musiały pozostać w wiosce olimpijskiej - skomentował.
- Ceremonia otwarcia igrzysk olimpijskich była niesamowitym przeżyciem i to wydarzenie będę długo pamiętał. Cieszę się, że miałem taką możliwość, choć na pewno moja radość byłaby większa, gdyby w piątkowy wieczór na Stadionie Olimpijskim znalazło się miejsce również dla pozostałych członków naszego sztabu - mówi Oskar Kaczmarczyk, który w czasie defilady sportowców reprezentował sztab szkoleniowy ekipy biało-czerwonych. Przepisy Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego mówią wyraźnie, że sportowcom z danej dyscypliny sportu może towarzyszyć tylko jedna osoba ze sztabu.
Statystyk reprezentacji siatkarzy został wybrany do udziału w ceremonii otwarcia w drodze losowanie, jakie przeprowadzono w polskiej ekipie. - Jako grupa szkoleniowo-medyczna czujemy się trochę oszukani. Tworzą ją ludzie, którzy również ciężko pracują na co dzień z reprezentacją. Jesteśmy razem przez wiele dni w roku, w czasie przygotowań na zgrupowaniach i w tak uroczystej chwili również chcielibyśmy być razem. Niestety, pozostałe osoby ze sztabu musiały pozostać w wiosce olimpijskiej - powiedział Oskar Kaczmarczyk
- Cieszę się więc bardzo, że los mnie obdarzył takim fartem. Jednak w czasie ceremonii otwarcia zastanawiałem się dla kogo ona została zrobiona. Sportowcy, czyli najważniejsi uczestnicy igrzysk, musieli długo czekać na wejście na stadion, a sam przemarsz był bardzo krótki. Tylko dosłownie przez chwilę widziałem z poziomu płyty boiska znicz olimpijski niesiony już na stadionie. Na pewno osoba oglądająca otwarcie w telewizji widziała zdecydowanie więcej szczegółów - dodaje.
* Cały tekst na pzps.pl
Powrót do listy