Osłabiona ZAKSA wygrała w Jastrzębiu
Jastrzębski Węgiel przegrał z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 0:3 (23:25, 22:25, 20:25) w meczu 17. kolejki spotkań PlusLigi. MVP Michał Ruciak. Goście zapewnili sobie drugie miejsce w tabeli fazy zasadniczej, jastrzębianom pozostała walka o pozycję numer cztery.
Gospodarze wybiegli na boisko w teoretycznie najsilniejszym składzie - z powracającymi po urazach Michałem Łasko i Zbigniewem Bartmanem. Jednak obydwaj zawodnicy dalecy byli od formy sprzed kontuzji - Bartman w II secie został zmieniony przez Luciano Bozko (na 10 piłek skończył tylko 3), a Łasko nie osiągnął w skuteczności nawet czterdziestu procent. - Nie jest łatwo wrócić do gry po dłuższej przerwie, zwłaszcza że obydwaj mieli poważne problemy zdrowotne - tłumaczył swoich graczy Lorenzo Bernardi. Pytany czemu tak długo trzymał ich na boisku, odpowiedział: - Aby wskoczyli na właściwy pułap muszą grać jak najwięcej.
Siatkarze z Kędzierzyna też mają niemałe problemy kadrowe, ciągnące się od miesięcy. Do Jastrzębia przyjechali w dziesiątkę, z jednym nominalnym środkowym, a zagrali z atakującym Dominikiem Witczakiem na środku siatki i przyjmującym Jirim Popelką w ataku. - Przyzwyczailiśmy się, że nie każdy gra na swojej pozycji, ale najważniejsze, że każdy kto wychodzi, daje z siebie wszystko - skwitował z uśmiechem na twarzy Witczak.
Wszystko dawali też z siebie jastrzębianie, przynajmniej próbowali. Ale w ich grze za dużo było niedokładności i błędów. Najdotkliwiej szwankował odbiór zagrywki, a rotacje na przyjęciu nie przynosiły rezultatu. Trener Bernardi próbował zmienić obraz gry wpuszczając na rozegranie Tiago Violasa (za Vinhedo), lecz i to nie dało spodziewanego efektu. Miejscowi nie zdołali znaleźć sposobu na drużynę Krzysztofa Stelmacha, która zagrała koncertowo i od początku do końca kontrolowała przebieg zdarzeń.
- Dobrze graliśmy zagrywką, bardzo dobrze broniliśmy i kontraatakowaliśmy, nieźle funkcjonował nasz blok - wyliczał powody wygranej Paweł Zagumny. A trener Stelmach ocenił, że najcenniejszym przymiotem jego podopiecznym była niesamowita siła charakteru. - Im większe mamy kłopoty, tym silniejszy charakter pokazujemy - podkreślił.
Jego włoski kolega po fachu nie mógł tego samego powiedzieć o swojej ekipie. - Zagraliśmy słaby mecz, przepraszamy kibiców - mówił zawiedziony. Zapewnił jednak, że do play offów zespół pozbiera się i wskoczy na właściwy poziom.
Jastrzębscy siatkarze najbliżej zwycięstwa byli w pierwszej partii, ale w końcówce dwóch ważnych akcji nie skończył Michał Łasko. W drugim secie prezentowali lepszą niż goście skuteczności w ataku, lecz tym razem przy stanie 22:24 piłki nie ulokował w polu Mateusz Malinowski. Trzeci set jastrzębianie zagrali zmiennikami i nie zagrozili w nim przeciwnikom nawet przez moment.
- Graliśmy tragicznie, nie układało nam się w żadnym elemencie, widać było brak zgrania. Nie jestem w stanie wytłumaczyć naszej postawy w dzisiejszym spotkaniu - nie krył złości kapitan JW Zbigniew Bartman.
Pojedynek w Jastrzębiu nie przyniósł spodziewanych emocji, ale zapisał się w historii PlusLigi ze względu na międzynarodową obsadę sędziowską. Mecz prowadzili Serb Dejan Jovanovic i Czech Milan Labasta oraz jako kwalifikator Jan Rek ze Szwajcarii, którzy zapoznawali się z wideo weryfikacją. Ci sami arbitrzy będą sędziowali podczas Final Four Ligi Mistrzów w Łodzi.
- To dobre przetarcie dla nas. W II partii pojawiła się kwestia sporna, ale byliśmy przygotowani na taką ewentualność i szybko rozwiązaliśmy problem - skomentował Mila Labasta, drugi arbiter spotkania.