Ósma wygrana BOGDANKI LUK Lublin, a w rywalizacji trenerów Botti znów lepszy od Gianiego
Nie ma razie mocnych w PlusLidze - na razie - na BOGDANKĘ LUK Lublin. Tym razem o jej sile przekonała się ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która tylko chwilami potrafiła nawiązać wyrównaną walkę. W rywalizacji dwóch Włochów na ławkach trenerskich, czwarty raz z rzędu lepszy okazał się Massimo Botti.
W PlusLidze pracuje dwóch włoskich trenerów - Andrea Giani i Massimo Botti. Ten pierwszy jako zawodnik był wielką gwiazdą, a jako szkoleniowiec największe sukcesy odniósł z reprezentacją Francji, a ukoronowaniem było olimpijskie złoto w Paryżu. Botti siatkarzem był gorszym, ale w swojej ojczyźnie może pochwalić się pucharem kraju i trzecim miejscem w lidze. Oba osiągnięcia miały miejsce w 2023 roku, kiedy w środku sezonu samodzielnie zaczął prowadzić Piacenzę. Wtedy skrzyżowały się drogi obu byłych środkowych - w ćwierćfinale play-off prowadzona przez Gianiego Modena wygrywała już 2:0, by przegrać trzy kolejne mecze z zespołem Bottiego i odpaść z rywalizacji. A Piacenza zdobyła brązowy medal.
Po rozgrywkach obaj szkoleniowcy pożegnali się z posadami, by po roku rywalizować w PlusLidze. Lubelska drużyna zaczęła sezon znakomicie, bo od siedmiu kolejnych zwycięstw, tracąc tylko dwa punkty. Bilans ZAKSY to cztery wygrane i trzy porażki. Ta statystyka wskazywała faworyta spotkania w hali Globus, która kolejny raz wypełniła się w 100 procentach.
Gospodarze szybko pokazali, że nieprzypadkowo są dotąd niepokonani. Nie mieli słabych punktów, a gdy potrzeba było czegoś ekstra, to moc pokazywał Wilfredo Leon. Kędzierzynianie, wciąż grający bez Bartosza Kurka, byli bezradni i przegrali bardzo wysoko. Ale w kolejnym secie pokazali, że stać ich na znacznie więcej. Do 10. punktu nie ustępowali przeciwnikom, później też nie byli gorsi. Ale BOGDANKA LUK ma Leona, który przy wyniku 10:9 zaserwował z szybkością 124 km/h, z czym nie poradził sobie Igor Grobelny. W następnej akcji udało się przyjąć, ale Rafał Szymura pomylił się w ataku. Leon pozostał w polu zagrywki i posłał piłkę z prędkością 129 km/h, trafiając Erika Shojiego. Kiedy wreszcie wicemistrz olimpijski się pomylił, jego drużyna miała cztery punkty przewagi. A gdy pojawiały się niewielkie kłopoty, Leon znów zaliczył asa.
ZAKSA grała dobrze. Marcin Janusz świetnie kierował grą, nękał Leona zagrywką; Mateusz Rećko był skuteczny w ataku, podobnie jak środkowi - Karol Urbanowicz i Mateusz Poręba. Ale na Leona i jego rozpędzonych kolegów to nie wystarczało. W trzeciej partii BOGDANKA LUK odskoczyła na 10:7, ale jej rywal potrafił wyrównać 11:11, m.in. po bloku na Leonie. Co jednak z tego, skoro po chwili Leon poszedł serwować, a jego drużyna zdobyła trzy punkty (16:13). To był przełomowy moment trzeciego seta. Zespół z Lublina wygrał już po raz ósmy, co oczywiście jest klubowym rekordem. MVP został Marcin Komenda.