Ostatnia przeszkoda przed finałem
W środę o godzinie 19.00 zawodnicy Tytana AZS Częstochowa rozpoczną walkę o udział w finale Challenge Cup. Aby zagrać w finale Akademicy muszą pokonać ostatnią przeszkodę, jak stoi na ich drodze, a jest nią belgijski zespół Prefaxis Menen.
Akademikom z Częstochowy w tegorocznych rozgrywkach Challenge Cup przyszło się zmierzyć z zespołami z Portugalii (Fonte Bastardo Azores), Hiszpanii (Unicaja Almeria) oraz Francji (Rennes Volley 35). Teraz nadszedł czas na Belgów. Zdaniem Karola Rędziocha nie można tych drużyn ze sobą porównywać - Na pewno nie można ich ze sobą w żaden sposób porównywać. Każdy z zespołów prezentował inny styl gry.
Belgijski zespół jest mało znaną ekipą. Jednak wcale nie oznacza, to że są drużyną słabszą od tych, z którymi AZS-owi przyszło się zmierzyć do tej pory. - To jest przeciwnik na pewno inny pod względem stylu gry. Grają taką siatkówkę, która powiedzmy, że może nam odpowiada. Analizując ich grę zauważyliśmy, że kiedy zdobywają kilka punktów pod rząd napędzają się i ciężko ich wtedy powstrzymać. Dlatego musimy od początku narzucić im swój rytm gry, aby nie rozwinęli skrzydeł – wyjaśnia statystyk AZS-u Częstochowa.
Trudno też w szeregach zespołu Prefaxis Menen szukać znanych zawodników. - Jest to drużyna poukładana i solidna. Może nie ma w tej drużynie gwiazd, zawodników, których nazwiska będę coś mówić kibicom. Jednak doszli do półfinału. Na tym etapie nie ma już słabych zespołów. Analizowaliśmy ich grę i wiemy co jest ich mocną stroną, a co słabą. Wiedzę, którą posiadamy będziemy się starali wykorzystać. Mamy już pomysł jak z nimi zagrać. Oby się to tylko sprawdziło – tłumaczy Karol Rędzioch.
A zatem co będzie kluczem do zwycięstwa nad Belgami? – Jesteśmy teraz na takim etapie rozgrywek, że nie mogę zdradzać szczegółów. To jest nasza słodka tajemnica. Miejmy nadzieję, że sprawdzi się wszystko i w środę będziemy cieszyć się ze zwycięstwa – mówi scout Akademików.
Częstochowianie przeszli daleką drogę do półfinału, która wbrew pozorom nie była usłana różami. Akademicy co prawda wygrywali pewnie wszystkie mecze rozgrywane we własnej hali, ale na wyjeździe musieli uznawać wyższość rywala, a o awansie do kolejnej rundy musiał decydować „złoty set”. Wyjątkiem były tylko spotkania z Portugalczykami, które biało-zieloni wygrali odpowiednio 3:0 i 3:1. – Dla nas najważniejszy jest awans do kolejnego etapu rozgrywek. Jeśli ma o tym zadecydować „złoty set” to my nie mamy nic przeciwko temu. Oczywiście chcielibyśmy sobie zaoszczędzić zdrowia i sił, a kibicom niepotrzebnych nerwów, i awansować do finału, wygrywając dwa mecze. Nie będzie to łatwe zadanie, bo tak jak powiedziałem to nie jest łatwy przeciwnik – wyjaśnia statystyk.
Coraz więcej mówi się także o finale polsko-polskim, bowiem równie dodrze w europejskich rozgrywkach radzi sobie Politechnika Warszawska. Do tej pory w PlusLidze podopieczni Marka Kardosa dwukrotnie musieli przełknąć gorycz porażki. Ewentualne spotkanie w finale Challenge Cup byłoby dobrą okazją do zrekompensowania sobie wcześniejszych potknięć – Oczywiście, że finał polsko-polski byłby dobrą okazją do rewanżu. Jednak mecze w PlusLidze i rozgrywkach europejskich są spotkaniami innej rangi. Życzę zarówno Politechnice Warszawskiej jak i nam awansu do finału, ale do tego jeszcze daleka droga. Póki co skupiamy się na półfinale to nasz cel numer jeden – kończy Karol Rędzioch.
Środowe zmagania w europejskich pucharach w Częstochowie będzie obserwował trener reprezetacji Polski Andrea anastasi oraz jego asystent Andrea Gardini.
Pierwsze spotkanie odbędzie się w środę 14 marca o godzinie 19.00 w hali Polonia w Częstochowie. Rewanż z kolei zostanie rozegrany 17 marca (sobota) o godzinie 20.30 w Menen.