Pakosz: potrzebny poważny inwestor
Siatkarze Tytana AZS-u Częstochowa zajęli czwarte miejsce. W walce o brązowy medal przegrali z Asseco Resovią Rzeszów. Wynik z pewnością nie jest zły, ale jednak pewien niedosyt pozostał. O minionym sezonie i aktualnej sytuacji siatkówki w Częstochowie mówi prezes klubu Konrad Pakosz.
PlusLiga: Na początek proszę podsumować spotkanie z rzeszowianami. Tytan AZS walczył, ale jednak czegoś zabrakło.
Konrad Pakosz: Nie ma co ukrywać, że to dzisiejsze spotkanie na pewno pozostawiło spory niedosyt, ale to co zrobił w końcówce spotkania na zagrywce Gyorgy Grozer rozwiało nasze nadzieje na to, że moglibyśmy przedłużyć tę rywalizację o kolejne spotkania. Tak się nie stało, Resovia w całej tej rywalizacji była lepsza, podjęliśmy walkę w pierwszym i trzecim spotkaniu, ale siła rywala była zbyt duża. Rzeszowianie mają brązowe medale, a nam przypadła ta najbardziej nie lubiana przez sportowców pozycja, czyli czwarte miejsce.
- Szkoda, iż dołek formy dopadł naszą drużynę właśnie w tych decydujących spotkaniach…
- Zgadza się, ale warto spojrzeć jaką kadrą dysponuje konkurencja a jaką my. U nas nie ma gwiazd światowej siatkówki. Obijamy się wokół strefy medalowej, ale z każdym kolejnym rokiem jest coraz trudniej i nie ma się co oszukiwać. Za rok będzie jeszcze ciężej. Na dzień dzisiejszy jesteśmy czwartą drużyną w Polsce, o tym co będzie dalej będziemy zastanawiać się pewnie dzień po tym meczu . Kiedy w listopadzie mówiłem, że będziemy walczyć o medale przez wiele osób było to traktowane z lekkim przymrużeniem oka, byli tacy którzy sądzili, że będziemy walczyć o utrzymanie i może być bardzo ciężko. Okazało się, że są w klubie ludzie, którzy mają pojęcie o tym jak należy budować zespół, konstruować drużynę, to jest na pewno powód do zadowolenia. Szkoda jednak, iż nie tylko w przypadku naszego klubu, ale i pozostałych w Częstochowie brakuje gratyfikacji finansowych od firm, które chciałyby zaangażować się mocniej w sponsoring. Jest ich jak na lekarstwo, a nawet jeśli się pojawiają, to przy tej konkurencji jaka jest w Polsce w siatkówce ciężko jest rywalizować z najlepszymi. Powtórzę jeszcze raz: to, że jesteśmy dziś w najlepszej czwórce to zasługa kilku firm, kilku osób którym wielka chwała za pomoc, którą nam dają. Dziękujemy także kibicom, którzy przez cały sezon przychodzili do hali. Mamy świadomość, że przed nami kolejne trudne wakacje w budowaniu składu na sezon 2011/2012.
- Możemy spodziewać się jakichś roszad personalnych w drużynie?
-Pewnie tak, bo co roku są jakieś zmiany w składach niemalże we wszystkich drużynach. Czas na analizę przyjdzie, mamy jakieś tam wstępne koncepcje, ale bez środków finansowych potrzebnych do budowania drużyny ciężko na tę chwilę mówić o konkretach
- Czy jest Pan zadowolony z ilości widzów jaka w tym roku zasiadała na trybunach hali Polonia, czy było ich jednak zbyt mało?
- Ja mam pełną świadomość, iż w Częstochowie jest kryzys, nie ma wielkiego przemysłu, skala bezrobocia jest duża dlatego muszę podchodzić do tego z pewnym dystansem. Nie chcę mówić pewnych rzeczy, ponieważ jestem mieszkańcem tego miasta, mieszkam tu od urodzenia. Ludziom żyje się tu coraz trudniej, takie są brutalne fakty. Ja mam nadzieję, że ta frekwencja będzie rosła z każdym kolejnym sezonem, choćby dlatego, iż budowana jest hala na Zawodziu na ponad 7000 widzów. W tym roku podjęliśmy współpracę z firmą Fortum dotyczącą szkolenia dzieci i młodzieży , dobrze współpracuje nam się z Urzędem Miasta, a konkretnie z Wydziałem Promocji Kultury i Sportu. Na każdym meczu jest około 200 dzieci ze szkół podstawowych, gimnazjalnych, liceów, którym stwarzamy możliwość obejrzenia spotkań za darmo. Być może za 20 lat będą właścicielami swoich firm i zechcą przekazać jakieś środki na siatkówkę. To jest działanie, które powinno pomóc klubowi w kolejnych latach. Jednak bez wsparcia poważnego inwestora o wielkich aspiracjach na dzień dzisiejszy trzeba zapomnieć, ponieważ inne kluby są znacznie zamożniejsze. My w ramach naszego budżetu staramy się robić wynik, w który i tak do końca nie wszyscy mogą uwierzyć.
- Jakiś czas temu polskie kluby przebąkiwały o tym, iż chciałyby się wycofać z europejskich pucharów argumentując to nieopłacalnością finansową. Jan na to zapatruję się prezes AZS-u?
-Podobno ja jestem tym najgorszym w Europejskiej Konfederacji Siatkówki (CEV), który jest tam bardzo nie lubiany. Nie wiem jak jest do końca, bo dawno nikt z CEV-u nie dzwonił do mnie (śmiech). Jedno nie ulega wątpliwości: na tych zasadach, które funkcjonowały do tej pory gra w pucharach nie była i nie jest opłacalna. Myślę, iż nie tylko nasz klub, ale także pozostałe grające w Pucharze CEV i Challenge Cup będą się zastanawiać nad zgłoszeniem do rozgrywek, ponieważ na tych zasadach mija się to nieco z celem. Musimy przeanalizować reguły na jakich mielibyśmy grać w europejskich pucharach.