Patrick Duflos: to był najgorszy mecz w sezonie
Gnębiony kontuzjami Cuprum Lubin gładko przegrał 0:3 mecz 8. kolejki PlusLigi z Jastrzębskim Węglem. To trzecia porażka podopiecznych francuskiego szkoleniowca, którzy nigdy wcześniej w tym sezonie nie doznali tak bolesnego lania. - Wierzę, że był to zwyczajny wypadek przy pracy, że w następnym spotkaniu pokażemy już znacznie lepszy poziom - skomentował Duflos.
PLUSLIGA.PL: Chyba nie spodziewał się pan aż tak jednostronnego meczu z Jastrzębskim Węglem?
PATRICK DUFLOS: Zdawaliśmy sobie sprawę w jakiej sytuacji zdrowotnej jesteśmy, ale mimo wszystko faktycznie, to był niespodziewanie krótki mecz. Byłem totalnie zaskoczony przebiegiem rywalizacji, bo wszystko szło nie tak, nie trzymaliśmy jakości praktycznie w żadnym elemencie - szarpane przyjęcie, niezbyt dobra zagrywka, no i przede wszystkim, bardzo niska wydajność w ataku. Było to dla nas niezwykle ciężkie starcie, przede wszystkim dlatego, że niezależnie od naszych problemów, Jastrzębski Węgiel zagrał bardzo dobre zawody. Świetnie serwowali, dotykali blokiem prawie każdą piłkę, bronili co się dało. Moim zdaniem zagrali niemal perfekcyjnie. Byliśmy kompletnie bez szans tego dnia.
Brak w składzie kontuzjowanego Roberta Tahta sprawił, że zespół przystąpił do tej batalii bez wiary w końcowy sukces?
PATRICK DUFLOS: Zgadzam się w stu procentach, że nie weszliśmy w ten mecz mentalnie. Już w pierwszych minutach walki rywale zaserwowali nam dwa-trzy asy, a my od razu spuściliśmy głowy na dół. Próbowaliśmy wrócić do gry, ale nie byliśmy w stanie. Nawet jeśli na początku setów prowadziliśmy kilkoma punktami, jak tylko rywale przyspieszyli, nie potrafiliśmy odpowiednio zareagować.
Cuprum Lubin grał do tej pory dość nierówno. Skąd takie wahania dyspozycji?
PATRICK DUFLOS: Wcześniej przegraliśmy trzy razy, ale mogę śmiało powiedzieć, że mecz w Jastrzębiu-Zdroju był naszym najgorszym w tym sezonie, po raz pierwszy zagraliśmy tak słabo. Mamy na koncie trzy porażki, ale tylko z faworytami rozgrywek. Z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle spisaliśmy się bardzo dobrze i tak naprawdę, powinniśmy wygrać tamto spotkanie. Z PGE Skrą Bełchatów przegraliśmy 0:3, ale stoczyliśmy z nimi wyrównany bój.
Może pan powiedzieć coś więcej na temat kontuzji Tahta? Kiedy wróci na boisko?
PATRICK DUFLOS: Robert skręcił kostkę i jest to dość poważny problem. Dokładnie jeszcze nie wiemy jak długa przerwa go czeka, ale obawiam się, że może potrwać nawet trzy - cztery tygodnie. Mam nadzieję, że mniej, ale szczerze mówiąc, nie wydaje mi się. W Jastrzębiu po raz pierwszy w sezonie zagraliśmy bez niego i sama pani widziała co się stało. Ja jednak wierzę, że ta bolesna porażka z Jastrzębskim Węglem była zwyczajnym wypadkiem przy pracy, że w następnym meczu pokażemy już znacznie lepszy poziom, wrócimy do gry mocniejsi.
W poprzedniej kolejce nie zagrał z kolei Łukasz Kaczmarek. W piątek widać było, że nie jest tym samym zawodnikiem, co zwykle.
PATRICK DUFLOS: Łukasz także boryka się z problemami zdrowotnymi, miał drobną kontuzję. W Jastrzębiu był gotowy do gry, ale jestem przekonany, że nie był w stanie dać z siebie maksimum. Był trochę wolniejszy niż zwykle i miałem wrażenie, że trochę miał jeszcze w głowie myśli o urazie. W minionym tygodniu nie pracował na sto procent podczas treningów i to też przełożyło się na jakość jego gry, co jest naturalne. Przez najbliższe dwa tygodnie zawodnicy trochę odpoczną, bo nie planujemy żadnych intensywnych treningów.
Po ośmiu kolejkach spotkań ma pan już w głowie obraz naszej ligi? Coś pana zaskoczyło?
PATRICK DUFLOS: Jestem nowym człowiekiem w PlusLidze, ale to nie znaczy, że wcześniej nic o niej nie wiedziałem. Wręcz przeciwnie, przyjechałem do Polski bardzo dobrze przygotowany. Przepytałem kilku francuskich siatkarzy, którzy grali bądź grają w Polsce i powiem szczerze, że zastałem tutaj dokładnie to, czego się spodziewałem - ciekawe rozgrywki, z fantastyczną atmosferą na trybunach. Bardzo podobało mi się pod tym względem w Jastrzębiu, bo lubię takie gorące klimaty. Na tę chwilę jestem bardzo zadowolony z pracy w waszym kraju i w Cuprum Lubin.
W tym roku sześć drużyn będzie miało szanse walki o medale. Znajdziecie się w gronie wybrańców?
PATRICK DUFLOS: Bardzo chcemy się znaleźć w tym gronie, ale nie ma co ukrywać, że to ciężka misja do zrealizowania, bo podobne marzenia i cele ma spora grupa innych, mocnych drużyn - ZAKSA, Jastrzębski Węgiel, Skra Bełchatów, Gdańsk czy Olsztyn, który w tej chwili pokazuje bardzo ciekawą siatkówkę. W czołówce jest dość ciasno, ale uważam, że jeśli tylko zdrowie nam dopisze i po tych kłopotach, z którymi zmagamy się teraz, wrócimy do walki pełnym składem, mamy spore szanse na miejsce w najlepszej szóstce. Tak, jesteśmy w stanie tego dokonać, ale nie możemy już nigdy więcej prezentować się tak, jak w Jastrzębiu.