Patrick Steuerwald: nie miałem innego wyboru
Na parkietach mistrzostw Europy można zobaczyć wielu reprezentantów PlusLigi. W Pradze, w drużynie narodowej Niemiec, grał nowy rozgrywający AZS Politechniki Warszawskiej – Patrick Steurewald. Nieco wcześniej, niż się spodziewał, dołączy do warszawskiego zespołu. O mistrzostwach Starego Kontynentu oraz o wyborze polskiej ligi, rozmawialiśmy z Patrickiem w stolicy Czech.
PlusLiga: -Przykro mi bardzo, że przegraliście także spotkanie z reprezentacją Bułgarii i tym samym kończycie przygodę z mistrzostwami Europy. Takiego wyniku na pewno nie spodziewaliście się, przygotowując się do tego turnieju. Mieliście sparingi z Brazylią i Japonią.
Patrick Steuerwald: - Oczywiście to nie jest coś, na co liczyliśmy. Borykamy się z różnymi problemami wewnątrz zespołu. Źle weszliśmy w ten turniej. Przez pierwsze dwa sety spotkania z Polską, nie było nas praktycznie na boisku. Staraliśmy się walczyć w końcówce meczu, ale nie udało się odrobić tej straty i całkowicie odbudować po takich słabych dwóch partiach. W meczach ze Słowacją i Bułgarią, jeśli gra się nie układa, naprawdę jest trudno odnaleźć swój rytm gry. Do tego jeszcze decyzja sędziego po ostatniej piłce w meczu z Bułgarią była ni jasna i dość kontrowersyjna. Najbliżej wygranej byliśmy w czasie meczu ze Słowacją, ale zabrakło nam szczęścia.
- Czego, oprócz szczęścia, zabrakło Wam na tym turnieju, by pokazać grę na Waszym dobrym poziomie?
- Myślę, że główną przyczyną naszego słabszego występu, były problemy zdrowotne naszych zawodników. Gyorgy Grozer i Björn Andrae wracają do gry po prawie czteromiesięcznej przerwie, Schwarz nadal dochodzi do zdrowia, zmieniliśmy libero. W takim zestawieniu nie graliśmy zbyt wiele
i stąd pojawiały się błędy w komunikacji. Małe rzeczy w ostatecznym rozrachunku wpływają jednak na obraz całości.
- Co skłoniło Cię do wyboru w tym sezonie gry w polskim klubie w AZS Politechnice Warszawskiej?
- Graliśmy wielokrotnie w Polsce i przeciwko polskiej reprezentacji, więc miałem okazję przekonać się, jak wielką popularnością cieszy się siatkówka w tym kraju. Ma się wrażenie, że jest to tutaj sport numer jeden. Chciałem grać w takiej atmosferze. Jestem bardzo podekscytowany i nie mogę się doczekać pierwszego meczu w PlusLidze.
- Gra w pełnej hali, przed wielką publicznością nie stresuje Cię za bardzo?
- Nie. Bardzo lubię grać w takich warunkach. W Niemczech rzadko się zdarzało grać przy takiej publiczności. Bez względu na to, czy jesteś w dobrej kondycji fizycznej, czy trochę słabszej, gra w hali pełnej ludzi, zawsze dodaje ci skrzydeł i chcesz wypaść w meczu jak najlepiej. Na takie właśnie chwile czekam.
- AZS Politechnika Warszawska będzie grała w europejskich pucharach. Czy to był jeden
z czynników, dla których zdecydowałeś się na grę w tym klubie?
- Grałem już w Niemczech w pucharach europejskich, ale to że Politechnika gra w pucharach, nie było najważniejszym argumentem, dla którego zdecydowałem się grać w Polsce. Przede wszystkim jestem w Politechnice, ponieważ jest to drużyna z jednej z najsilniejszych lig w Europie, a także ze względu na to, co dzieje się w Waszym kraju wokół siatkówki – zawsze pełne hale, wspaniały doping.
- Skąd w ogóle wzięło się Twoje zainteresowanie siatkówką? Czy to była rodzinna tradycja? Twój brat także jest reprezentantem Niemiec.
- Nasi rodzice grali w siatkówkę. Nie na reprezentacyjnym poziomie, ale też nie tak źle. Od wczesnego dzieciństwa przychodziliśmy na salę treningową, więc siatkówka była obecna w moim życiu od zawsze. Można powiedzieć, że nie mieliśmy po prostu wyboru i musieliśmy zająć się tą dyscypliną.
- A jeśli nie miałbyś się zajmować w swoim życiu siatkówką, to co byś wybrał?
- Nigdy o tym nie myślałem. Siatkówka jest moim życiem, prawie od momentu narodzin (śmiech), więc nigdy nie zastanawiałem się nad tym, jaką inną drogę wybrać. Szczerze mówiąc, nie chciałbym mieć innego życia niż takie, jakie mam teraz. Robię to, co kocham robić – grać w siatkówkę i jeszcze dzięki temu mogę żyć. Co może być lepsze niż to?
- A co lubisz robić w wolnym czasie? Grasz w gry komputerowe, czy raczej znajdujesz inne zajęcie?
- Nie. Na pewno nie jestem wielkim graczem komputerowym. Jak mam w coś grać to tylko w siatkówkę. Taka gra mi w zupełności wystarcza. W wolnym czasie lubię posłuchać muzyki, spotkać się ze znajomymi, co teraz – kiedy będę w Warszawie – będzie nieco trudniejsze.
- Nie będziesz się zatem czuł nieco samotnie w Warszawie, nowym dla Ciebie miejscu?
- Nie wydaje mi się. Ostatni rok spędziłem we Włoszech, oprócz mnie w klubie grał jeszcze jeden Niemiec. Nie powinno być tak źle, o ile tylko będzie dobry Internet. Wtedy będę mógł połączyć się z rodziną, przyjaciółmi.
- W Asecco Resovii gra Twój reprezentacyjny kolega – Gyorgy Grozer. Jak Twoim zdaniem będą wyglądały mecze, które będziecie grali przeciwko sobie?
- Myślę, że to będzie mecz przeciwko całej drużynie, a nie tylko przeciwko Gyorgy. Resovia to dobry zespół i mecze z nimi na pewno nie będą należały do łatwych. Będziemy musieli znaleźć rozwiązania na każdego zawodnika z Resovii i konsekwentnie walczyć o naszą wygraną.
- Czy miałeś już możliwość poznania kolegów z Politechniki?
- Całe lato spędziłem z drużyną narodową, więc nie miałem czasu, aby ich poznać. Teraz pojadę do Warszawy (nieco wcześniej niż przypuszczałem) i będę mógł zgrywać się z zawodnikami. Większość już trenuje i gra mecze towarzyskie, więc dobrze, że będą już w pewnym rytmie treningowym. Nie miałem okazji nigdy wcześniej grać przeciwko Jakopinovi, ale z Ardo Kreekiem zmierzyłem się podczas kwalifikacji do tegorocznych mistrzostw Europy. Teraz będę grał z nimi w jednej drużynie i mam nadzieje, że wszystko będzie w porządku.
- Do zobaczenia zatem na meczach Politechniki.