Patrik Indra: Marzyłem o grze w PlusLidze
– Na pewno początek PlusLigi jest dla nas niesamowity. Musimy kontynuować pracę na treningach i mam nadzieję, że będziemy nadal grali co najmniej tak jak w tych zwycięskich meczach – mówi Patrik Indra, czeski atakujący Steam Hemarpol Norwida Częstochowa.
PLUSLIGA.PL: Steam Hemarpol Norwid Częstochowa przegrywał już z Asseco Resovią 1:2 i 22:24 w czwartym secie, ale zdołał doprowadzić do tie-breaka i odnieść cenne zwycięstwo w Rzeszowie. Jak tego dokonaliście?
Patrik Indra (czeski atakujący Steam Hemarpol Norwida Częstochowa): Dla mnie ten mecz był trochę dziwny, bo rozegraliśmy bardzo dobrego pierwszego seta i potem w drugim, poza końcówką, spisywaliśmy się dobrze. Popełniliśmy jednak wtedy niepotrzebne błędy, a mogło być już 2:0 dla nas i wtedy ten mecz mógł się jeszcze inaczej potoczyć. W ogólnym rozrachunku jesteśmy zadowoleni ze zwycięstwa i dwóch cennych punktów. Każde zwycięstwo dla nas jest wyjątkowe. W tym czwartym secie z Asseco Resovią, kiedy wynik był już dla nas niekorzystny, pokazaliśmy, że nigdy się nie poddajemy. Pracujemy mocno całym zespołem i najważniejsze, że walczymy do końca.
PLUSLIGA.PL: Otrzymał pan statuetkę dla MVP, bo zdobył pan aż 28 pkt, w tym 3 blokiem i atakując z 57 proc. skutecznością.
Jestem zadowolony ze zwycięstwa zespołu, ale jeśli chodzi o moją grę, to uważam, że to wcale nie był mój najlepszy występ. Przede wszystkim rywale za często mnie blokowali i wiem, że muszę to poprawić. Może skuteczność mojego ataku było ogólnie na wysokim poziomie, ale nie jestem z siebie do końca zadowolony, bo stać mnie na lepszą grę.
PLUSLIGA.PL: Co jest kluczem do bardzo udanego początku sezonu w wykonaniu częstochowskiej drużyny, która jest już nazywana rewelacją rozgrywek i ma na rozkładzie m.in. Jastrzębski Węgiel, ZAKSĘ i Asseco Resovię?
Mamy nowy zespół, który jest mieszanką doświadczonych i młodych graczy. Myślę, że to jest kluczowe, że ci bardziej doświadczeni mocno wpierają i pomagają młodszym kolegom. Razem tworzymy bardzo mocną ekipę. Nie sądzę, żeby ktokolwiek spodziewał się, że będziemy mieli aż tak dobry początek sezonu, ale uważam też, że mamy wciąż rezerwy w grze, bo możemy wciąż wiele rzeczy poprawić. Jeśli to zrobimy, to będziemy grali jeszcze lepiej. Na pewno początek PlusLigi jest dla nas niesamowity. Musimy kontynuować pracę na treningach i mam nadzieję, że będziemy nadal grali co najmniej tak jak w tych zwycięskich meczach.
PLUSLIGA.PL: Czy po tak udanym starcie sezonu, kiedy Steam Hemarpol Norwid Częstochowa z bilansem 5 zwycięstw i 3 porażek zajmuje miejsce w pierwszej ósemce, waszym celem może być nie tyle spokojne utrzymanie się w PlusLidze, ale walka o play-off?
W PlusLidze wszystko jest możliwe i nie można wykluczyć żadnego scenariusza. Każda drużyna w polskich rozgrywkach potrafi dobrze grać i wygrywać mecze. Nigdy przed danym spotkaniem nie można założyć, że ktoś łatwo wygra 3:0. Każdy zespół musi mocno walczyć o zwycięstwo. Przecież my przed przyjazdem do Rzeszowa przegraliśmy u siebie z Barkomem Każany Lwów 0:3, ale moim zdaniem Barkom to też jest dobry zespół. To tylko pokazuje, że w każdym meczu trzeba być dobrze przygotowanym i nastawić się na ciężką walkę. Uważam, że z naszej perspektywy nie ma to żadnego znaczenia, czy gramy z mistrzem Polski, czy z ostatnim zespołem w tabeli.
PLUSLIGA.PL: Jak więc wytłumaczyć waszą ostatnią porażkę z Barkomem Każany Lwów, bo w Rzeszowie, zaledwie dwa dni później, pokazaliście, że jesteście w dobrej formie?
Dla mnie Barkom Każany Lwów to nie jest wcale najgorszy zespół w PlusLidze. Oni mieli ciężki kalendarz i trudny początek sezonu, bo grali przecież na początku z czołowymi zespołami. Wiedzieliśmy, że w Częstochowie czeka nas z nimi ciężkie spotkanie. Rywale byli dobrze usposobieni i potrafili wywrzeć na nas dużą presję swoją dobrą grą. Wygrali z nami zasłużenie, ale potrafiliśmy szybko zapomnieć o porażce i przyjechaliśmy praktycznie z marszu do Rzeszowa z pozytywnym nastawieniem. Nie było nawet czasu rozpamiętywać porażki z Barkomem, tylko całym ciałem i umysłem byliśmy nastawieni na walkę w Rzeszowie i to się nam udało, bo fizycznie wyglądaliśmy naprawdę dobrze.
PLUSLIGA.PL: Jest pan zadowolony ze swojego debiutu w PlusLidze i poziomu rozgrywek?
Zdecydowanie. To było zawsze moje marzenie, żeby zagrać w PlusLidze i to się właśnie spełnia. Nie jest też jednak tak, że zadowala mnie sama możliwość gry w Polsce. Przyjechałem do klubu, żeby ciężko pracować i cały czas podnosić swój poziom gry. Tych kilka rozegranych już meczów pokazało mi, jakie są moje największe słabości i nad czym muszę jeszcze więcej pracować.
PLUSLIGA.PL: W PlusLidze nie brakuje świetnych atakujących. Rywalizacja z nimi też pana dodatkowo motywuje?
Na pewno nie brakuje tu graczy wysokiej klasy, którzy świetnie rozumieją siatkówkę. PlusLiga jest w tym sezonie chyba najlepszą ligą na świecie. Dla mnie to wielka przyjemność, żeby grać w tych rozgrywkach i móc w nich rywalizować z czołowymi zawodnikami świata, obserwować uważnie ich grę i starać się im dorównać. To szczęście, żeby rywalizować właśnie z najlepszymi na świecie.
PLUSLIGA.PL: Jeszcze nie mówi pan po polsku, ale pewnie jako Czech nie miał żadnego problemu z przystosowaniem się do życia w Polsce?
Czuję się tu praktycznie jak w domu. Z Częstochowy do rodziny w Czechach mam tylko trzy godziny drogi, więc śmieję się, że mam bliżej niż wielu kolegów z Polski, którzy pochodzą z innych stron kraju i muszą dłużej podróżować niż ja, żeby odwiedzić bliskich. Uważam, że życie na co dzień, czy kultura w Polsce i w Czechach są bardzo zbliżone. W Częstochowie mamy zapewnione świetne warunki i nie mamy powodu, żeby na cokolwiek narzekać.