Patryk Czarnowski: jeszcze jedna praca do wykonania
Środkowy Jastrzębskiego Węgla, Patryk Czarnowski, po raz drugi w karierze zagra o złoto. W sezonie 2004/2005 reprezentując barwy PZU AZS Olsztyn w finale trzy razy musiał uznać wyższość Skry Bełchatów. - Wówczas ten mój udział w medalu był niewielki. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że na to sobie zapracowałem wraz z zespołem. Myślę, że teraz ten medal, oby złoty, będzie smakował jeszcze lepiej - mówi Patryk Czarnowski.
PlusLiga: Półfinałowe mecze z ZAKSĄ pokazały jak niewielka różnica dzieliła oba zespoły...
Patryk Czarnowski: - Cała nasza rywalizacja była niezwykle zacięta. ZAKSA zagrała bardzo dobre mecze. Zresztą trzy ostatnie spotkania stały na bardzo wysokim poziomie. Widać było w oczach chłopaków z Kędzierzyna, że chcą nam wydrzeć to zwycięstwo. Zagrali z sercem i ogromną determinacją. Czapki z głów przed nimi i zdaję sobie sprawę, jak się muszą czuć gdy przegrywa się tak minimalnie i nie przechodzi się dalej. Życzę im, żeby wygrali brązowy medal, bo na pewno na niego zasługują.
- W meczu nr 4 przegrywaliście 0-2, w piątym spotkaniu 1-2, a mimo to wyszliście obronną ręką z tych trudnych sytuacji. To tylko świadczy o dużej odporności psychicznej, i to w pojedynkach o olbrzymią stawkę.
- Na pewno tak, ale generalnie nie były nam na rękę takie horrory. Cztery tie-breaki w ciągu pięciu dni, to jest stanowczo za dużo. Po raz kolejny pokazaliśmy jaka siła drzemie w naszym zespole. Udowodniliśmy naszą grą wszystkim niedowiarkom, którzy skreślili nas już po tych przegranych setach, że warto na nas stawiać. Podnieśliśmy się i teraz powalczymy w finale.
- Jakie były kluczowe momenty tej rywalizacji?
- Każdy set był ważny. W czwartym meczu odwróciliśmy losy tej rywalizacji, bo było już naprawdę niebezpiecznie. W piątym spotkaniu w Kędzierzynie-Koźlu niezwykle istotny był set czwarty. Wygraliśmy go i to dodało nam skrzydeł. Byłem wówczas pewny, że w tie-breaku nie zaprzepaścimy szansy i tak też się stało.
- Ten sezon jest dla was wyjątkowy. Macie już na koncie Puchar Polski, a teraz co najmniej srebrny medal.
- Apetyty mamy na złoto. To jest wyjątkowo ciężki sezon, bo tych meczów sporo już rozegraliśmy. Wszystko, jak na razie, idzie pomyślnie. Sporo już osiągnęliśmy, ale została nam do wykonania jeszcze jedna praca i jeśli dopniemy ten ostatni guzik, to w pełni będziemy mogli świętować.
- W finale PP po pięciu setach pokonaliście Asseco Resovię, w półfinale PlusLigi na pięć meczów aż cztery zakończyliście tie-breakami. Czy to oznacza, że w finale też należy się spodziewać morderczych pojedynków z waszej strony?
- Nie mielibyśmy nic przeciwko temu, żeby rozegrać nawet pięć pojedynków, które kończyłyby się tie-breakami, byle w końcowym rozrachunku być lepszym od Skry. Sił nie powinno nam zabraknąć.
- Twoja dobra gra została dostrzeżona prze trenera Catellaniego, który nie szczędzi ci pochwał.
- Rzeczywiście, ten sezon dobrze się dla mnie układa. Solidnie pracuję cały czas na to, żeby grać jak najlepiej. To może mnie tylko cieszyć.