Patryk Czarnowski: każdy z nas doskonale wie o co zagramy w środę
- Nie możemy myśleć, że jest to ważne spotkanie, napchać sobie do głów nie wiadomo jakiej presji, tylko zagrać swoją siatkówkę. Taką, jaką pokazywaliśmy przez cały sezon, tę naszą perfekcję w każdym detalu - w obronie czy zagrywce - mówi przed arcyważnym meczem rewanżowym Ligi Mistrzów z Biełogorie Biełgorod środkowy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.
W pierwszym starciu kędzierzynianie przegrali 1:3. Jeśli marzą o awansie do dalszych gier, w środę muszą wygrać 3:0 albo 3:1. Wtedy o losach rywalizacji rozstrzygnie złoty set. Każdy inny rezultat premiuje Rosjan.
PLUSLIGA.PL: Przypuszczam, że liczyliście na szybki mecz z MKS-em Będzin, żeby stracić jak najmniej sił przed środowym rewanżem z Lidze Mistrzów? Tymczasem MKS mocno się postawił.
PATRYK CZARNOWSKI: Oglądaliśmy na wideo mecze Będzina z innymi zespołami i nie były to łatwe konfrontacje, więc raczej nie oczekiwaliśmy szybkiego zakończenia. Będzin pokazał dużą klasę, przede wszystkim w obronie. W wielu akcjach nie mogliśmy poradzić sobie ze skończeniem pierwszego ataku. Ciągle dotykali nas w bloku, bronili, wykorzystywali te szanse, które im się nadarzyły. My sami popełniliśmy sporo błędów w polu serwisowym i w efekcie było to bardzo trudne dla nas spotkanie. Można się tylko cieszyć, że polska liga jest tak mocna, iż pierwszy i jedenasty zespół w tabeli potrafią stworzyć tak dobre widowisko.
Daje wam się już we znaki zmęczenie? Takie przynajmniej wrażenie sprawialiście w starciu z MKS-em.
PATRYK CZARNOWSKI: Chyba jednak bardziej postawiłbym na dobrą grę Będzina niż na nasze zmęczenie. Nie chciałbym zrzucać czegokolwiek na zmęczenie, choć ono musi być przy tak dużym obciążeniu meczami i wyjazdami. Poza tym, jest końcówka sezonu i teraz każda z drużyn chce ugrać maksymalnie dużo. Nie tylko te, które zamierzają wbić się do najlepszej czwórki, co potwierdził w niedzielę Będzin.
Mieliście trochę w głowach to, co zdarzyło się w minioną środę i to, co czeka was w tę najbliższą, czyli być albo nie być w Lidze Mistrzów?
PATRYK CZARNOWSKI: Raczej nie. Skupialiśmy się na konfrontacji ligowej, bo tutaj też mieliśmy swój cel - zapewnienie sobie pierwszego miejsca po rundzie zasadniczej. Teraz już, niezależnie od wyniku ostatnich dwóch meczów, możemy spać spokojnie.
Cel zrealizowaliście, możemy więc porozmawiać o Biełogorie Biełgorod i tym, co stało się w Rosji. Pierwszy set zagraliście genialnie, a potem…?
PATRYK CZARNOWSKI: Niestety, był to mecz naszej straconej szansy, przynajmniej ja tak uważam. Odrabialiśmy straty, jak choćby w trzecim secie, a gdy dogoniliśmy rywala, popełnialiśmy trzy błędy własne z rzędu. Na tym poziomie rywalizacji to nie powinno się zdarzać. Taki przeciwnik jak Biełogorie natychmiast potrafił to wykorzystać i przechylić wynik na swoją korzyść. Nie poszliśmy z nimi na wymianę ognia, bo wiemy, że z takimi zespołami nie jest to dobre rozwiązanie, ale próbowaliśmy szukać swoich szans w różnorodnym rytmie zagrywki, w wykorzystaniu ich bloku i w własnej defensywie. Po pierwszej partii, w której Rosjanie nie za bardzo wiedzieli co jest grane, apetyty wzrosły. Wszystko funkcjonowało doskonale, ale potem górę wzięły nasze błędy. OK, przegraliśmy tę pierwszą część bitwy, ale wierzymy, że w rewanżu to my będziemy lepsi. Tak naprawdę, wszystko zależy tylko od nas.
Jest na czym budować optymizm, bo w Rosji wyraźnie przeważaliście nad przeciwnikiem w bloku - 12:6. Co jeszcze, pana zdaniem przemawia na waszą korzyść?
PATRYK CZARNOWSKI: Powiem tak - przede wszystkim musimy zagrać z chłodnymi głowami. Nie możemy myśleć, że jest to ważne spotkanie, napchać sobie do głów nie wiadomo jakiej presji, tylko zagrać swoją siatkówkę. Taką, jaką pokazywaliśmy przez cały sezon, tę naszą perfekcję w każdym detalu - w obronie czy zagrywce.
W Biełgorodzie kawał dobrej roboty dla swojej drużyny wykonał Muserski. Jedynym lekarstwem na powstrzymanie go jest chyba piekielnie trudny serwis?
PATRYK CZARNOWSKI: Oczywiście, zagrywka będzie w tym spotkaniu kluczowa. Jeśli odrzucimy przeciwników od siatki, będziemy mieć spore szanse na blok i obronę, w czym, tak jak już wspomniałem, jesteśmy dobrzy i co wielokrotnie już pokazaliśmy. Niemniej, Muserski swoje piłki dostanie i swoje ataki pewnie skończy. Nie możemy jednak przejmować się tym, że chłop wyjdzie, uderzy w trzeci metr i wbije nam soczystego bolca. Trudno, on swoje musi ugrać, a my musimy skupić się na zrobieniu jak najszybciej przejścia i zdobywaniu punktów po swoich akcjach.
Przydałoby się też maksymalnie zmęczyć Tietiuchina, żeby zabrakło mu sił na kończenie tych newralgicznych piłek…
PATRYK CZARNOWSKI: To jest zawodnik z ogromną klasą, taki rosyjski Gierczyński powiedziałbym - im starszy, tym lepszy. Ale my mamy czym odpowiedzieć.
Czyli wasi kibice nie muszą przejmować się tym nieco słabszym w waszym wykonaniu meczem z MKS-em Będzin? W środę motywacji nie zabraknie?
PATRYK CZARNOWSKI: Na każdy mecz motywujemy się inaczej i skupiamy się wyłącznie na tym, co dzieje się danego dnia. Każdy doskonale wie o co toczy się batalia i z pewnością wszyscy będziemy maksymalnie zmotywowani, a przede wszystkim gotowi do twardej walki.