Paul Lotman: przed nami kwalifikacje do Pucharu Świata
Amerykański przyjmujący Asseco Resovii, Paul Lotman mimo przeciętnego wyniku swojej reprezentacji w finałowym turnieju Ligi Światowej w Gdańsku, w ostatnim meczu przeciwko Kubie pokazał w pełni swoje możliwości i udowodnił, że jest wartościowym graczem.
- Przede wszystkim bardzo ucieszyłem się z tego, że mogłem zagrać w tym spotkaniu od początku do końca – mówi PAUL LOTMAN. - Już od dłuższego czasu nie grałem takiego meczu w pełnym wymiarze w podstawowej szóstce. Chciałem zaprezentować się przed polskimi kibicami z jak najlepszej strony i myślę, że to mi się udało, a najważniejsze, że moja drużyna wygrała ten ostatni mecz. Poza tym miałem w pamięci ten nieudany występ w pierwszym meczu z Polską w Łodzi i chciałem pokazać, że mogę grać znacznie lepiej.
PlusLiga: - Wynik jaki osiągnęła reprezentacja Stanów Zjednoczonych w finałowym turnieju LŚ nie jest chyba dla was satysfakcjonujący. Jedno zwycięstwo z Kubą na zakończenie turnieju chyba nikogo z was nie zadowoliło i na pewno oczekiwaliście więcej występie w Polsce?
- Wiedzieliśmy, że ten mecz nie ma już większego znaczenia jeśli chodzi o dalsze losy naszej drużyny na tym turnieju, ale chcieliśmy pokonać Kubę i zakończyć Final Eight zwycięstwem, tym bardziej, że Kuba jest zespołem z naszej strefy kontynentalnej i musimy pokonać ten zespół jeśli chcemy awansować na igrzyska olimpijskie w Londynie. Już w niedługim czasie będziemy znów rywalizować z Kubańczykami w kwalifikacjach olimpijskich, dlatego zależało nam na zwycięstwie z nimi. Przy okazji ten mecz był pożyteczny dla naszego trenera i całej naszej drużyny. Nasi najbardziej doświadczeni zawodnicy, Ryan Millar i Reid Priddy, odpoczywali już na trybunach, ponieważ Liga Światowa była wyczerpującym turniejem, w trakcie którego borykaliśmy się z pewnymi urazami i kontuzjami. Z Kubą mieli okazję zagrać inni gracze, w tym ja. Cieszę się, że na pożegnanie z Gdańskiem odnieśliśmy zwycięstwo. Natomiast trzecie miejsce w grupie F na pewno nie spełniło oczekiwań, z jakimi przyjechaliśmy na turniej finałowy do Polski. Mierzyliśmy w najwyższe cele. Oczywiście, wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo dostać się do półfinału z naszej grupy. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że w spotkaniach z Rosją i Brazylią nie zaprezentowaliśmy naszej najlepszej siatkówki.
- Czy w tej chwili możesz już powoli myśleć o swoim przyjeździe do Rzeszowa? Czy będziesz trenował z drużyną Asseco Resovii od początku przygotować do sezonu, które rozpoczną się 1 sierpnia?
- Jeszcze nie, ponieważ najpierw czekają mnie kwalifikacje z reprezentacją do Pucharu Świata w Japonii. Najpierw za dwa tygodnie część z nas weźmie udział w specjalnych test meczach w Londynie. Prawdopodobnie trener nie wyśle tam naszej optymalnej drużyny, ale pewnie ja akurat pojadę na te sparingi. W Anglii zagramy ok. 5-6 meczów. Natomiast w sierpniu czekają nas kwalifikacje w naszej strefie kontynentalnej do Pucharu Świata. Tak więc najbliższe tygodnie, pewnie aż do końca sierpnia, spędzę z reprezentacją USA. Do Rzeszowa powinien zatem przyjechać na początku września. Oczywiście, wszystkie szczegóły uzgodnię z trenerem i kierownictwem klubu.
- Będziesz miał czas na jakieś wakacje lub przynajmniej krótki urlop?
- Prawdę mówiąc, tego wolnego czasu nie będę miał zbyt wiele w tym roku. Po tych meczach towarzyskich w Londynie, o których już wcześniej wspomniałem, otrzymamy od trenera ok. tydzień urlopu. Natomiast mam również swoje plany rodzinne, ponieważ w sierpniu biorę ślub, dlatego będę dodatkowo podekscytowany nie tylko występami w kadrze, ale również zmianą stanu cywilnego.