Paul Lotman: wiele nauczył mnie poprzedni sezon
Wicemistrzowie Polski w II kolejce pokonali BBTS Bielsko-Biała i zainkasowali kolejny komplet punktów. Teraz zespół trenera Andrzeja Kowala czeka pojedynke z beniaminkiem PlusLigi, Banimexem Będzin.
W meczu z BBTS-em Bielsko Biała resoviacy zgodnie z planem zainkasowali komplet punktów, ale w drugim i trzecim secie mieli przestoje w grze i musieliście odrabiać straty.
- Na pewno poziom naszej gry obniżył się od drugiego seta – mówi Paul Lotman, przyjmujący Asseco Resovii. - Mieliśmy trochę problemów z przyjęciem zagrywki rywali. Nie była to taka czysta i pewna gra z naszej strony, jak w pierwszej partii, która była chyba najlepszą w naszym wykonaniu w tym sezonie. Widać, że mamy jeszcze problemy z regularnością i utrzymaniem poziomu gry. To jest jednak początek sezonu i trochę czasu musi upłynąć zanim będziemy grali bardziej stabilnie. Marko Ivović i Rafał Buszek muszą się jeszcze zgrać z resztą zespołu. Myślę, że trener daje im szansę na to, stawia na nich i z czasem powinno być lepiej. Najważniejsze, że zgarnęliśmy kolejne trzy punkty – mówi Lotman, którego znów czeka ostra rywalizacja o miejsce w zespole.
- Myślę, że jestem teraz w podobnej sytuacji, jak na początku poprzedniego sezonu. Zdawałem sobie sprawę z tej sytuacji przyjeżdżając do klubu. Nie jestem z tego powodu szczególnie szczęśliwy, ale oczywiście podporządkowuję się decyzjom trenera i robię swoje. Kiedy dostaję szansę gry, to staram się ją jak najlepiej wykorzystać – mówi Lotman na którego pozycji w Asseco Resovii są Nikołaj Penaczew, Rafał Buszek, Marko Ivović i powoli wracający do zdrowie po kontuzji Olieg Achrem.
- To jest podobna sytuacja, a może nawet jeszcze trudniejsza dla mnie niż w zeszłym sezonie, bo trzeba pamiętać o tym, że jak Alek Achrem wróci do swojej normalnej dyspozycji fizycznej, to trener będzie dysponował aż piątką przyjmujących – z tym że to jeszcze potrwa trochę czasu. Myślę, że trener będzie rotował składem i korzystał z większości zawodników, bo sezon jest ciężki i będziemy mieli do rozegrania sporo meczów. Jeśli chodzi o mnie, to staram się być spokojny i cierpliwie czekać na swoją szansę. Wiele nauczył mnie już poprzedni sezon i teraz jestem dużo spokojniejszy niż w zeszłym roku. Po prostu lepiej to znoszę i staram się być jak najbardziej pozytywny – kończy Paul Lotman.
Przyjmujący Asseco Resovii był jednym z dziewięciu zawodników ekipy z Rzeszowa, która zagrała na mistrzostwach świata. Jego reprezentacja w niezrozumiały sposób pozbawiła się szansy awansu do trzeciej fazy przegrywając ostatni mecz grupowy z Argentyną.
- To było duże rozczarowanie – mówi Amerykanin. - Po takim udanym sezonie letnim, w którym wygraliśmy Ligę Światową, przyjechaliśmy do Polski z dużymi nadziejami. Nie mieliśmy dobrego początku turnieju, ale graliśmy coraz lepiej, zwłaszcza w drugiej rundzie, gdzie pokazaliśmy już wysoki poziom gry. Natomiast trudno wytłumaczyć to, co się z nami stało w meczu z Argentyną. Wyglądało to tak, jakby ktoś nam odciął prąd i nagle straciliśmy swoją moc. Kryzys fizyczny dopadł naszych liderów w ataku, Matta Andersona i Taylora Sandera, którzy stanowili zwykle naszą siłę w ofensywie. Ktoś patrzący na to z boku może spytać, dlaczego nasz trener nie zrobił wtedy zmian. Z drugiej strony, on był w trudnym położeniu, bo to był dla nas bardzo ważny mecz i graliśmy już w tym składzie sporo meczów o stawkę. On miał wiarę w nasz zespół i wychodził założenia, że mimo wszystko damy radę. Niestety, tak się nie stało, a Argentyna rozegrała swój najlepszy mecz na mistrzostwach i trzeba to też docenić.