Paul Lotman: wykorzystać szansę
W czwartek (godz. 20.30) w Rzeszowie dojdzie do decydującego pojedynku Asseco Resovii z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. W finale PlusLigi na rywala czeka już PGE Skra Bełchatów.
- To są niesamowite mecze i myślę, że ci z zawodników, którzy grają w obu zespołach już od dłuższego czasu i pamiętają choćby te pojedynki o brąz sprzed czterech lat, mogą dużo powiedzieć na ten temat – mówi PAUL LOTMAN, przyjmujący Asseco Resovii. - Widać, że między naszymi zespołami toczy się zacięta walka. To pokazały również tegoroczne półfinały. Obie drużyny są bardzo wyrównane i chcą walczyć o najwyższe cele. Myślę, że w tym piątym meczu możemy się spodziewać przede wszystkim dużych emocji. Na pewno Podpromie będzie bardzo głośne, podekscytowane, a my również staniemy na wysokości zadania i pokażemy naszą najlepszą siatkówkę.
- Czy przed piątym meczem w Rzeszowie macie lekką przewagę psychologiczną, bo wygraliście dwa spotkania w Kędzierzynie, czy też przede wszystkim to na was będzie ciążyła większa presja, na co liczą wasi przeciwnicy…
- To wszystko zależy od reakcji każdej z drużyn, na to się stało do tej pory i co się wydarzy w hali Podpromie. Każdy zespół patrzy na to wszystko ze swojej perspektywy. ZAKSA pewnie będzie odwoływać się do wygranych pojedynków na naszej hali, a my cieszymy się z tego, że pozbieraliśmy się po porażkach u siebie i przede wszystkim poukładaliśmy naszą grą bez Alka, co nie było łatwe jeśli weźmiemy pod uwagę, że Alek był kluczowym zawodnikiem w naszej drużynie i grał praktycznie we wszystkich spotkaniach w tym sezonie. Bez niego musieliśmy stworzyć praktycznie nowy zespół, nauczyć się grać ze sobą i wygrywać w tym składzie. Dobrze, że udało nam się to zrobić, zanim byłoby za późno. Mam nadzieję, że w tym piątym spotkaniu pójdziemy za ciosem i wykorzystamy swoją szansę na awans do finału.
- Czy te dwa zwycięstwa w Kędzierzynie-Koźlu mogą być dla was takim przełomowym momentem w tym sezonie, w którym po kilku niepowodzeniach została wam wciąż walka o mistrzostwo Polski?
- Mam nadzieję, że to będzie taki punkt zwrotny dla nas w tych play-offach. Myślę, że wszyscy widzą u nas dużą determinację i chęć awansu do finału, w którym chcemy powalczyć o złoto. Nie da się ukryć, że w meczach w Rzeszowie kontuzja Alka mocno podcięła nam skrzydła. Pozbieraliśmy się jednak, wygraliśmy dwa mecze w Kędzierzynie i wciąż możemy wygrać mistrzostwo Polski. Na pewno nie poddamy się i nie zaprzepaścimy łatwo naszej szansy. Po piątkowym meczu, który wygraliśmy w niesamowitych okolicznościach naszych twarzach pojawiło się od razu więcej optymizmu i uśmiechu. Wiedzieliśmy, że musimy zrobić jeszcze jeden krok, żeby wrócić do Rzeszowa na decydujący pojedynek. To zwycięstwo w piątkowym spotkaniu miało naprawdę niebagatelne znaczenie i może się okazać się decydujące w naszej półfinałowej rywalizacji. Ta wygrana zmieniła nasze podejście, a przede wszystkim podniosła nas mentalnie. Takie momenty są bardzo ważne w siatkówce. Ok., trzeba przyznać, że teraz ZAKSA boryka się z problemami zdrowotnymi, ale przecież my też jesteśmy osłabieni, bo straciliśmy Alka. Cieszy jednak to, że potrafiliśmy się pozbierać w tej trudnej dla nas sytuacji, a w tych wygranych pojedynkach w Kędzierzynie dobrą robotę wykonali ci, którzy wchodzili z ławki rezerwowych. Walczyliśmy dzielnie do samego końca i dzięki temu wracamy do Rzeszowa na piąte spotkanie.
- W ostatnim meczu w Kędzierzynie zmieniając Petera Veresa pokazał się pan z bardzo dobrej strony i był ważnym ogniwem zespołu. To był ten waleczny Paul Lotman, którego znamy z poprzednich sezonów. W piątek nie przypominał pan jednak siebie, co się stało?
- Cóż, w tym pierwszym meczu w Kędzierzynie grało mi się bardzo ciężko. ZAK-sa miała bardzo udany początek spotkania, a nam było ciężko ich zatrzymać, bo grali naprawdę dobrze i chcieli nam pokazać, że chcą zakończyć tą rywalizację w trzech meczach. To nie był mój dzień, ale cieszę się, że w sobotę wróciłem do gry i zagrałem na swoim poziomie.
- To jest dla pana ciężki sezon, w którym częściej musiał pan pełnić rolę zmiennika niż podstawowego gracza. W tej sytuacji kadrowej, w jakiej znalazła się Asseco Resovia bez kontuzjowanego Alka Achrema, może pan być znów kluczowym zawodnikiem play-offów…
- Zawsze z dużymi emocjami czekam właśnie na te decydujące mecze sezonu. Do tej pory nie miałem zbyt wielu okazji do gry, ale jeśli będę dostawał teraz więcej szans, to postaram się je w pełni wykorzystać. Nie ma to dla mnie większego znaczenia, czy będę zaczynał mecze w wyjściowym składzie, czy pojawię się na boisku w trakcie spotkania. Nie jest ważne, który z nas jest na boisku, ale to żebyśmy grali wszyscy jak drużyna i wygrywali. Teraz widać, jak ważne jest to, że mamy do dyspozycji szeroką kadrę i każdy z nas może dużo wnieść do gry. Jeśli będziemy grali na maksimum naszych możliwości, to jesteśmy w stanie wiele zdziałać.