Paweł Abramow: dziękuję za pamięć i dobre słowo
- Klub idzie we właściwym kierunku, a fundamentem jego rozwoju jest osoba prezesa Grodeckiego - mówił w w wywiadzie Paweł Abramowo w czasie pobytu w Polsce.
Marcin Fejkiel: Co stoi za Twoim przyjazdem do Polski? Prezes Grodecki żartuje, że to dowód Twojej wielkiej sympatii do Niego.
Paweł Abramow: To prawda, ale dopiero drugi w kolejności powód. Pierwszy jest taki, że właśnie podpisaliśmy świeżutki kontrakt na nadchodzący sezon (śmiech). [Przysłuchujący się rozmowie szef JW wtrąca: - Szykuje się wielki powrót Pawła i transferowy hit w Pluslidze!] A mówiąc zupełnie poważnie przyjechałem na ślub Pawła Szczebaka [menedżer zespołu Jastrzębskiego Węgla]. Jest po sezonie, mam wolne, więc chętnie skorzystałem z tego zaproszenia. Dla mnie to zawsze wielka przyjemność.
- Trafiłeś chyba nie najgorzej, bo akurat zbiegło się to z decydującą fazą mistrzostw Europy w piłce nożnej współorganizowanych w naszym kraju?
- Niestety, pojawiłem się trochę za późno. Euro w Polsce już się skończyło, a finał jest w Kijowie [wywiad przeprowadzono w sobotę]. Jest mi strasznie przykro, że z turniejem tak szybko pożegnały się Rosja, Polska oraz Ukraina.
- Obie nasze reprezentacje poniosły spektakularną klęskę. O ile jednak ze słabym występem biało-czerwonych można było się liczyć, tak po Rosji spodziewano się znacznie więcej. Jak wytłumaczyć to, co stało się z piłkarzami Sbornej po inauguracyjnym meczu z Czechami?
- Ciężko powiedzieć. Nie znam się aż tak dobrze na futbolu, natomiast rozumiem sport. I jestem w stanie wskazać pewne powody, które o tym zdecydowały, a które dawały już o sobie znać w przeszłości. Otóż, kiedy nasi piłkarze stają naprzeciw teoretycznie słabszej drużyny, za bardzo się rozluźniają. Oglądałem ten feralny mecz z Grekami. Do 25. min Rosjanie mieli wszystko pod kontrolą. I w tym momencie chyba poczuli się zbyt pewnie. Tak jak gdyby przestali odczuwać jakiekolwiek zagrożenie ze strony przeciwnika. To okazało się zgubne, bo tuż przed przerwą stracili tego głupiego gola, po którym już nie potrafili się podnieść. Miałem też wrażenie, że byli gorzej przygotowani pod względem fizycznym niż cztery lata temu.
- A jak skomentujesz wydarzenia, które miały miejsce przed meczem Polski z Rosją? Chodzi mi o burdy na ulicach Warszawy.
- Nie widziałem tego, ale słyszałem, że pojawiły się pewne problemy. Naprawdę trudno to komentować. Mieszkałem w Polsce przez dziesięć miesięcy i nigdy nie miałem najmniejszych problemów z Polakami. Nawzajem się szanowaliśmy...W świecie futbolu takie ekscesy jak te w Warszawie się zdarzają. Wśród kibiców piłki nożnej znajdziesz czasami szaleńców. Nie tylko w Polsce, ale także w Rosji, Anglii, Niemczech czy Włoszech. Wszędzie na świecie.
- Podzielasz opinię, że wpływ na te wydarzenia miały zaszłości historyczne?
- Powiem tak: natura ludzka jest skomplikowana, jesteśmy złożonymi istotami. Jeśli popatrzeć na historię, to największe problemy zawsze mają ze sobą sąsiedzi. Przykro to mówić, to wstyd, ale tak jest. Jakoś tak się dziwnie składa, że zwykle mamy lepsze relacje z kimś, kto mieszka daleko od nas i z kim nie mamy bezpośredniej styczności. Ciągle tak jest i ciężko to zmienić.
- Co mówi się w Rosji na temat organizowanego po sąsiedzku Euro 2012?
- Opinie są różne, ale generalnie media skupiają się na naszej drużynie narodowej i jej kłopotach. Każdy jest strasznie wkurzony i trwa poszukiwanie winnych. To norma po nieudanym występie w turnieju.
- W europejskim futbolu hierarchia została zachowana - piłkarskie potęgi mają się dobrze i ciężko naruszyć ten porządek. W światowej siatkówce będzie podobnie?
- Jeśli chodzi o Igrzyska Olimpijskie, to głównym faworytem do mistrzostwa są Rosjanie. Bukmacherzy stawiają na nich oraz Brazylijczyków. Moim zdaniem, era tych drugich się kończy, są do pokonania. Nasza reprezentacja jest bardzo silna, ale kilku kluczowych graczy, jak: Wołkow, Butko oraz Chtiej, ma problemy zdrowotne. Słabsze wyniki w tegorocznej Lidze Światowej są pokłosiem tej sytuacji. Dlatego w kontekście olimpijskich szans ważne będzie, czy wszyscy zawodnicy będą w pełni sił. U was, z tego co wiem, pod tym względem jest w porządku.
- Jak oceniasz wyniki sportowe Jastrzębskiego Węgla po Twoim odejściu?
- To, że drużyna wystąpiła w Final Four Ligi Mistrzów oraz finale Klubowych Mistrzostw Świata, jest wielką sztuką. Wiem, że w tym czasie nie udało się zdobyć medalu mistrzostw Polski, ale to tylko świadczy o wysokim poziomie polskiej ligi. Jest zbyt wielu chętnych do wygrywania. Tak było za czasów mojej gry w Polsce, tak jest i teraz. Klub idzie we właściwym kierunku, a fundamentem jego rozwoju jest osoba prezesa Grodeckiego.
- Jastrzębscy kibice siatkówki są zdania, że żaden z siatkarzy nie wywarł tak pozytywnego wpływu na zespół jak Ty. Zyskałeś opinię wielkiego profesjonalisty na boisku i człowieka wielkiej klasy także poza nim.
- Mogę tylko podziękować ludziom za pamięć i dobre słowo. Ja będąc tutaj, robiłem swoje. Byłem bardzo zmotywowany. Klub zadbał o wszystko, a mnie w Polsce żyło się świetnie. Mieliśmy fajny zespół. To, co osiągnęliśmy, było wielkim sukcesem nas wszystkich – klubu, moim, moich przyjaciół. Cieszę się, że byłem częścią tej wspaniałej historii, a Jastrzębski Węgiel zapisał się na trwałe w moim życiu.