Paweł Adamajtis: czasami brakuje nam cierpliwości
W środę w Olsztynie zostaną rozegrane akademickie derby. Po przeciwnych stronach siatki stanie Indykpol AZS i AZS Częstochowa. - Czasem brakuje nam cierpliwości w grze. Jednak ważne, że udało się nam przełamać i odnieśliśmy pierwsze zwycięstwo. Jeśli w kolejnym meczu będziemy walczyć tak jak, w tym ostatnim to mamy szansę coś ugrać - powiedział Paweł Adamajtis, MVP niedzielnego meczu.
PLUSLIGA.PL: W 4. kolejce AZS Częstochowa pokonał Łuczniczkę Bydgoszcz 3:2 i odniósł pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Po ostatnim zdobytym punkcie, chyba wszyscy poczuliście ulgę?
PAWEŁ ADAMAJTIS: W końcu się przełamaliśmy, czekaliśmy na to aż do czwartego meczu. Nie ukrywam, że ciążyła na nas pewna presja. Im więcej przegranych meczów i setów mieliśmy za sobą, tym większe było oczekiwanie na wygraną. W niedzielę przyjechał do Częstochowy przeciwnik z naszej półki. Jeśli da się pograć takim rywalom i pozwoli im popełniać proste błędy to wtedy łatwiej kontrolować grę. U nas oczywiście zdarzały się przestoje, ale jeśli wyeliminujemy je z naszej gry, to będziemy grać jeszcze lepiej.
Ważne, że końcówkach setów nie straciliście koncentracji. Tydzień wcześniej w Katowicach graliście na równi z GKS-em, ale to właśnie w końcówkach "pękaliście".
PAWEŁ ADAMAJTIS: Oczywiście, że tak. Uważam, że w Katowicach zagraliśmy lepiej niż gospodarze. W dwóch setach byliśmy zdecydowanie lepszą drużyną. Co prawda wynik był na styku i tak jak pani powiedziała, to właśnie w końcówkach popełniliśmy kilka prostych błędów, które zaważyły na tym, że to katowiczanie wygrali. Mamy dość młodą, perspektywiczną drużynę. Potrzebujemy czasu, cierpliwości w grze. Czasami trzeba wykorzystywać zagranie o blok, kiedy piłka wraca na naszą stronę trzeba ją dobrze dograć i powtórzyć akcję. Tego nam czasami brakuje. W piłkach sytuacyjnych kierujemy się spontanicznością na zasadzie, zobaczymy co się stanie. Drużyny z wyższej półki właśnie tak grają, że powtarzają akcje i grają cierpliwie. Będziemy analizować materiały i wyciągać wnioski. Z każdym kolejnym meczem uczymy się czegoś nowego. Tak jak powiedziałem wcześniej, mamy zespół mieszanki doświadczenia z młodością. Mam świadmość tego, że na pewno będą takie mecze, w których zagramy słabiej, ale i takie w których będziemy walczyć jak równy z równym. Myślę, że o niedzielnym zwycięstwie zadecydowało serce, które zostawiliśmy na boisku. Widać było, że walczyliśmy, bardzo chcieliśmy wygrać i udało się nam zrealizować nasz cel.
Warto byłoby wykorzystać terminarz rozgrywek, który jest dla was korzysty. Aktualnie przychodzi wam rozgrywać mecze z drużynami o podobnym poziomie sportowym.
PAWEŁ ADAMAJTIS: Trudno mówić w przypadków meczów PlusLigi o łatwych przeciwnikach. Żaden zespół nam się nie podłoży. Jeśli będziemy walczyć to zawsze można coś ugrać. Rzeczywiście mamy korzystny kalendarz rozgrywek. Nie gramy jeszcze z największymi potentatami, więc możemy się zgrać i właśnie to robimy. W niedzielę bardzo cieszyliśmy się ze zwycięstwa, ale teraz skupiamy się na meczu w Olsztynie.
Ostatnie dwa sezony spędził pan w stolicy Warmii i Mazur. To będzie sentymentalny powrót?
PAWEŁ ADAMAJTIS: Nie ma czegoś takiego jak sentyment w sporcie. Musimy pojechać do Olsztyna i walczyć. Pojawi się może jedynie sentyment do samego miejsca. Zespół w tym sezonie bardzo się zmienił, odeszli niemal wszyscy zawodnicy. Pozostał tylko ten sam trener.
Za to zna pan bardzo dobrze halę Uranię.
PAWEŁ ADAMAJTIS: Z tą znajomością hali bywa różnie... Choć rzeczywiście, można powiedzieć, że to będzie jakiś mały atut. Indykpol AZS Olsztyn na pewno nam się nie podłoży. Jednak jeśli będziemy walczyć tak jak w ostatni meczu z Łuczniczką Bydgoszcz to mamy szansę coś ugrać.