Paweł Gryc: gra sprawia mi ogromną radość
Paweł Gryc w ostatnich dwóch sezonach nie mógł pokazać wszystkich swoich umiejętności i rozwinąć skrzydeł. Kontuzje, których doznał wykluczyły go z gry na kilka miesięcy. Po długiej rehabilitacji atakujący powrócił na plusligowe parkiety. W meczu 2. kolejki PlusLigi poprowadził Łuczniczkę Bydgoszcz do zwycięstwa. W środowym spotkaniu przeciwko GKS Katowice zdobył 29 punktów i został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu. - Nie ukrywam, że gra sprawia mi ogromną radość. To bardzo przyjemne po kilku miesiącach znowu wrócić na parkiet – mówi Gryc.
PLUSLIGA.PL: Gratuluję pierwszej nagrody MVP w tym sezonie. Pan wrócił do gry po dłuższej przerwie i od razu pokazuje, że jest w świetnej formie.
PAWEŁ GRYC: Dziękuję bardzo za gratulację. Nie ukrywam, że gra sprawia mi ogromną radość. To bardzo przyjemne po kilku miesiącach znowu wrócić na parkiet. Jak wchodzę na parkiet to staram się oddać drużynie całe swoje serce.
Koledzy z zespołu bardzo panu pomagają.
PAWEŁ GRYC: Chłopaki starają się mi pomóc jak tylko mogą. W ostatnim meczu zaskoczyli mnie bardzo pozytywną, a przede wszystkim dobrą grą. Wspieramy się we wspólnej pracy. Jak cała drużyna gra dobrze to wynik danego spotkania jest sprawą otwartą.
W 1. kolejce PlusLigi zaliczyliście falstart, bo przegraliście we własnej hali z ONICO Warszawa 0:3. Przed środowym spotkaniem w Katowicach mobilizacja była chyba jeszcze silniejsza?
PAWEŁ GRYC: To prawda. Przegrana z warszawską drużyną była dla nas trochę jak zimny prysznic. Moim zdaniem w pierwszym meczu to bardziej my sami walczyliśmy ze sobą, niż z przeciwnikiem. ONICO wypracowało kilka punktów przewagi, a my przez proste błędy nie potrafiliśmy tych strat odrobić.
Obserwując waszą grę widać, że trener Jakub Bednaruk ma do was dobrą rękę. W ostatnich sezonach Łuczniczka Bydgoszcz nie mogłą pochwalić się zbyt dobrymi wynikami sportowymi…
PAWEŁ GRYC: To prawda, że trener ma do nas świetne podejście. Klub już zapomniał o poprzednim sezonie. Nasz zespół koncentruje się na tym, co jest tu i teraz. Z optymizmem podchodzimy do tych rozgrywek i jesteśmy dobrej myśli.
Ma pan za sobą dwie poważne kontuzje, które wykluczyły pana z gry na kilkanaście miesięcy. Nie miał pan chwil zwątpienia, że może już nie zagrać w siatkówkę na najwyższym poziomie?
PAWEŁ GRYC: Bardzo dużo osób mnie wspierało w powrocie do zdrowia. Nie ukrywam, że były chwile załamania i zwątpienia. Jednak dzięki pomocy rodziny, a w szczególności mamy i taty dałem radę. Cały czas podtrzymywali mnie na duchu i głęboko wierzyli, że wszystko się ułoży. Potem wystarczyło tylko dołożyć serce do rehabilitacji. Wszystko dobrze się ułożyło i znowu mogę cieszyć się z gry w siatkówkę.
Na koniec proszę powiedzieć jak wrażenia po grze w Spodku? Pierwszy raz miał pan okazję zagrać w tej hali.
PAWEŁ GRYC: Świetnie czułem się grając w Spodku. Wielkość hali absolutnie nikogo nie przytłoczyła. Co prawda na początku to katowiczanie wypracowali kilka punktów przewagi, ale dość szybko ją odrobiliśmy. Jak to mówią nie ważne jak zaczynasz, ale jak kończysz. Naprawdę niezwykle cieszę się, że udało się nam wygrać mecz z GKS-em Katowice i zapisać na swoim koncie trzy, bardzo cenne punkty.