Paweł Halaba: nie możemy usprawiedliwiać się młodością
W czwartej kolejce rozgrywek PlusLigi AZS Politechnika Warszawska zmierzy się z Indykpolem AZS Olsztyn. Do tej pory „wilki Bednaruka” wygrały jeden mecz i zajmują jedenaste miejsce w tabeli.
PLUSLIGA.PL: Mecz z Cerradem Czarnymi Radom przegraliście 1:3. Myśli pan, że decydującą rolę odegrał trzeci set, gdzie o wyniku zadecydowały ostatnie piłki?
PAWEŁ HALABA: Zdecydowanie zaważył trzeci set. Stało się tak jak myśleliśmy - kto wygra trzeciego seta wygra cały mecz. Niestety, nam się to nie udało, mimo że mieliśmy kilka punktów przewagi. Prowadzenie straciliśmy przez pojedyncze akcje, proste błędy i niewykorzystane kontry. W sporcie tak bywa.
Niewykorzystane kontry i proste błędy to konsekwencja młodości czy sporej przebudowy „Inżynierów”?
PAWEŁ HALABA: Ja bym się nie usprawiedliwiał młodością, mimo, że każdy zwraca na to uwagę. Staramy się wyciągać z treningów jak najwięcej i eliminować nasze błędy. Oczywiście, one wciąż się zdarzają, niestety także w ważnych momentach, ale wciąż nad nimi pracujemy i mam nadzieję, że z czasem uda nam się je zupełnie zniwelować.
Wcześniej grał pan w pierwszoligowym AGH AZS Kraków. W tym sezonie po raz pierwszy występuje pan na parkietach profesjonalnej ligi. Co było dla pana najtrudniejsze w tej zmianie?
PAWEŁ HALABA: Jest zupełnie inna atmosfera wokół meczów, podobnie jak samo myślenie na boisku. Jest sporo niuansów, na które nikt wcześniej nie zwracał uwagi. Teraz receptą na nie są porady starszych zawodników: Pawła Zagumnego czy Guillauma Samiki. Oni nakierowują nas na tę dobrą stronę i wierzę, że im więcej czasu będziemy z nimi spędzać, tym lepszymi siatkarzami się staniemy.
Czyli nie istnieje podział na zawodników doświadczonych i debiutujących, możecie liczyć na wsparcie ze strony starszych kolegów?
PAWEŁ HALABA: Tak, zdecydowanie. Na treningach dostajemy od nich bardzo dużo rad, które staramy się wcielać w życie. W ten sposób doskonalimy swoje rzemiosło siatkarskie.
Mecz z Czarnymi Radom był transmitowany przez telewizję. Czy dla młodych zawodników jest to jakiś dodatkowy stres?
PAWEŁ HALABA: Różnie. Mnie osobiście obecność telewizji bardzo zmotywowała. Przed meczem czułem się bardzo dobrze, byłem dobrze rozgrzany i pozytywnie nastawiony. Niestety, nie przełożyło się to na mój występ. Czasem tak jest, że nie wychodzi jeśli się zbyt mocno chce.
Obecność Stephana Antigi to dodatkowy stres czy jeszcze większa motywacja?
PAWEŁ HALABA: Zdecydowanie motywacja. Na spotkaniu z Lubinem trener Antiga także nas podpatrywał, ale dowiedziałem się o tym dopiero po meczu. Inaczej było w starciu z Czarnymi Radom, bo selekcjonera zobaczyłem w hali wcześniej. To był dodatkowy impuls do dobrej gry.
Jak układa się panu współpraca z trenerem Bednarukiem?
PAWEŁ HALABA: Bardzo dobrze. Kuba mnie zna i wie nad czym mamy pracować. Udziela wielu wskazówek i staramy się cały czas poprawiać moje umiejętności fizyczne i psychiczne.
Jest pan wychowankiem Metra Warszawa. Cieszy pana powrót do stolicy?
PAWEŁ HALABA: Tak, cieszy mnie powrót do Warszawy. Mam tu wielu znajomych i bardzo dobrze odnajduję się w tym mieście. Bardzo chciałem grać w AZS-ie Politechnice Warszawskiej i cieszę się, że udało mi się tu trafić. Mam nadzieję, że dostanę sporo okazji do grania i będę umiał je wykorzystać.
Pana siatkarskim wzorem jest Osmany Juantorena. Kto oprócz niego znalazłby się w pana idealnej wyjściowej szóstce?
PAWEŁ HALABA: Na przyjęciu obok Juantoreny znalazłby się Michał Kubiak. Na środku Piotr Nowakowski i Lucas. Na libero zagrałby Jenia Grebennikov. Na atak wystawiłbym Mariusza Wlazłego, a piłki dogrywałby mu Paweł Zagumny. Nie chcę podlizywać się koledze z drużyny, ale Paweł jest dla mnie zawodnikiem światowej klasy.
W sobotę zagracie przeciwko Indykpolowi AZS Olsztyn. Tę drużynę znacie z Memoriału Ambroziaka. Co może być kluczem do zwycięstwa nad ekipą Gardiniego?
PAWEŁ HALABA: Przede wszystkim musimy wreszcie dobrze wejść w mecz. Każde spotkanie zaczynaliśmy słabo, przegrywając pierwszego seta i zawsze to przeciwnik narzucał nam swoją grę. Tak samo było przeciwko Czarnym Radom. Graliśmy we własnej hali i byliśmy pewni, że naszym atutem będzie zagrywka. Tymczasem to przeciwnik „naskoczył” na nas w pierwszym secie i to my mieliśmy problemy z przyjęciem. Mam nadzieję, że mecz z Olsztynem zaczniemy w lepszym stylu i nie damy sobie odebrać wypracowanej przewagi.