Paweł Mikołajczak: nastawiamy się na ciężką walkę
AZS Politechnika Warszawska przegrała z PGE Skrą Bełchatów 0:3 (14:25, 16:25, 23:25) w trzecim i ostatnim meczu play off o miejsca 1-8 PlusLigi. O tym spotkaniu oraz finale Pucharu Challenge z Tytanem AZS Częstochowa mówi atakujący stołecznej drużyny Paweł Mikołajczak, który miał 50% skuteczności w ataku.
PlusLiga: Gratuluję dobrego występu. Mimo że przegraliście mecz ze Skrą, możesz zaliczyć swój występ do udanych. Wszedłeś pod koniec drugiego seta i w całym meczu atakowałeś ze skutecznością 50%.
Paweł Mikołajczak: Cieszę się, że miałem taki dobry występ. Jednak przegraliśmy, a w pierwszych dwóch setach nawet nie zbliżyliśmy się do Skry. W związku z tym, na pewno nie mogę być w pełni zadowolony.
W rundzie zasadniczej dwukrotnie urwaliście punkty mistrzom Polski, przegrywając dopiero w tie-breaku. W play-offach wszystkie mecze zakończyły się w trzech partiach. Czy to, że była to inna faza rozgrywek wpływała na waszą postawę?
- Na pewno inną sprawą są mecze w lidze, gdzie ta forma musi być rozłożona na dłuższy okres, a inną sprawą jest gra w play offach. PGE Skra szykowała się teraz do Final Four, widać że są w niesamowitym gazie i pokazali nam to na boisku. Przed wami teraz chyba najważniejsze mecze sezonu – finał Pucharu Challenge.
- Tak. Teraz faktycznie każdy już myśli o tym meczu z Częstochową, bo awans do tej strefy rozgrywek to jest już jakiś wynik. Nikt z nas nie wyobraża sobie teraz tego, że w tym miejscu, do którego dotarliśmy, mielibyśmy przegrać. Nie chodzi mi tu o to, że czujemy się tak pewni siebie. Tylko, gdybyśmy przegrali, to byłby to tak straszny ból, że byliśmy tak blisko… Postaramy się i zobaczymy, jak to wszystko wyjdzie.
- W drodze do finału Pucharu Challenge pokonaliście mocnych przeciwników, przeważnie z rosyjskiej Superligi. Wydaje się, że zawodnicy z Częstochowy nie mieli meczów z tak silnymi przeciwnikami. Czy wygrane nad Dynamem Krasnodar i Lokomotiwem Charków dodały wam wiary w sukces?
Zobaczymy. Trudno mi powiedzieć. Faktycznie mieliśmy solidne ekipy. Jednak Częstochowa nie grała z jakimiś słabszymi drużynami. To też były mocne zespoły. Może nie były one stawiane w roli faworytów, ale Częstochowa ich pokonała i gramy razem w finale. Na pewno będzie to ciężka walka. Na to się nastawiamy.
- Już dwukrotnie ich pokonaliście. Sam byłeś bohaterem pamiętnego spotkania rozegranego w Hali Polonia. Czy dzięki temu macie psychologiczną przewagę nad rywalami?
- Faktycznie dwa razy pokonaliśmy akademików z Częstochowy, ale należy pamiętać, że dwukrotnie potrzebowaliśmy do zwycięstwa pięciu setów. Nie jest to dla nas jednak taka przewaga, która daje nam pewność, bo dwa razy ich ograliśmy. Jeszcze przed sezonem graliśmy parę meczów kontrolnych z Częstochową. Znamy się zatem bardzo dobrze. Na pewno my wykorzystamy ich słabości, a oni nasze. Jaki będzie wynik? Zobaczymy.