Paweł Rusek: przed sezonem 5. miejsce wzięlibyśmy w ciemno
Beniaminek z Lubina przegrał ćwierćfinałową rywalizację play off z Jastrzębskim Węglem 1:2. - Nie ma co się czarować - rywale byli lepsi i w tym najważniejszym momencie pokazali klasę - ocenił po zakończeniu zmagań libero Cuprumu Paweł Rusek.
PlusLiga: Cuprum Lubin przegrał rywalizację play off z Jastrzębskim Węglem, ale walczył o zwycięstwo do ostatniej piłki. Za to należą wam się duże brawa.
Paweł Rusek: Niemniej szkoda straconej szansy. W tym trzecim pojedynku najbardziej chyba szkoda trzeciego seta, w którym mieliśmy szansę, piłki były po naszej stronie, ale nie udało się ich wykorzystać. Mimo to w dalszej części meczu pozbieraliśmy się i doprowadziliśmy do tie breaka, który niestety jest już loterią. Jastrzębianie grali bardzo równo i wykorzystywali każdy nasz błąd. Nie ma co się czarować - byli lepsi i w tym najważniejszym momencie pokazali klasę.
- W trzecim starciu popełniliście aż 33 błędy własne. To chyba miało spory wpływ na końcowy wynik?
- To prawda, ale też, grając z taką drużyną jak Jastrzębski Węgiel musimy sporo ryzykować, nie możemy pozwolić aby perfekcyjnie przyjmowali, bo wtedy z każdej pozycji będą nas bombardować. Taka jest współczesna siatkówka - kto dysponuje skutecznym serwisem i punktuje tym elementem, ten wygrywa. Podsumowując ten play off, myślę, że i tak wykonaliśmy kawał roboty. W drugim meczu mieliśmy spore problemy z przyjęciem zagrywki, ale następnego dnia udało nam się ten problem rozwiązać, może poza kilkoma piłkami. Wydaje mi się, że pokazaliśmy fajną grę, podbiliśmy dużo piłek w obronie, szkoda, że nie wszystkie udało się wykorzystać.
- Wróćmy na moment do pojedynku numer dwa. Przez półtora seta graliście niemal perfekcyjnie. Co stało się potem?
- Jeśli ktoś uważnie śledzi poczynania naszej drużyny w tym sezonie, to pewnie zauważył, że nie po raz pierwszy tak się stało. W pierwszym meczu sezonu, w Lubinie też gładko wygraliśmy inauguracyjną odsłonę, w drugiej prowadziliśmy 14:8, by ostatecznie przegrać 1:3. Szkoda, bo przy wyniku 2:0 dla nas, trzeci set mógłby wyglądać zupełnie inaczej. Ale jeśli daje się złapać oddech rywalowi, to ten potem się rozkręca i wykorzystuje okazję.
- Teraz zostaje wam rywalizacja o 5. lokatę, w której macie spore szanse na sukces.
- Przed sezonem to piąte miejsce pewnie wzięlibyśmy w ciemno, ale najpierw trzeba je wywalczyć, a lekko wcale nie będzie. Dziś czujemy niedosyt, ale jutro pewnie stwierdzimy, że nie ma co rozpaczać, trzeba się zebrać, mocno popracować i zawalczyć o to piąte miejsce.
- Przed sezonem chyba niewielu wierzyło, że zaprezentujecie się aż tak dobrze, tymczasem pokazaliście ogromnego ducha walki.
- Myślę, że jesteśmy drużyną fajnie dobraną charakterologicznie, tworzymy monolit. Nie mamy w składzie żadnych wielkich gwiazd, ale za to stanowimy fajną mieszankę młodości z doświadczeniem. Myślę, i powiem to nie po raz pierwszy w swojej karierze, że tajemnica tkwi w zgranym kolektywie, jesteśmy prawdziwą drużyną. Sezon wprawdzie jeszcze się nie skończył, ale mam nadzieję, że do końca będziemy się prezentowali tak, jak do tej pory.
- Wspomniał pan kiedyś, że sporo dobrej pracy wykonuje trener Cretu. Zdradzi pan coś więcej?
- Tę jego pracę widać na boisku. Tak, jak wspomniałem wcześniej, nie mamy jakichś wybitnych armat w zespole, ale każdy daje z siebie coś pozytywnego, trener wyciągnął z każdego z nas coś dobrego. To chyba jest najfajniejsze.
- Przez wiele lat grał pan w Jastrzębiu, teraz też reprezentuje pan barwy górniczej drużyny. Jakieś analogie?
- W Lubinie pierwsze skrzypce grają piłka nożna i piłka ręczna, mające wieloletnią tradycję w tym mieście. Siatkówka jest czymś nowym. Dlatego cieszymy się, że całkiem sporo ludzi przychodzi na nasze mecze, pewnie przyczyniła się do tego także nasza postawa w PlusLidze. Jeśli chodzi o samo życie w Lubinie, to faktycznie, jest podobnie jak w Jastrzębiu-Zdroju. Tam również sporo ludzi pracuje w kopalni i choć wydobywają tam coś innego, to podobnie jak w Jastrzębiu, miasto rozwija się jakby wokół kopalni, życie skupia się wokół niej. Jest naprawdę fajnie, czuję się tam jak w domu.
- Wasza dobra postawa w rozgrywkach ligowych ma podobno zaowocować większym budżetem w następnym sezonie?
- Powiem szczerze, że na chwilę obecną nawet o tym nie myślę. Chcę jak najlepiej zakończyć trwające rozgrywki a co będzie potem…to już nie ode mnie zależy, tylko od naszych prezesów.